Sonda przed meczem Wisła - Anderlecht

W takich sytuacjach rozsądek kłóci się z sercem. Serce kibica chciałoby sukcesu, rozsądek podpowiada, że to będzie bardzo trudne - mówi bard Andrzej Sikorowski

Ludwik Miętta-Mikołajewicz, prezes TS Wisła: Piłkarze Wisły przeżywają zwyżkę formy sportowej, a świadczy o tym sobotnie zwycięstwo z Górnikiem Zabrze. Po pierwsze, bardzo krytyczne głosy, że jest to słabsza drużyna niż w poprzednim sezonie, nie znajdują potwierdzenia. Po drugie, jestem przekonany, że Wisła uzyska kwalifikacje - niesiona dopingiem i atmosferą własnych kibiców. Pamiętam dwumecz z Realem Saragossa, wówczas Wisła też była na straconej pozycji, a jednak awansowała. Uspokaja mnie pewność zawodników Anderlechtu, którzy zapewniają, że już obiema nogami są w Lidze Mistrzów. Żeby osiągnąć sukces w sporcie, trzeba w to wierzyć.

Andrzej Sikorowski, piosenkarz i lider grupy Pod Budą: W takich sytuacjach rozsądek kłóci się z sercem. Serce kibica chciałoby sukcesu, rozsądek podpowiada, że to będzie bardzo trudne. Anderlecht to zawodowa drużyna i wie, jak bronić dwubramkowej przewagi. Może wiślacy wzniosą się na wyżyny swoich umiejętności? Byłoby fantastycznie. To podbudowałoby zespół, w którym widać moment słabości po odejściu Kosowskiego czy Kuźby. Jeśli awansują do rozgrywek grupowych Ligi Mistrzów, stworzy się porządna drużyna. Ciężar gry spocznie na pomocnikach, którzy muszą wypracować sytuacje napastnikom. Tacy piłkarze jak Żurawski czy Frankowski są w stanie strzelić przynajmniej dwie bramki.

Jerzy Adamik, wojewoda małopolski: Jak każdy kibic wierzę w zwycięstwo mimo osłabienia zespołu. Stać nas na 2:0. Być może mój optymizm bierze się stąd, że nie oglądałem pierwszego meczu, przegranego 1:3. Widziałem za to mecz z Górnikiem Zabrze i gra wiślaków nastrajała optymistycznie. Świetnie spisali się Mirek Szymkowiak i Maciej Żurawski. Za Wisłą przemawia atut własnego boiska, zmysł taktyczny trenera Henryka Kasperczaka i szczęście. Najważniejsze to nie stracić gola. Takiemu zespołowi jak Anderlecht czterech bramek nie jesteśmy w stanie strzelić.

Jan Nowicki, aktor: Niestety, mecz będę oglądał tylko w telewizorze. Gdybyśmy grali w starym składzie - z Uche, Kosowskim, Kuźbą i Głowackim, to sieknęlibyśmy ich bez trudu. Dziwne, ale mimo to jestem dobrej myśli. Może dlatego, że jestem bogatszy o doświadczenia z Realem Saragossa? Strzelimy na 1:0 i oni mają stracha, strzelimy drugą i przechodzimy. Czy nie przeraża mnie forma prezentowana w Brukseli? Wprost przeciwnie. Nasze zawodowstwo jest szemrane. Przeżywa wzloty i upadki, nie ma swojego ustalonego wysokiego poziomu. Dlatego jestem spokojny, że się zrehabilitujemy.