Rozmowa z Marcinem Wachowiczem

Jerzy Walczyk: Dlaczego podbiegł Pan do ławki trenerskiej po zdobyciu gola?

Marcin Wachowicz: Myślę, że mój gest należy odbierać tylko jako przejaw sportowej złości. Myślę, że cała drużyna zasłużyła na drugiego gola.

Kiedy straciliście bramkę, wierzyliście jeszcze, że możecie wygrać?

- Była może chwila zwątpienia, bo prowadziliśmy do 87 min, ale potem czas został przedłużony, w którym udało mi się zdobyć decydującego gola.

Pańska złość nie bierze się przypadkiem z tego, że trenerzy nie mają do Pana zaufania?

- Nie.

A z czego...

- Chciałem pokazać się z jak najlepszej strony. Do ŁKS przyszedłem, żeby grać, a nie siedzieć na ławce rezerwowych. Myślę, że jestem w stanie wywalczyć sobie miejsce w podstawowym składzie.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.