Hit w ekstraklasie rugby: Lechia Gdańsk - Blachy Pruszyński Budowlani Łódź

Lechia Gdańsk to największy przegrany poprzedniego sezonu. Teraz obok Blach Pruszyński Budowlanych Łódź jest głównym faworytem do mistrzostwa Polski. W sobotę dojdzie do pojedynku obu drużyn

W półfinale ubiegłorocznego play off gdańszczanie przegrali po dogrywce z Ogniwem Sopot. Później nie mieli już motywacji, by walczyć skutecznie o trzecie miejsce z Budowlanymi Lublin i po raz pierwszy od wielu lat znaleźli się poza podium. Blachy Pruszyński Budowlani Łódź zdobyli srebrny medal, a teraz - razem z Lechią - są głównym faworytem do mistrzostwa Polski.

Choć to tylko runda zasadnicza, pojedynek obu zespołów (sobota, godz. 14) urasta do rangi hitu jesieni. Obie drużyny mają na koncie po jednej porażce i wspólnie z Budowlanymi Lublin otwierają tabelę ekstraklasy. - Mam kłopot, bo wypadają mi kolejni zawodnicy - mówi Mirosław Szczepański, trener Blach Pruszyński Budowlanych. - Robert Lublin ma zapalenie rogówki, Artur Mrowicki kłopoty z mięśniem dwugłowym, a Tomasz Cisak, Krzysztof Rybiński i Artur Aranowski są przeziębieni. W tej sytuacji będę musiał sięgnąć po juniorów. Szansę gry prawdopodobnie dostanie Artur Maros.

Przed tygodniem 19-latek z trzeciej linii młyna w meczu rezerw Blach Pruszyński Budowlanych z Juvenią Kraków był bohaterem meczu. Walczył za trzech, trzykrotnie szarżując rywala w jednej akcji. - On jest jak bullterrier - twierdzi Mirosław Żórawski, który doprowadził Marosa i jego kolegów do mistrzostwa Polski juniorów. - Nie odpuści nikomu.

W porównaniu z poprzednim spotkaniem z Arką Gdynia w kadrze łodzian dojdzie jeszcze do dwóch zmian - do Gdańska pojadą Przemysław Pietrzak, Adam Lisiecki i Michał Brzozowski. - Jaki mam sposób na Lechię? Musimy rozrzucić ich szeroką grą piłką - mówi Szczepański. - Liczę też na dobrą pogodę, która będzie naszym sprzymierzeńcem.

W niedzielę o godz. 15 na stadionie przy ul. Górniczej ponownie zagrają rezerwy łódzkiego klubu. Ich przeciwnikiem będzie Skra Warszawa. W zespole gospodarzy wystąpi m.in. 30-letni Nowozelandczyk Shane Bartlett. - Przez 10 lat grał w tamtejszej lidze drużyn trzynastoosobowych - opowiada Marcin Chudzik, syn prezesa klubu, który sprowadził Barletta do Łodzi. - Na razie Shane odzyskuje formę, bo miał siedem lat przerwy w grze. Ale będzie naszym wzmocnieniem.