Warszawianka - Wisła Płock 27:33 (13:15)

Piłkarze ręczni płockiej Wisły bez większego problemu uporali się w sobotę z Warszawianką. Dla wicemistrzów Polski był to ostatni sprawdzian przed zaczynającymi się za pięć dni rozgrywkami ligowymi.

Nafciarze z warszawianką zagrali najpierw w piątek w Płocku. Zwyciężyli 28:22. W sobotę obie ekipy zmierzyły się w stolicy. Pierwsza połowa meczu była wyrównana. Zaczęło się od prowadzenia gospodarzy. Warszawianka miała przewagę, co prawda niezbyt wielką. Stołeczny zespół w 10. min prowadził 6:4, a w 12. min 7:5. Nafciarze jednak szybko zniwelowali te straty. Po kwadransie gry był remis 7:7. Przez kolejne 10 minut prowadziła raz jedna, raz druga drużyna. Dopiero od 25. min szala zwycięstwa zaczęła przechylać się na stronę Wisły. Od remisu 12:12 płocczanie zdobyli dwie bramki. Warszawianka zdołała zmniejszyć dystans do jednego punktu. Ale ostatni akcent należał do podopiecznych Bogdana Kowalczyka, którzy na przerwę schodzili z dwoma bramkami zapasu.

Druga połowa zaczęła się od udanej akcji najlepszego w Wiśle Damiana Wleklaka. "Zdechły" najpierw przejął piłkę w obronie i popędził na kontrę. Skończył ją celnym rzutem i Wisła prowadziła 16:13. Wystarczyła jednak chwila nieuwagi i było tylko 16:15. Ale płocczanie na więcej nie pozwolili gospodarzom. Na listę strzelców wpisał się ponownie Wleklak, a kilkadziesiąt sekund później Alosza Szyczkow, który wykorzystał kontrę. W 34. min było 18:15 dla Wisły. Płocczanie systematycznie powiększali swoją przewagę. W 39. min wygrywali 20:16, a w 41. min już 22:17. Losy meczu nafciarze rozstrzygnęli między 45. a 48. min. Od stanu 23:20 zdobyli cztery bramki pod rząd (27:20). Widząc, co się dzieje, trener Warszawianki Jarosław Cieślikowski wpuścił na parkiet młodych graczy. Szkoleniowiec Wisły też zaczął robić roszady w składzie. Nafciarze cały czas kontrolowali przebieg gry i utrzymywali bezpieczną przewagę. Na trzy minuty przed zakończeniem meczu wygrywali już dziewięcioma punktami (33:24). Wtedy nieco rozluźnili szyki i Warszawiance udało się zmniejszyć rozmiary porażki.

W Wiśle prawie przez całą pierwszą połowę grał Witalij Titov. Jednak to, co zaprezentował, z pewnością jeszcze nie zadowala trenera i kibiców. Tego zawodnika stać na lepszą grę. Generalnie płocczanie w sobotę zaprezentowali się z dobrej strony. Tak jak w meczu w Płocku popisali się kilkoma dobrymi kontrami. Ale w stolicy zagrali też lepiej w ataku pozycyjnym.

Warszawianka - Wisła Płock 27:33 (13:15)

Wisła: Marszałek, Góral - Titov 1, Szyczkow 4, Paluch 4, Wleklak 7, Kuptel 5, Witkowski 2, Wiśniewski 4, Białaszek, Błażejewski, Kwiatkowski, Jankowski, Wuszter 6.

Warszawianka: Suchowicz, Wichary - Anuszewski 3, Czertowicz 4, Degtyarov 2, Kłosowski 5, Korus, Matysik 4, Siódmiak 3, Starczan 5, Waśko 1, Kościołek.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.