Zespół ze stolicy to beniaminek rozgrywek. Przed sezonem było o nim głośno. Bogaty sponsor miał zapewnić środki na sprowadzenie do Warszawy kilku gwiazd polskiej siatkówki. Mówiło się o Pawle Papke, Pawle Zagumnym, Andrzeju Stelmachu. Co z tych planów wyszło, wiedzą wszyscy kibice. Politechnika nie tylko się nie wzmocniła, a wręcz przeciwnie - straciła swojego podstawowego rozgrywającego Pawła Woickiego, który przeniósł się do Częstochowy. Do warszawskiej drużyny dołączyło jednak kilku graczy, m.in. Bartosz Szcześniewski, który nie chciał grać w naszym AZS, Piotr Szulc ze Skry Bełchatów, Krzysztof Grzesiowski i Michał Peciakowski z Morza Szczecin. Efekty tych zmian są na razie mizerne.
Dwa pierwsze spotkania ligowe AZS przegrał po 0:3, mimo że występował we własnej sali. Trzeba jednak dodać, że rywali miał wymagających, bo Mostostal i Skrę.
Nasz zespół znajduje się w odwrotnej sytuacji niż rywal. Oba swoje mecze częstochowianie wygrali i to za trzy punkty. O ile pokonanie NKS Nysa zaskoczeniem nie było, to zwycięstwo w Kędzierzynie jest ciągle szeroko komentowane. Nie ma co ukrywać, że rozbudziło ono nadzieje także wśród częstochowskich kibiców. Można chyba stwierdzić, że od zwycięstwa nad Mostostalem tak naprawdę rozpoczął się w Częstochowie siatkarski sezon. Wcześniej kibice żyli jeszcze sukcesem żużlowców Włókniarza, a część z nich z dystansem podchodziło do ostatnich zmian w siatkarskim klubie.
Spotkanie z beniaminkiem na pewno nie należy do tych, które elektryzują kibiców, ale można się spodziewać, że w hali Polonia zasiądzie ich więcej niż na premierowym meczu z NKS Nysa. Warto się bowiem naocznie przekonać, jak gra nowy zespół Pamapolu AZS.
W pozostałych meczach: Ivett Jastrzębie - Mostostal Kędzierzyn (sobota, godz. 14, transmisja w TV 4), PE Sosnowiec - NKS Nysa, Skra Bełchatów - Gwardia Wrocław. Mecz PZU AZS Olsztyn - BBTS Bielsko-Biała odbędzie się w poniedziałek.
