Historia kieleckiego sportu (138) - Bogdan Winiarski

Latem był czołowym w kraju dyskobolem, zimą grał w hokeja. Uprawiał także siatkówkę, koszykówkę, tenis stołowy i piłkę nożną. Teraz Bogdan Winiarski ma 75 lat i zdobywa laury na korcie

Pan Bogdan to historia i legenda sportu w Skarżysku-Kamiennej. Urodził się i do dziś mieszka w tym mieście. Karierę rozpoczynał w 1946 roku od siatkówki i lekkoatletyki w szkole handlowej. - Siatkówka bardziej mnie pociągała. Grałem w drużynie Granatu w okręgówce, potem w Kolejarzu w trzeciej lidze - wspomina. Zimą był kapitanem hokejowej ekipy Granatu. - Mieliśmy w Skarżysku dwa bardzo piękne hokeiska, z metrową bandą i oświetleniem - podkreśla.

Sam sobie trenerem

Najwięcej czasu i energii poświęcił jednak "królowej sportu". Imponował wszechstronnością. Był w dziesiątce najlepszych w kraju oszczepników, rekordzistą okręgu w skoku o tyczce, a raz nawet mistrzem w skoku wzwyż. Najbardziej liczące się wyniki uzyskiwał jednak w rzucie dyskiem. Przez wiele lat utrzymywał się w ścisłej czołówce krajowej, choć nie miał trenera. - Byłem samoukiem. Gdyby był ktoś, kto by mi pomógł, dalej by się zaszło - uważa.

Największym sukcesem był brązowy medal mistrzostw Polski seniorów w dysku. Kilka razy był - jak mówi - wyznaczany do lekkoatletycznej reprezentacji Polski na modne wówczas mecze międzypaństwowe. Nie dane mu było jednak dostąpić zaszczytu reprezentowania biało-czerwonych barw. W 1956 roku na przeszkodzie stanęła kontuzja. W grę wchodziły także sprawy polityczne. W pierwszych latach po wojnie Winiarski działał bowiem w niepodległościowym podziemiu. Przez to później miał zablokowany wyjazd za granicę. - Nawet do Budapesztu nie mogłem jechać - mówi.

Z powodu swojej przeszłości został także pozbawiony możliwości studiowania na AWF. Nie rezygnował jednak z dokształcania się. Jako prymus ukończył wszystkie kursy i w 1952 roku zdobył uprawnienia trenera II klasy. Był pierwszym trenerem lekkiej atletyki w ówczesnym województwie kieleckim.

Wychowywał wszechstronnych

Podczas obozów kadry narodowej opiekował się dyskobolami i dyskobolkami. W 1961 roku został trenerem I klasy. Rok później ustanowił swój rekord życiowy w rzucie dyskiem - 49,84 m. Był to rekord okręgu, który dopiero 21 lat później poprawił Adam Taras, jego wychowanek.

Jako zawodnik startował przez 25 lat. Jako trener wychował wielu znanych w kraju zawodników. Jego podopieczną była m.in. Apolonia Krzemińska, która w 1963 roku już jako jego żona zdobyła mistrzostwo Polski w pięcioboju. Podobnie jak mąż była bardzo wszechstronną zawodniczką, odnosząc sukcesy w sprintach, skokach i rzutach.

Kolejny wszechstronny wychowanek Winiarskiego - Franciszek Drewniany - zdobył srebrny (1961) i brązowy (1958) medal w krajowych mistrzostwach w dziesięcioboju. Pan Bogdan nie może mu zapomnieć, że zaprzepaścił szansę pobicia rekordu Polski. - Był w formie, ale nie pojechał na zawody, bo miał zdawać egzamin na prawo jazdy. Mówiłem, że załatwię mu w innym terminie, nie chciał słuchać - opowiada.

Zawodnikami Winiarskiego byli także m.in. zdobywający medale w kategorii młodzików i juniorów dyskobol Janusz Ostaszewski, tyczkarz Henryk Pronobis, młociarz Grzegorz Mirkowski czy dziesięcioboista Wiesław Matyga.

Laury na emeryturze

Lekkoatletów Granatu Bogdan Winiarski trenował do 1984 roku. Przez następne trzy lata prowadził piłkarzy nożnych tego klubu. W 1990 roku przeszedł na emeryturę. Wówczas pierwszy raz wziął do ręki rakietę tenisową i zaczął karierę na korcie. Trzy razy zdobywał mistrzostwo Polski weteranów w swojej grupie wiekowej, raz był międzynarodowym mistrzem kraju. Pytany, jak często gra w tenisa, mówi: - Gdy nie łowię ryb.

O dysku pan Bogdan też nie zapomniał. Był mistrzem Polski weteranów, zdobył brązowy medal na mistrzostwach Europy. - Odnoszę teraz większe sukcesy niż w młodości - śmieje się.

Kilogramowym dyskiem potrafi rzucić jeszcze prawie 40 m. Uważa jednak, że to mało, bo przecież kiedyś 2-kilogramowym rzucał prawie 50 m i nadal czuje się silny. Na pytanie, co mu dał sport, pan Bogdan odpowiada bez wahania: - Zdrowie przede wszystkim.