III liga. Hutnik - Sandecja 0:1

Pierwszy w tym sezonie mecz wygrany przez Sandecję najpewniej uratował posadę trenerowi Adamowi Nawałce. Goście grali jednak już od 17. minuty z przewagą jednego zawodnika, bo czerwoną kartkę dostał Tadeusz Kaczor.

Kontrowersyjna sytuacja rozpoczęła się od błędu serbskiego stopera Gorana Atanaskovicia, któremu Janusz Świerad wybił piłkę. Sebastian Krupa pognał na bramkę Hutnika, a w sytuacji sam na sam ratujący drużynę Tadeusz Kaczor wybił piłkę spod nóg sądeczanina. Sędzia uznał, że krakowianin faulował i podyktował karnego, a środkowego pomocnika Hutnika wykluczył z gry. - Tadek trafił w piłkę, wyraźnie to widziałem, bo biegłem tuż za nim - przyznał po meczu Piotr Madejski. Pewnym egzekutorem jedenastki okazał się Rafał Policht. - To dla nas przełamanie po ostatniej porażce u siebie z Motorem Lublin. Presja naszych kibiców była coraz większa. Szkoda, że nie wykorzystałem dwóch innych sytuacji w drugiej połowie meczu - mówił Policht.

Sytuacja z 17. min ustawiła mecz. Hutnik nie potrafił przeprowadzić akcji zakończonej celnym strzałem. Goście rzadko atakowali. W 41 min błąd Waldemara Sotnickiego naprawił Atanasković, który nogami obronił strzał Polichta.

Po przerwie Sandecja broniła wyniku. Zupełnie nie widać było, że gra z przewagą jednego zawodnika, a chwilami dawała się zamknąć na własnej połowie.

- Wydawało nam się, że Hutnik nie podejmie już walki. Wyszliśmy za bardzo rozluźnieni - przyznał Policht.

Gospodarzom zabrakło wykończenia akcji, a grając otwarcie, narazili się na kontry sądeczan. Dwukrotnie "Soto" ofiarnymi interwencjami ratował Hutnika, raz wygarniając piłkę Dawidowi Florianowi, a raz wybiegając aż na 40. metr boiska. Jedyną dogodną sytuacją dla Hutnika był rzut wolny z 25 metrów w 87. min meczu. Mocne uderzenie Dariusza Kołodzieja minęło spojenie o metr. Nie popisał się sędzia Adam Szubielski, który w 70. min nie zauważył ewidentnej ręki w polu karnym kapitana Sandecji Dariusza Łukasika. W końcówce najpierw Pawłowi Kępie zabrakło centymetrów, by głową zdobyć wyrównanie, a w odpowiedzi Policht strzelił głową tuż ponad poprzeczką.

Powiedzieli po meczu

Adam Nawałka, trener Sandecji: Przyjechaliśmy z myślą o trzech punktach i plan się powiódł. W innych meczach mieliśmy sporo sytuacji i marnowaliśmy je, w Krakowie było odwrotnie. Zagraliśmy z maksymalnym zaangażowaniem, nie brakło też trochę mądrości. Mecz z wiceliderem potraktowaliśmy bardzo poważnie i mam nadzieję, że jest to zwiastun naszej lepszej gry.

Robert Kasperczyk, trener Hutnika: Potencjał Sandecji nie odzwierciedla jej obecnej pozycji w tabeli. To jeden z dwóch zespołów, obok Korony, który wygrał z nami dwukrotnie w poprzednim sezonie. Mieliśmy nadzieję, że nawet grając w dziesiątkę, spokojnie wywalczymy remis. Mecz ułożyła sytuacja z 17. minuty. Szkoda, że przełamanie Sandecji trafiło na nas. W drugiej połowie nie było widać, że gramy w osłabieniu, dlatego czuję niedosyt. Hutnik zagrał bez kontuzjowanych: Rafała Kwiecińskiego i Macieja Papieża, który nie zagra już do końca rundy jesiennej.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.