Jerzy Kasalik nowym trenerem Widzewa

W środę, kilka minut po godzinie 14 widzewiacy dotarli do Straszęcina. Zgrupowanie potrwa do niedzieli, a w tym czasie piłkarze mają przede wszystkim przygotować się do kolejnych meczów w lidze. Po czterech kolejkach Widzew ma tylko jeden punkt i trenerzy mają zrobić wszystko, by zawodnicy zaczęli grać na miarę oczekiwań. Do Straszęcina przyjechało 21 zawodników. Brakuje Michała Golińskiego, Patryka Rachwała i Michała Stasiaka, którzy są na innym zgrupowaniu, z reprezentacją młodzieżową. Nie ma też Jakuba Rzeźniczaka (powołany do kadry U-17) i kontuzjowanego Piotra Mosóra.

Podróż do Straszęcina przebiegała bez większych kłopotów. - Na drogach były straszne korki, ale szczęśliwie dotarliśmy - opowiada Tadeusz Gapiński, kierownik drużyny. Po przyjeździe piłkarze zjedli obiad (sałatka śledziowa, zupa jarzynowa i schab ze śliwką), a potem rozlokowali się w pokojach. Trenerzy, Tomasz Łapiński i Tomasz Muchiński, poszli na obchód ośrodka i sporządzili plan zajęć. Wczoraj o 17.30 piłkarze mieli pierwszy trening. Od dzisiaj czekają ich zajęcia - trzy razy dziennie. Jeszcze przed śniadaniem będą mieli rozruch, a potem jeszcze dwa treningi.

Wszystko wskazuje jednak na to, że dziś plany mogą się zmienić, bo w Straszęcinie ma pojawić się nowy trener. Nie będzie to jednak Smuda. - Rozmawiałem z panem Henrykiem Apostelem z Polskiego Związku Piłki Nożnej. Smuda nie ma szans na prowadzenie jakiejkolwiek drużyny, bo nie ma i nie dostanie licencji. Zgody na prowadzenie zespołu w I lidze nie otrzyma też Łapiński. W naszej sytuacji nie chciałem ryzykować konfliktu ze związkiem, dlatego musiałem znaleźć nowego trenera. - mówi Grajewski. Kto nim będzie? - Nie wiem. Jestem na tropie.

Okazało się, że trop wiódł do podwarszawskiego Karczewa, gdzie mieszka Mieczysław Broniszewski, szkoleniowiec, który wiosną został zwolniony z Wisły Płock. Dla Broniszewskiego miało być to już drugie podejście do Widzewa. Po koniec 2000 roku chciał go zatrudnić Andrzej Pawelec, współwłaściciel klubu jako konsultanta Marka Koniarka, prowadzącego wówczas drużynę. Zmienił zdanie, a Widzew utrzymał się w ekstraklasie. Kiedy Broniszewski przygotowywał się już do wyjazdu do Straszęcina pojawił się nowy kandydat - Jerzy Kasalik.

Po informacjach o Broniszewskim wśród Widzewa piłkarzy zapanowała niemal panika. Nie jest tajemnicą, że Broniszewski nie lubi się, z wzajemnością, z kilkoma zawodnikami Widzewa, przede wszystkim z Przemysławem Boldtem, Piotrem Mosórem i Jerzym Podbrożnym. Znikome szanse na grę mieliby także Grzegorz Bonk i Sławomir Nazaruk. Wszyscy pracowali z Broniszewskim w Wiśle Płock. - To już koniec. Ten człowiek odsunął nas od drużyny już w Płocku. Teraz czeka mnie podobny los - mówił Mosór, kiedy dowiedział się o kandydaturze swojego "starego znajomego".

Zawodnicy odetchnęli, kiedy okazało się, że drużynę poprowadzi Kasalik. - Z Broniszewskim nie porozumiałem się w kwestiach finansowych. Kasalik to trener, który charakterem pasuje do Widzewa. Jest zadziorny i ambitny - twierdzi Grajewski. Kasalik już dziś ma pojawić w Straszęcinie.

Menedżer prowadził też rozmowy z innymi szkoleniowcami. W grę wchodziły kandydatury Bogusława Kaczmarka i Jana Żurka. Grajewski podkreśla też, że liczy w przyszłości na Łapińskiego. - Obiecano mi w PZPN, że Łapiński zostanie przyjęty na kurs trenerski pierwszego stopnia, więc szybko będzie mógł zdobyć uprawnienia.

Czy to dobry trener dla Widzewa?
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.