Legia Warszawa - Amica Wronki 3:1 (0:1)

Do 76. min Amica Wronki prowadziła w Warszawie, a jeszcze w 90. min - remisowała. W doliczonym czasie gry wronczanie dali sobie wbić dwie bramki

W piątek rano okazało się, że kontuzjowani w meczu z Wisłą Płock Paweł Kryszałowicz i Arkadiusz Bąk nie będą mogli zagrać na Łazienkowskiej. W efekcie trener Stefan Majewski miał w Warszawie akurat tylu piłkarzy z I-ligowym doświadczeniem, ilu można wystawić w podstawowej jedenastce. Na ławce rezerwowych zasiedli niemal wyłącznie piłkarze drugiej drużyny wronczan, którzy występują na co dzień w III lidze.

Nieobecni w Warszawie: Paweł Kryszałowicz, Arkadiusz Bąk, Tomasz Dawidowski, Grzegorz Mielcarski, Mateusz Bartczak, Piotr Dziewicki (wszyscy z powodu kontuzji)

Rezerwowi w Warszawie: Maciej Mielcarz, Dawid Kucharski, Marcin Wróblewski, Szymon Sawala, Eryk Nadworny, Dariusz Łożyński

Osłabiona Amica broniła prowadzenia w ekstraklasie w stylu, który nie przystoi liderowi. Majewski wystawił tylko jednego napastnika, a aż sześciu piłkarzy biegało w środku. Ponieważ w drugiej linii Legii było pięciu graczy, w okolicach środka boiska powstał ogromny tłok. Dużo było niecelnych, chaotycznych zagrań z obu stron. W 2. min stoper Amiki Veselin Djoković choć starał się wybić piłkę do przodu, omal nie posłał jej pod poprzeczkę swojej bramki.

Sposobem Legii na pokonanie obrony Amiki był pressing i akcje skrzydłami - po prawej stronie za dwóch biegał były gracz Wronek Tomasz Sokołowski II. To on w 17. min uderzył silnie z narożnika pola karnego, a Grzegorz Szamotulski odbił piłkę, która trafiła jeszcze w spojenie słupka z poprzeczką. Oprócz tej sytuacji, przed przerwą gracze ze stolicy poważnie nie zagrozili bramce Amiki.

To jednak ustawiona defensywnie drużyna Majewskiego miała lepsze okazje do zdobycia gola. Kiedy osamotnionemu Dembińskiemu udało się przejąć piłkę wybijaną przez kolegów, w polu karnym Legii robiło się groźnie. W 9. min najpierw wysoki napastnik Amiki, a potem Remigiusz Sobociński strzelali na bramkę Artura Boruca z kilku metrów. Oba uderzenie bramkarz warszawiaków obronił. W 34. min wronczanie wyprowadzili doskonałą kontrę: Marek Zieńczuk dostał świetne podanie od Jacka Dembińskiego i z 7 m strzelił lewą nogą obok Boruca. Zieńczuk zdobył w ten sposób swoją trzecią bramkę na stadionie Legii w tym roku (dwa gole zdobył w wiosennym pojedynku tych drużyn). - Oni atakowali, a my wyprowadziliśmy dwa, trzy kontrataki. Jeden był skuteczny - mówił Zieńczuk.

Wolny przerwał marazm

Po przerwie Amice udało się odsunąć grę daleko od swojej bramki. Na palcach jednej ręki można było policzyć akcje, w których legioniści potrafili się przedostać w pole karne wronczan. Zespół z Wronek grał agresywniej i bardziej ofiarnie. Ta zadziorność z minuty na minutę odbierała warszawiakom chęci i pomysły na rozegranie piłki. Coraz więcj było strat piłki przez piłkarzy Legii, ale Amica w bardzo niechlujny sposób rozgrywała kontrataki. Raz były to podania "na plecy" wybiegającego kolegi, innym razem zbyt mocne, by partner mógł dogonić futbolówkę. W efekcie mecz zrobił się słaby, bo żaden zespół nie stanął przed poważną szansą na zmianę wyniku.

Ten boiskowy marazm przerwała dopiero kontrowersyjna decyzja sędziego, który w 77. min przyznał Legii rzut wolny z 17 m przed bramką Amiki. Stanko Svitlica posłał piłkę do siatki, mimo, że w murze stało aż dziewięciu wronieckich piłkarzy, a dziesiąty - Szamotulski pilnował tej części bramki, w którą celował Serb. Uderzenie było jednak bardzo precyzyjne i Legia wyrównała.

Zabójcza ostatnia minuta

Niewiele brakowało, by 7 min później Svitlica dał legionistom prowadzenie, gdy po jego efektownym strzale piłka trafiła w słupek.

Piłkarze zw stolicy zwietrzyli nadzieję, że uda im się w końcówce pokonac Amicę. Tym bardziej, że drużyna z Wielkopolski wyglądała na bardziej zmęczoną. Wronczanie starali się długo przetrzymywać piłkę, częściej jednak wybijali ją byle dalej od swojej bramki. Tą rozpaczliwą obroną nie udało im się jednakl utrzymać remisu. Już w doliczonym czasie gry Svitlica zdobył zwycięską bramkę dla Legii, a 2 min później Amicę dobił jeszcze Saganowski golem zdobytym po rzucie rożnym. - Szkoda słów, 3 pkt były w naszym zasięgu - smucił się obrońca Amiki Paweł Skrzypek.

"Kryszał" poza kadrą

Kontuzja mięśnia dwugłowego Pawła Kryszałowicza okazała się na tyle poważna, że napastnik Amiki nie mógł zagrać przeciwko Legii. Trener reprezentacji Paweł Janas powołał w jego miejsce do kadry na mecz z Węgrami zawodnika Groclinu Grodzisk Wlkp. Andrzeja Niedzielana

Strzelcy bramek

Legia: Svitlica (77. min, z rzutu wolnego po faulu Skrzypka na Saganowskim i 90. +2, po podaniu Garcii), Saganowski (90. +4, głową, po dośrodkowaniu Wróblewskiego)

Amica: Zieńczuk (34., po podaniu Bieniuka)

Składy

Legia: Boruc - Szala, Choto, Jóźwiak -Tomasz Sokołowski II, Surma, Vuković, Sokołowski I (68. Garcia), Kiełbowicz (59. Wróblewski) - Saganowski, Svitlica

Amica: Szamotulski - Skrzypek, Djoković, Dudka - Sobociński (89. Sawala), Kowalczyk, Bieniuk Ż (73. Kucharski), Dżikija, Burkhardt, Zieńczuk - Dembiński.

Widzów 12 tys.

Sędzia: Robert Małek (Katowice)

Bohater meczu: Stanko Svitlica

Jego gole przesądziły o pierwszej od pięciu spotkań porażce Amiki w lidze