Kolporter Korona Kielce - Górnik Łęczna 3:1

I runda Pucharu Polski. Historia lubi się powtarzać. Przed rokiem piłkarze II-ligowego wówczas Górnika Łęczna przegrali z grającym o dwie klasy niżej Alitem Ożarów i pożegnali się rozgrywkami. Teraz już jako zespół ekstraklasy ulegli występującemu w III lidze Kolporterowi Koronie Kielce

Stało się tak, mimo że kielczanie wystąpili wczoraj bez kilku podstawowych graczy. Do zawieszonych przez PZPN Macieja Krzętowskiego i Tomasza Nakielskiego dołączył kontuzjowany Sławomir Rutka. Jak duże zmiany zaszły w zespole Dariusza Wdowczyka, niech świadczy fakt, że Przemysław Cichoń po raz pierwszy w karierze zagrał nie na prawej, a na lewej obronie, w składzie było pięciu debiutantów, a najskuteczniejszy w ostatnich latach gracz tego kieleckiego klubu, Adam Grad, siadł na ławce rezerwowych.

Już w siódmej minucie, po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Arkadiusza Bilskiego i strzale głową Wojciecha Małochy, Robert Mioduszewski nie sięgnął piłki i wybił ją dopiero z linii bramkowej obrońca Górnika. Po kwadransie było 1:0. Znów z rogu wrzucał Bilski, Przemysław Cichoń przebiegł całe pole karne i pięknie głową strzelił w długi róg. Trzy minuty później jedyną groźniejszą akcję przeprowadził Górnik - Paweł Bugała strzelał z 20 metrów. Chwilę potem było już 2:0. W zamieszaniu podbramkowym obrońcy Górnika rozpaczliwie wybili piłkę. Na 40. metrze przejął ją Bilski, podał na 16. metr do Małochy, a ten oddał do Marka Gołąbka, który ewidentnie był faulowany przez Artura Kościuka. Rzut karny wykorzystał Bilski, choć Mioduszewski wyczuł jego intencję.

Kielczanie byli na fali. Miło było patrzeć, jak grają. Łęcznianie pokazali groźne akcje tylko pomiędzy 30. a 35. minutą. Ale trzy minuty potem kolejną bramkę zdobył Kolporter. Gospodarze długo rozgrywali piłkę na połowie Górnika. W końcu akcję zaczął Małocha, podał do Hermesa, a ten do stojącego tyłem do bramki gości Jakuba Zabłockiego. Nieatakowany napastnik Kolportera Korona przymierzył i z 20 metrów trafił w samo okienko bramki Mioduszewskiego.

Liczna widownia stadionu przy ul. Szczepaniaka była pod wrażeniem - schodzących do szatni gospodarzy nagrodzono brawami na stojąco.

Reprymenda Jacka Zielińskiego, trenera Górnika, musiała być sroga. Do tego w przerwie szkoleniowiec zdjął z boiska gwiazdę numer jeden swojej drużyny - Pawła Bugałę. Zastąpił go Andrij Griszczenko i to on w dziesięć minut przeprowadził trzy groźne akcje. Najpierw w 49. min strzelił głową (pierwszy celny strzał gości w meczu) i Mariusz Stawarz z wielkim trudem obronił. Cztery minuty potem wyprzedził Witalija Karaszenkę, podał do Mirosława Budki, który w polu karnym był sam na sam ze Stawarzem, ale strzelił wprost w kieleckiego bramkarza. Chwilę później znów Griszczenko minimalnie przestrzelił z woleja.

Kolejne siedem minut mogło zadecydować o losach meczu. W 57. min Budka strzelił z wolnego z 20 metrów obok muru i po rękach Stawarza piłka wpadła do siatki. Górnik całkowicie przejął inicjatywę. W 64. min w sytuacji sam na sam kielecki golkiper sfaulował najlepszego na boisku Budkę i sędzia podyktował karnego. Strzał Griszczenki Stawarz obronił nogami. - Kto wie, jak zakończyłby się mecz, gdybyśmy strzelili tego karnego - mówił potem trener Górnika.

Po tej zmarnowanej szansie z łęcznian zupełnie uszło powietrze. Piłkarze Górnika zaczęli się spieszyć. Tymczasem kielczanie umiejętnie kontrolowali sytuację na boisku. Mecz nadal był twardy, pełen walki, o czym świadczy aż dziewięć żółtych kartek. W 89. min drugi żółty kartonik ujrzał Marcin Kazimierczak i opuścił boisko.

Kielczanom należą się słowa pochwały za wyeliminowanie pierwszoligowca. Zawiedli, szczególnie w pierwszej połowie, goście. Jedynie Mirosław Budka był piłkarzem, który mógł opuścić boisko z podniesioną głową. - Korona była lepsza, szczególnie przed przerwą. Nasza postawa w pierwszej połowie była kompromitująca. Przepraszam za to kibiców - skomentował Jacek Zieliński, trener Górnika.

Strzelcy bramek

Kolporter Korona: Cichoń (15. głową po dośrodkowaniu Bilskiego), Bilski (20. z karnego po faulu Kościuka na Gołąbku), Zabłocki (39. bez asysty)

Górnik: Budka (57. z wolnego po faulu Thiede na Kłosińskim)

Kolporter Korona: Stawarz Ż - Kupiec, Thiede, Gołąbek, Karaszenko - Kazimierczak Ż, Cz, Hermes Ż (87. Drej), Bilski (70. Mielec), Cichoń - Małocha, Zabłocki Ż (70. Grad)

Górnik: Mioduszewski - Kościelniak, Kościuk Ż, Boguś - Pastuszka, Budka Ż, Soczewka Ż, G. Bronowicki - Bugała Ż (46. Griszczenko) - Skwara, Kłosiński (78. Szałachowski)

Widzów: ok. 3000