"Zieloni" rozegrali najgorsze spotkanie w sezonie. Niestety, prezentując słabą formę, nie potrafili zapobiec utracie goli, a co to oznacza w futbolu - wiadomo.
Radomianie zostali znokautowani w ciągu ośmiu minut drugiej połowy. Adenyi Agbeyule zakończył kontrę zespołu. Chwilę później skopiował swój wyczyn, a dobił gości Maciej Milewski, uprzedzając obrońców Radomiaka i bramkarza Edwarda Mindę.
Początek meczu nie zapowiadał nieszczęścia. Choć w zmienionym składzie (na prawą obronę po długiej przerwie powrócił Arkadiusz Grzyb, a Dariusz Rysiewski pojawił się dopiero kwadrans przed końcem meczu) Radomiak poczynał sobie nieźle. Właściwe już w piątej minucie powinien prowadzić, lecz uderzenie Marcina Rosłańca okazało się minimalnie niecelne. Drogę do bramki Znicza próbował znaleźć też Robert Sztejn - bezskutecznie.
Im dalej, tym goście zaczynali grać gorzej. Widząc słabość rywala, zaatakować postanowił Znicz. I niewiele brakowało, a już przed przerwą, kiedy strzelali Michał Herman i Adam Jankowski, gospodarze udowodniliby swoją przewagę. Poczekali z tym do drugiej połowy.
BRAMKI
Znicz: Agbeyule (64. - w sytuacji sam na sam), Agbeyule (67. - po kontrze i podaniu Milewskiego), Milewski (72. - głową, po dośrodkowaniu z kornera).
SKŁADY
Znicz: Pusek - Gajewski, Stanicki, Lewandowski, Jankowski Ż (Śliwiński), Jakóbiak, Kochański Ż, Herman, Pawłowski (62. Krzywicki), Agbeyule, Milewski.
Radomiak: Minda - Grzyb, Michalski, Wachowicz, Iwanowski (73. Barzyński), Gołoś, Ziółek (73. Rysiewski), Rosłaniec Ż, Szary, Krześniak (73. Śniegocki), Sztejn.
Sędziował: Ryszard Kubas (Rzeszów).
ZDANIEM TRENERA
Włodzimierz Andrzejewski
Radomiak Radom
Moi piłkarze przegrali głową, a nie nogami. Ciągle powtarzam im, że umiejętności czysto piłkarskie mają wysokie, ale bez odpowiedniego myślenia nie da się ich wykorzystać. Mecz trzeba wybiegać. Nie wiem, może niektórzy uwierzyli, że są już mistrzami świata. A tak nie jest. W spotkaniu ze Zniczem o naszej porażce zadecydowały w sumie proste błędy, których można, a nawet trzeba było uniknąć. I co przede wszystkim - marząc o kolejnych punktach, moi zawodnicy powinni podjąć męską walkę. Tego w Pruszkowie zabrakło.
wysł. gas