Radomiak - Gwardia 1:0

Do dziesięciu przedłużył serię bez porażki Radomiak. Mało tego, znów zwyciężył. Tym razem w pobitym polu została prezentująca solidny futbol warszawska Gwardia

Mijał właśnie kwadrans gry po przerwie, kiedy "zieloni" egzekwowali rzut rożny. Mocno bita po dośrodkowaniu piłka trafiła wprost na głowę Marcina Rosłańca. Ten uderzył ją na tyle precyzyjnie, że dotknąwszy jeszcze nogi Sebastiana Prusika, ugrzęzła w siatce. - Jeeeeest!!! - wyrwało się z tysięcy gardeł, a szczęśliwy strzelec gola w przypływie radości zdjął koszulkę, a potem utonął w objęciach kolegów.

- Taka jest siła dopingu! - grzmiał do mikrofonu spiker zawodów. A wiedział, co mówi, bo zanim padł gol piłkarzy Radomiaka do boju zagrzewał cały stadion.

Zdobycie kompletu punktów nie przyszło "zielonym" łatwo. Co prawda gospodarze mieli inicjatywę i stwarzali sytuacje podbramkowe, ale Gwardia nie pozostawała dłużna. Co więcej, miała lepsze okazje do zdobycia bramek. Dwukrotnie Hubert Dolewski przegrywał pojedynki sam na sam z Edwardem Mindą, a ponadto uderzenia Pawła Tomczyka i Sebastiana Rymbiewskiego bramkarz Radomiaka wybijał w sobie tylko znany sposób.

Podopieczni Włodzimierza Andrzejewskiego byli za to lepsi przy wykonywaniu stałych fragmentów gry. To po kornerze padła przecież jedyna bramka meczu, a niewiele brakowało, aby z rzutu wolnego trafił do siatki rywali Rosłaniec.

Kapitalnie reagowała tego dnia również radomska publiczność. Dopingował cały stadion i to w momentach, kiedy piłkarze najbardziej tego potrzebowali. Niestety, wśród tysięcy fantastycznych kibiców znalazła się jedna czarna owca. W 40. min meczu ktoś rzucił z trybun jakiś przedmiot, który ranił w głowę sędziego liniowego. Główny arbiter Robert Włodarczyk rozważał nawet zakończenie spotkania, ale po konsultacji ze swym poszkodowanym asystentem zdecydował się kontynuować zawody.

Nieco smutny był po zakończeniu meczu Przemysław Michalski. Stoper Radomiaka otrzymał bowiem żółtą kartkę, która uniemożliwi mu występ w następnym spotkaniu.

BRAMKA

Radomiak: Rosłaniec (67. - głową po dośrodkowaniu z kornera Iwanowskiego).

SKŁADY

Radomiak: Minda - Sobieska, Michalski Ż, Wachowicz, Iwanowski, Koniarczyk, Gołoś, Rosłaniec, Szary, Sztejn (83. Barzyński), Krześniak (65. Śniegocki).

Gwardia: Romanowski - Bystros, Prusik Ż, Berliński Ż, Garlej, Konopka, Staniszewski Ż, Pytlewicz, Dolewski Ż (70. Rymbiewski), Jaczewski, Lewandowski Ż (61. Tomczyk).

Sędziował: Robert Włodarczyk (Kraków).

Widzów: 3000.

GRACZ MECZU

EDWARD MINDA

Chyba nikt nie zna odpowiedzi na pytanie, w jaki sposób bramkarz Radomiaka zachował w meczu z Gwardią czyste konto.