Po ostatnich trzech dobrych występach można było liczyć, że Polar łatwo poradzi sobie z Ceramiką. Jeżeli na Zakrzowie poważnie myślą o utrzymaniu w lidze, to z takimi rywalami jak Ceramika koniecznie trzeba wygrywać na własnym stadionie. Jednak w sobotę od pierwszych minut zdecydowanie lepsi byli goście.
Przede wszystkim zespół Ceramiki nie przyjechał do Wrocławia tylko się bronić. Gospodarze tym razem także nastawili się na atak, kibice oglądali mecz toczony w szybkim tempie. Z tym tylko, że sytuacje podbramkowe potrafiła wypracować sobie jedna drużyna - Ceramika.
Już w 5. min Grzegorz Bała powinien trafić do siatki, ale jego strzał z pięciu metrów fantastycznie zdołał obronić Marcin Foltyn. To był jednak dopiero początek. Ceramika łatwo przedzierała się w pole karne Polaru i co chwila dochodziło do zamieszania pod bramką gospodarzy. W 10. min strzał z kilku metrów Dominika Bednarczyka w ostatniej chwili zablokował Marcin Hirsz. Dziesięć minut później piłkę z linii bramkowej po strzale Tomasza Feliksiaka wybił Rafał Ozimina, a dobitkę Jacka Kacprzaka obronił Foltyn. Zanim minęło pół godziny gry, jeszcze Tomasz Lenart stanął przed szansą zdobycia gola, ale trafił tylko w poprzeczkę.
Polar w tym czasie praktycznie nie istniał na boisku. - Uporządkujcie grę! Przytrzymajcie piłkę! - pokrzykiwał z ławki rezerwowych zdenerwowany trener Tadeusz Pawłowski. Gospodarze mieli duże problemy z wyprowadzeniem piłki z własnej połowy. W poczynaniach wrocławskich graczy dużo było niedokładności i nerwowości. To, że do przerwy utrzymał się wynik bezbramkowy, gospodarze zawdzięczają szczęściu i świetnej postawie Foltyna.
W drugiej połowie obraz gry zmienił się. Ceramika nadal była częściej przy piłce, ale nie stwarzała już sytuacji strzeleckich. Nie wynikało to jednak z lepszej postawy Polaru, ale z faktu, że goście atakowali ostrożniej i mniejszą liczbą zawodników.
Wówczas gospodarze przeprowadzili najgroźniejszą akcję w całym spotkaniu. Po prostopadłym podaniu Łukasza Augustyniaka w sytuacji sam na sam z Arturem Holewińskim znalazł się Tomasz Pawlak. Napastnik Polaru uderzył po ziemi, jednak piłka minęła nie tylko bramkarza Ceramiki, ale i bramkę. Była 62. min.
Pięć minut później goście zdobyli zwycięskiego gola. Po kontrataku Waldemar Przysiuda z narożnika boiska dograł na szesnasty metr do Tomasza Feliksiaka. Zawodnik Ceramiki uderzył mocno i mimo rozpaczliwej interwencji Foltyna piłka wpadła do siatki.
- Cieszę się, że coś udało mi się obronić, ale szkoda tego jednego strzału - smutno po meczu stwierdził Tomasz Foltyn.
Polar po stracie gola próbował grać szybciej, ale na próbach się kończyło. Wrocławianie atakowali schematycznie i bez pomysłu. Próbowali dogrywać do Pawlaka, ale napastnik gospodarzy w starciu z rosłymi obrońcami Ceramiki nie miał większych szans. Podopieczni Tadeusza Pawłowskiego zdołali wypracować sobie tylko jedną okazję do wyrównania. W 75. min po dośrodkowaniu Adriana Budki w dogodnej sytuacji znalazł się Rafał Ozimina, ale piłka po jego strzale poszybowała daleko od bramki rywali. - Próbowałem uderzyć wewnętrzną stroną stopy, ale mi zeszło. Zachowałem się jak amator - komentował po spotkaniu zawodnik.
Ceramika nie ograniczała się tylko do obrony. Goście umiejętnie zagęszczali pole gry na własnej połowie i wyprowadzali groźne kontrataki. Między innymi sytuacji sam na sam z Foltynem nie wykorzystał Bała.
Bramka: 0:1 - Feliksiak (67).
Polar: Foltyn - Stawowy Ż, Kruszelnicki, Hirsz, Ozimina - Budka, Grabowski, Sorbian (80. Kalinowski), Augustyniak Ż (70. Ilków) - Jasiński (58. Chrzanowski), Pawlak.
Ceramika: Holewiński - Gostyński Ż, Lenart, Drąg (70. Majda) - Preis, Bednarczyk, Kacprzak (73. Hyży), Przysiuda, Kaczmarek - Feliksiak Ż (89. Stasiak), Bała.
Sędzia: Grzegorz Szymański.
Widzów: 150.
Wydaje mi się, że zasłużyliśmy na te trzy punkty. Przez pierwszych 30 minut byliśmy zdecydowanie lepsi, ale nie udało się strzelić bramki. Po przerwie oba zespoły zaczynały z takiej samej pozycji. Zagraliśmy wówczas już bardziej asekuracyjnie i szukaliśmy okazji z kontry. Po jednej z takich akcji zdobyliśmy gola. Polar natomiast praktycznie nie zagroził naszej bramce. To był mecz sąsiadów z tabeli. Takie spotkania są warte sześciu punktów. Cieszymy się z wygranej, bo była to pierwsza nasza wygrana na wyjeździe w sezonie.
Wygrana Ceramiki jest jak najbardziej zasłużona. To rywale stworzyli sobie dzisiaj więcej okazji do zdobycia bramki. Popełniłem błąd taktyczny, bo uwierzyłem, że stać nas na prowadzenie gry. Przebieg spotkania pokazał, że jeszcze nie czas na grę ofensywną. Musimy zejść na ziemię i dalej grać na kontrę. Popełniliśmy za dużo błędów w drugiej linii. Nie było zawodnika, który potrafiłby uporządkować grę. Na rozgrzewce kontuzji nabawił się Juraszek i w ostatniej chwili zastąpił go Grabowski. To nam trochę pomieszało szyki.
Marek Grabowski (pomocnik Polaru): Nie zgadzam się ze stwierdzeniem, że zagraliśmy słabo. To zespół Stasiaka rozegrał bardzo dobre spotkanie. Ale już w drugiej połowie pojedynek był w miarę wyrównany. Niestety, przeciwnicy pierwsi strzelili bramkę, a my nie potrafiliśmy stworzyć poważnego zagrożenia pod bramką gości.
- Nie byliśmy źle nastawieni do tego spotkania. Z Opocznem bardzo chcieliśmy wygrać, ale dzisiaj trudno było przeciwstawić się dobrze grającemu zespołowi Ceramiki.
- Postawiliśmy na defensywę i mieliśmy grać z kontry, ale nie bardzo nam to wychodziło. Większość podań zatrzymywało się na obrońcach gości. Tak nie można grać.