Po meczu powiedzieli

Marcin Kubsik

pomocnik Błękitnych

Przebieg całego spotkania ustawiła szybko stracona pierwsza bramka. Tym samym w gruzy runęła nasza taktyka ustalona przed meczem, która miała polegać na utrzymywaniu jak najdłużej bezbramkowego remisu. To z kolei miało spowodować nerwowość w poczynaniach Jagiellonii, którą mieliśmy wykorzystać. Niestety, nie udało nam się tego zrealizować. Wynik równie dobrze mógłby być odwrotny i nikt nie miałby do nikogo pretensji. Jagiellonia niczym nas nie zaskoczyła, spodziewaliśmy się takiej gry. Gratuluję im wygranej i pozycji lidera. Trochę żałuję, że nie gram już w Jagiellonii, ale czasu się nie cofnie. Podoba mi się tutaj, bo klub jest bardziej profesjonalnie przygotowany do rozgrywek niż poprzednio. Może kiedyś wrócę do Białegostoku.

Krzysztof Zalewski

obrońca Jagiellonii

Przed meczem wszystkie media przyznawały nam trzy punkty w tym meczu. Tak łatwo nam to zwycięstwo nie przyszło. Mimo że Błękitni do tej pory doznawali samych porażek, podczas meczu widać było, że to groźny zespół. Na szczęście dobrze wykonujemy stałe fragmenty gry, co już na początku pozwoliło nam uzyskać prowadzenie, a później do końca kontrolować przebieg meczu. W bloku defensywnym Łukasza Tupalskiego zastąpił Wojciech Marcinkiewicz, który momentami był stremowany i popełnił kilka błędów. Nie straciliśmy jednak bramki i za to trzeba rozliczać obrońców. Ja sam nie czułem się zbyt pewnie podczas meczu, bo w minionym tygodniu chorowałem kilka dni, a treningi wznowiłem dopiero w czwartek. Cieszy nas awans na pozycję lidera, ale to dopiero początek sezonu. Jestem raczej zwolennikiem podchodzenia z dystansem do naszych wyników i studzenia emocji.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.