Zieiński prawie za burtą, Ignerski na celowniku

KOSZYKÓWKA. Najważniejsze warunki kontraktu Macieja Zielińskiego z Polonią Warbud zostały już ustalone, ale kontrakt jeszcze nie podpisany. Być może do Śląska trafi natomiast Michał Ignerski

Odejście Zielińskiego staje się coraz bardziej przesądzone, choć wrocławski klub jest nadal zainteresowany przedłużeniem umowy. Krzysztof Skiba, który reprezentuje zawodnika, uzgodnił już jednak najważniejsze warunki kontraktu z Polonią Warbud Warszawa. Umowa nie została jeszcze podpisana, bo działacze warszawskiego klubu rozważają również zatrudnienie Jeffa Nordgarda, a - jak zapowiedział trener Dariusz Szczubiał - w zespole jest miejsce tylko dla jednego z tych zawodników. Amerykanin po otrzymaniu polskiego paszportu stał się jednak sporo droższym koszykarzem od Zielińskiego - za rok gry oczekuje ok. 180 tysięcy dolarów, podczas gdy wymagania kapitana Idei są mniejsze o około 40 tysięcy.

Gdyby nie doszło do podpisania przez Zielińskiego kontraktu z Polonią, bardziej prawdopodobny niż jego pozostanie we Wrocławiu byłby wyjazd za granicę. Koszykarz ma sporo ofert i to bardzo korzystnych finansowo, jego zatrudnieniem zainteresowany jest m.in. Hapoel Tel Awiw, który oferuje nawet 200 tysięcy dolarów. Na razie sam zawodnik wyjechał na wakacje do Grecji.

Z Grecji do Polski wrócił natomiast i rozmawia z wrocławskim klubem Michał Ignerski, jeden z najzdolniejszych zawodników młodego pokolenia w Polsce. 23-letni skrzydłowy (205 cm wzrostu), który przez ostatnie lata studiował w Stanach Zjednoczonych, był już praktycznie jedną nogą w zespole greckiej ekstraklasy Makedonikos. Do podpisania umowy ostatecznie nie doszło i teraz bardzo zainteresowany pozyskaniem koszykarza jest Śląsk.

- Rozmawiamy, jest bardziej blisko niż daleko - mówi Grzegorz Schetyna.

Mówi Michał Ignerski

Andrzej Jaworski: Jak przebiegają negocjacje ze Śląskiem?

Michał Ignerski: Rozmawiamy, ale to jeszcze nic pewnego.

To były wstępne sondażowe rozmowy czy bardziej konkretne negocjacje?

- Na razie rozmawialiśmy wstępnie, ale myślę, że wkrótce przejdziemy do konkretów.

Miał Pan grać w Grecji. Dlaczego do tego nie doszło?

- Zrezygnowałem, bo miałem do czynienia z mało poważnymi ludźmi. A kontrakt był już prawie gotowy.

W internecie można jednak przeczytać informacje, z których wynika, że to Grecy zrezygnowali z Pana, tłumacząc to Pana młodym wiekiem i małym doświadczeniem w Europie.

- Może im tam wygodnie? Rozbiło się o sprawy organizacyjne. Miałem wlecieć do Grecji, a nie mogłem się doczekać na bilet, sprawa się odwlekała, i w końcu odpuściłem. A może jest w tym część prawdy, co mówią, bo zatrudniają zawodników po trzydziestce.

Śląsk jest teraz najpoważniejszą opcją?

- Nie. Rozpatruję różne oferty.

Także z Polski?

- Tak, z trzech czołowych klubów. Rozmowy się dopiero rozkręcają, więc nie wiem jeszcze, na co się zdecyduję.

Daje Pan sobie jakiś okres na zakończenie sprawy?

- Myślę, że w ciągu dwóch tygodni wszystko powinno być jasne.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.