Malone od kilku tygodni twierdził, że jeśli na przejście do Lakers zdecyduje się rozgrywający Milwaukee Bucks Gary Payton, on pójdzie w jego ślady. Payton zdecydował się w poniedziałek, więc czwartkowa decyzja 40-letniego skrzydłowego Utah Jazz nikogo nie zaskoczyła. Po zakończeniu kariery przez Johna Stocktona wiadomo było, że Malone będzie poważnie rozpatrywał oferty z innych zespołów. Drugi strzelec w historii NBA i MVP w 1997 i 1999 roku doprowadził Jazz do finałów w 1997 i 1998 roku, ale nigdy nie zdobył mistrzostwa. Podobnie jak Payton i dlatego obaj zdecydowali się na ofertę Lakers.
Teraz wiele zależeć będzie od trenera Phila Jacksona, który radził już sobie z wieloma wyzwaniami, ale czterech wielkich gwiazd nie miał w zespole jeszcze nigdy. Co prawda ekspert telewizji ESPN Marc Stein twierdzi, że tych czterech graczy może uzupełniać na boisku nawet kibic Lakers numer 1 Jack Nicholson, ale na pewno ciężko będzie pogodzić ambicje wszystkich. O'Neal i Bryant w ostatnich trzech sezonach zawsze zdobywali średnio po ponad 25 punktów, Malone poza debiutanckim sezonem nigdy nie miał średniej gorszej niż 20,6. Payton w ostatnich dziewięciu latach tylko dwa razy miał minimalnie mniej niż 20 punktów na mecz. A piłka dla nich wszystkich będzie tylko jedna.
- Jestem zaszczycony. Mam 40 lat i ktoś nadal mnie chce - komentował swoją decyzję Malone. Specjalnie dla niego szefowie klubu z LA zrobią wyjątek - Malone będzie mógł nosić na koszulce swój ulubiony numer 32, który 11 lat temu został zastrzeżony tylko dla Magica Johnsona. Dawna gwiazda Lakers mocno namawiała zresztą Malone'a do przejścia do tej drużyny.
Co najważniejsze, obu znakomitych zawodników Lakers byli w stanie pozyskać za drobne, jak na NBA, sumy, mimo że teoretycznie nie mają już ani grosza na nowych zawodników - przez 40-milionowe rocznie zarobki O'Neala i Bryanta (w sumie) wykorzystali cały limit na wynagrodzenia. Jednak przepisy NBA przewidują, raz na dwa lata, podpisanie dwóch "kontraktów wyjątkowych" poza limitem wynagrodzeń. Jeden z nich - za 4,9 mln dol. rocznie - "skonsumował" Payton, a drugi - za 1,5 mln dol. rocznie - przejęty został przez Malone'a. W innych klubach obaj mogli zarobić nawet ponad 10 mln dol. rocznie.
Wszyscy w NBA czekają teraz na odpowiedź aktualnych mistrzów San Antonio Spurs, którzy przerwali hegemonię Lakers, eliminując ich w tegorocznym półfinale Konferencji Zachodniej. Ostrogi po stracie Davida Robinsona są bliskie pozyskania z Miami Heat Alonzo Mourninga, a przede wszystkim przekonania do podpisania kontraktu rozgrywającego finalistów NBA New Jersey Nets - Jasona Kidda. Jeśli by to się udało, w najbliższym sezonie chyba nikt nie byłby w stanie wtrącić się do rywalizacji Lakers - Spurs.
Mike Dunleavy - były szkoleniowiec Lakers, Milwaukee Bucks i Portland Trail Blazers - zostanie nowym trenerem Los Angeles Clippers. Spośród 29 zespołów NBA tylko Atlanta Hawks nie mają jeszcze trenera na nowy sezon