Dla obu zespołów będzie to ważne spotkanie (początek o godz. 17.30), bo jego wynik może zdecydować o drugim miejscu w tabeli. Prowadzący Primus Grudziądz jest poza zasięgiem konkurentów, dlatego pozostałym zespołom pozostała jedynie walka o drugą pozycję, która daje prawo występu w barażach o pierwszą ligę. Do tej pory TŻ i Intar łatwo wygrywały swoje mecze, a na koncie mają po jednej przegranej - właśnie z Primusem.
Faworytem są łodzianie, którzy w poprzedniej kolejce rozgromili Wandę Kraków 63:27, choć w tym spotkaniu wystąpili tylko w krajowym składzie. Trener Jan Nowak nie przewiduje znaczących zmian, gdyż nie ma zbyt dużego pola manewru. Na szczęście przyjazd do Łodzi potwierdzili dwaj obcokrajowcy: Bjarne Pedersen i Laszlo Szatmari.
Goście przyjadą do Łodzi prawdopodobnie w najsilniejszym składzie. Najlepszym zawodnikiem ostrowian jest 24-letni Krzysztof Stojanowski, który w niedzielę zajął drugie miejsce memoriale Rifa Saitgariejewa. Startujący w tych zawodach łodzianin Piotr Rembas był 10, a Mariusz Fierlej - 15.
Piotr Rembas jest jednym z najrówniej punktujących zawodników TŻ Łódź. W dotychczas rozegranych spotkaniach zdobywał średnio 10 punktów.
Jerzy Walczyk: Czy macie szanse wygrać z Ostrowem?
Piotr Rembas: Uczynimy wszystko, żeby pokonać rywali. Trudno oceniać nasze szanse przed zawodami, ale uważam, że jesteśmy faworytami. Naszym atutem będzie własny tor oraz wyrównany skład.
Jak ocenia Pan formę swoich kolegów?
- Ostatnio Mariusz Lisiak, Tomek Zywertowski i Piotrek Padowski jeżdżą coraz lepiej. Mariusz Fierlej wraca do wysokiej formy po serii upadków i w czwartek będzie naszym silnym punktem.
Ścigał się Pan w Ostrowie w memoriale Rifa Saitgariejewa, w którym startowali też zawodnicy Intara.
- Krzysiek Stojanowski jeździł bardzo dobrze, ale w bezpośrednim biegu wygrałem z nim. O pechu może mówić Fierlej, który po starcie był na drugim miejscu, ale później miał defekt. Gdyby dojechał do mety, wygralibyśmy 5:1. To jest dobry prognostyk przed czwartkowym meczem.