W LKS Rodło swoją karierę rozpoczął Józef Wandzik, reprezentant Polski, uczestnik mistrzostw świata w Meksyku, oraz Martin Max, reprezentant Niemiec, od kilkunastu lat czołowy snajper Bundesligi, aktualny lider strzelców. Obaj piłkarze dobrze się znają. - Razem trenowaliśmy w Górnikach. Z ciekawością śledziłem karierę Józka, występy w Panathinaikosie. To był świetny bramkarz. Los tak sprawił, że nie dane nam było się potem już spotkać - opowiada "Gazecie" Max.
- Czy znam Maksa? Razem się wychowywaliśmy! Byliśmy sąsiadami, mieszkał 30 metrów ode mnie. Od rana do wieczora biegaliśmy za piłką. Przychodziło się ze szkoły do domu i grało na podwórku. Max był młodszy, ale takich też się brało do grania - opowiada Wandzik.
- W Górnikach zacząłem grać w wieku sześciu, siedmiu lat. Grałem tam do dwunastego roku życia. Potem wyjechałem do Niemiec. Rodzina od dwudziestu lat starała się o ten wyjazd - mówi Max. Obu piłkarzy świetnie pamięta Henryk Hajda, trener Rodła od 33 lat. - Oprócz piłki nie było wtedy żadnych komputerów i innych rzeczy. Chłopcy od rana do wieczora biegali po boisku. Wandzik był wyrośnięty. Trochę u nas potrenował i już jako trzynastolatek bronił w pierwszym zespole w B-klasie. Grał, sprawdzał się, bronił bez obaw. Nic dziwnego, że szybko zaczęły się nim interesować inne kluby: najpierw Gwarek Tarnowskie Góry, a potem Górnik Zabrze i Ruch Chorzów. W Zabrzu był wtedy zamęt, spadali z ligi, zresztą mącili chłopakowi w głowie. Doradziłem mu, żeby wybrał Ruch. Pracowali tam tacy fachowcy, jak Leszek Jezierski i Piotr Czaja. Tak też zrobił - mówi Hajda.
- Max był młodszy od Józka. Jak ten odchodził, to on zaczynał u nas grać. Pamiętam, jak jechałem go zatwierdzić do Katowic do OZPN. Był za młody, miał dwanaście lat. Musieliśmy mu zmienić rocznik, żeby go potwierdzić do gry w Rodle. Już wtedy miał zadatki na dużej klasy piłkarza. Jakby nie wyjechał na stałe do Niemiec, to na pewno zrobiłby karierę u nas w lidze - przekonuje trener Rodła.
Wandzik przez cały okres swojej piłkarskiej kariery, a także po jej zakończeniu, doskonale pamięta o klubie, w którym się wychował. - Dzięki niemu Rodło zawsze było dobrze ubrane - mówi z uśmiechem Piotr Zboroń, prezes klubu. - Pamiętam, jak Panathinaikos grał kilka lat temu z Legią w Warszawie w Lidze Mistrzów. Wychodziłem z hotelu Sobieski cały obwieszony sprzętem, który Józek nam podarował: ochraniaczami, koszulkami, butami... Sprzęt, w którym gramy obecnie, też jest od niego. Zrobił dla tego klubu naprawdę dużo - podkreśla Zboroń. Przy okazji meczu charytatywnego na początku września w Tarnowskich Górach, w którym wystąpiły gwiazdy polskiej piłki, działacze Rodła wręczyli Wandzikowi kwiaty i puchar z podziękowaniem za to, co zrobił dla klubu.
Max po wyjeździe do Niemiec na Górny Śląsk przyjechał dopiero rok temu. W Górnikach czołowy napastnik Bundesligi ma rodzinę. Przy okazji pojawił się też na treningu Rodła. - Dałem mu koszulkę i kazałem trenować. Łaski nie robi. Józek jak przyjeżdża, to też z nami trenuje. Ostatnio jak tu był, to poprowadził nawet zajęcia z chłopakami - podkreśla Hajda.
Piłkarz z Niemiec nie pomaga może klubowi z Górników tak jak Wandzik, ale pamięta, skąd się wywodzi. Dwa lata temu podczas jednego z meczów w Bundeslidze zdobył gola kolejki. - Było wtedy u nas przyjęte, że strzelec najładniejszej bramki w danej kolejce otrzymywał dwa tysiące marek. Pieniądze szły do klubu, w którym taki zawodnik się wychował - tłumaczy Mathias Sonnenberg ze "Sport Bildu".
- Niestety, ani żadnych pieniędzy, ani żadnego zawiadomienia o takiej nagrodzie nie dostaliśmy. A szkoda, bo na działalność klubu potrzeba nam rocznie 3,5 tys. zł. To dla nas bardzo duża kwota, bo z Urzędu Miasta w Bytomiu nie otrzymujemy ani grosza - mówi Zboroń. - Jestem zdziwiony, że tak się stało. Z tego co wiem, to pieniądze zawieruszyły się gdzieś w Polsce... Byłbym wdzięczny, gdyby udało się tę sprawę wyjaśnić - podkreśla Max.
Józef Wandzik
Ma 40 lat. 52-krotny reprezentant Polski. W biało-czerwonych barwach grał w latach 1985-96. Uczestniczył w mistrzostwach świata w Meksyku. Wychowanek Rodła Górniki. Potem występował w Ruchu Chorzów, Górniku Zabrze (z ekipą z Zabrza cztery razy zdobył mistrzostwo Polski), a w 1990 roku wyjechał do Panathinaikosu Ateny. Z jedenastką z Aten grał w półfinale Ligi Mistrzów. Jego nazwisko aż dwukrotnie figuruje na liście IFFHS (Międzynarodowe Stowarzyszenie Historyków i Statystyków Futbolu) "bramkarzy wszech czasów, którzy zachowali czyste konto przez jak najdłuższy czas". Od grudnia 1992 r. do lutego 1993 r. Wandzik był niepokonany przez 906 minut (53. miejsce na liście IFFHS), a od stycznia do marca 1995 r. przez 873 minuty (73. miejsce). Latem skończył w Grecji szkołę trenerską. Obecnie pełni funkcję asystenta trenera w drugoligowym AE Levadiakos. W Atenach ma też szkółkę bramkarską, w której trenuje trzydziestu młodych bramkarzy (chłopcy w wieku 8-18 lat).
Martin Max
35 lat. Na boiskach Bundesligi rozegrał 368 spotkań i zdobył 112 bramek. Najskuteczniejszy piłkarz ligi niemieckiej w tym sezonie. Latem przeszedł z TSV 1860 Monachium do Hansy Rostock. W sześciu spotkaniach strzelił siedem goli! - Moją receptą na długowieczność jest samodyscyplina. Zawsze dbałem o siebie - podkreśla. Kariera piłkarska: Rodło Górniki, BW/Post Recklinghausen, FC Recklinghausen, Borussia Moenchengladbach, FC Schalke 04 Gelsenkirchen, TSV 1860 Monachium, Hansa. Na boiskach Bundesligi zadebiutował w sezonie 1989/90. Na koncie swoich sukcesów ma wicemistrzostwo i Puchar Niemiec z Borussią MG (odpowiednio 92 r. i 95 r.). Z Schalke 04 zdobył sześć lat temu Puchar UEFA. Rozegrał jeden mecz w reprezentacji Niemiec. - Było to tuż przed ubiegłorocznymi mistrzostwami świata w meczu z Argentyną. Mam żal do działaczy w Niemieckim Związku Piłki Nożnej. W kadrze pojawiają się piłkarze tylko z renomowanych klubów - mówi. Z Hansą podpisał kontrakt do 2005 roku. - Potem definitywnie kończę karierę.
zich