Z powodu absencji Przemysława Michalskiego (za żółte kartki) trener Włodzimierz Andrzejewski musiał zmienić ustawienie linii obrony. Pozycję stopera zajął Zbigniew Wachowicz i wywiązał się z zadania dobrze. Niestety, nim minął kwadrans gry, jego kolega z defensywy Bogumił Sobieska popełnił błędy, które zdecydowały o końcowym wyniku. Najpierw przepuścił prostopadłe podanie do Marcina Sierechana. Napastnik gości ograł Edwarda Mindę i skierował piłkę do pustej bramki. Rozpaczliwy wślizg spóźnionego Sobieski nie zatrzymał już tego strzału.
Drugi błąd, a właściwie kiks, przydarzył mu się w zupełnie niegroźnej sytuacji. Wykonywał rzut wolny na wysokości własnego pola karnego. Chcąc zagrać w poprzek boiska, pośliznął się i piłka trafiła pod nogi Sierechana. Ten nie zwykł marnować prezentów - podciągnął kilka metrów i nie dał szans Mindzie.
Zaraz potem zdenerwowany Andrzejewski kazał się rozgrzewać Tomaszowi Ziółkowi. Jednak Sobieska grał coraz lepiej, tak zresztą jak cała drużyna. Poczynania zawodników zaczął jednak utrudniać deszcz.
Jeszcze nim Polonia Olimpia objęła prowadzenie, pierwszą okazję miał Marcin Rosłaniec. Zabrakło mu jednak kilku centymetrów, by stojąc siedem metrów od bramki, dosięgnąć centry Barzyńskiego. 30. min i kolejna szansa Rosłańca - po podaniu Iwanowskiego w trudniej pozycji, z obrońcą na plecach, strzela z ostrego kąta w długi róg, ale obok słupka. Trzeciej okazja "Rosy" przynosi wreszcie gola "zielonym". Dośrodkowanie Barzyńskiego przedłużył któryś z obrońców, a stojący na długim słupku napastnik Radomiaka huknął z woleja. Piłka odbita od słupka wpadła do siatki.
Jeszcze przed przerwą w dogodnej sytuacji w polu karnym gospodarzy znalazł się Ryszard Krześniak, ale nie udało mu się obrócić z piłką i strzelić.
Gdy nie wychodziło napastnikom, próbowali ich wyręczyć obrońcy. W 50. min Wachowicz uderzył z 25 m i gdy już radomianie widzieli futbolówkę w okienku, wyciągnięty jak struna Bartosz Białkowski wybił ją na róg. Radomiak przeważał, ale przypominało to bicie głową w mur. O skuteczne akcje było trudno także dlatego, że padający cały czas deszcz zmieniał nie zwałowane wcześniej boisko w kartoflisko.
A kontry gospodarzy były groźne. Służyły im też gafy sędziego, który kilka razy nie dostrzegł fauli w środku boiska, w tym dwukrotnie na Gołosiu. Bliscy zdobycia goli byli Sierechan, którego bombę z 15 m obronił Minda i Zezula - jego uderzenie w 75. min odbiło się od słupka.
Najlepszą okazję na remisowego gola Radomiak miał w 80. min. Dośrodkowanie Rosłańca wykończył główka Sztejn, ale trafił w brakarza. Do odbitej piłki doskoczył jeszcze Śniegocki, ale Białkowski zdążył skutecznie zasłonić bramkę.
W końcówce radomianie wykonywali wiele rzutów rożnych, ale nie przyniosły one bramki. Po meczu trener Andrzejewski stwierdził, że w tak trudnych warunkach atmosferycznych liczyła się głównie siła fizyczna - kto kogo przepchnie - a nie technika, która jest silniejsza stroną Radomiaka. Niestety, fizycznie Polonia Olimpia przewyższała "zielonych".
n Polonia Olimpia: Sierechan (9. - po ograniu w sytuacji sam na sam Mindy; 15 - strzałem z pola karnego po podaniu-kiksie Sobieski)
n Rosłaniec (35. z woleja po dośrodkowaniu Barzyńskiego).
n Polonia Olimpia: Białkowski - Jaromiński (80. Wiśniewski), Michalak, Augustynowicz, Czarnecki, Łojek, Warecha, Zezula (78. Gut), Szweda, Zagórski (60. Nadolny), Sierechan (75. Sznaza).
n Radomiak: Minda - Sobieska, Wachowicz, Szary, Iwanowski, Gołoś, Koniarczyk, Rosłaniec, Barzyński, Krześniak (55. Śniegocki), Sztejn.
n Żółte kartki: Jaromiński (Polonia Olimpia), Barzyński (Radomiak).
n Sędziował: Szymon Śliwiński z Suwałk.
n Widzów: 800.
Padający przez przeszło 70 min meczu deszcz i grząskie boisko dyktowały warunki gry. Silniejsi fizycznie piłkarze z Elbląga w pełni wykorzystali handicap dany im przez aurę.