ME piłkarzy ręcznych. Polak, najlepszy przyjaciel bramkarza

Bohaterami Serbów i Francuzów w wygranych dreszczowcach z Polską byli Darko Stanić i Cyril Dumoulin. Czy na mistrzostwach Europy w Danii podopieczni Michaela Bieglera są pechowcami, trafiającymi na najwspanialsze dni bramkarzy rywali? W piątek, w meczu o awans do drugiej fazy turnieju, Polacy zmierzą się z Wadimem Bogdanowem i jego Rosją. Relacja Z Czuba na żywo o godz. 18.

Do środy wiedzieliśmy, że znakomitością bramkarską z Francji jest Thierry Omeyer. Czy po dobrym meczu Polski z potęgą szczypiorniaka, ale jeszcze lepszym występie Cyrila Dumoulina, na długo zapamiętamy, również tego golkipera "trójkolorowych"?

Niespodziewany bohater

Na razie dwumetrowy 30-latek nie jest gwiazdą nawet we własnym kraju. Przed mistrzostwami w Danii rozegrał w swych narodowych barwach tylko 21 meczów. W pierwszej kolejce Euro, przeciw Rosji, obronił dziewięć z 24 rzutów, co dało mu świetną, 38-procentową skuteczność. Z Polską był jeszcze lepszy, bo grał nie przez 30, ale przez pełne 60 minut meczu, popisał się 17 udanymi interwencjami w 44 sytuacjach wymagających jego reakcji (skuteczność na poziomie 39 procent), obronił karnego, którego rzucał Bartosz Jurecki, a w ostatniej sekundzie odbił piłkę zmierzającą w okienko po rzucie Michała Jureckiego.

Dla Dumoulina to najlepszy mecz w karierze. Pierwszy raz w życiu został bohaterem kadry, może właśnie w swoim kraju stał się równie znanym Dumoulinem, co Samuel, kolarz mający na koncie m.in. etapowe zwycięstwo w Tour de France.

Obrona to nie wszystko

Dla Polaków przegrany mecz z Francją był kolejnym, w którym sami zrobili bohatera z bramkarza rywali. Nie inaczej było w poniedziałkowym horrorze z Serbią. Polska przegrała 19:20, bo Darko Stanić odbił aż 17 z 35 rzutów naszych zawodników w światło bramki. Jego 49-procentowa skuteczność to wynik kosmiczny. W środowym spotkaniu z Rosją Stanić, choć jest bramkarzem znakomitym, wrócił na ziemię - obronił 4 z 18 rzutów, miał więc 22-procentową skuteczność parad.

Szczypiorniści, nie tylko polscy, od lat powtarzają, że w ich dyscyplinie kluczem do sukcesu jest gra w defensywie. Tłumaczą, że kiedy obrona jest twarda, atak sobie poradzi i zespół odniesie zwycięstwo. W ofensywie Polacy problemy mieli już w późniejszych latach pracy z Bogdanem Wentą, ale pod wodzą Michaela Bieglera ich niemoc w szturmowaniu bramki przeciwnika stała się zatrważająca. Znamienne, że za piłującym obronne schematy Niemcem wszyscy zawodnicy powtarzają, że to nie atak jest ich problemem, że lepsze wyniki przyjdą, jeśli w obronie będą bić rywali jeszcze mocniej.

Takie podejście do sprawy najbardziej cieszy bramkarzy przeciwników naszej kadry. W meczu z Francuzami Michał Jurecki potrzebował sześciu rzutów, by zdobyć dwa gole, Piotr Chrapkowski rzucił cztery bramki, ale pięć razy się pomylił, w sumie w ataku nasi zawodnicy zanotowali 51-procentową skuteczność i na nic zdała się ich harówka w defensywie.

Z Serbami było jeszcze gorzej. Bartłomiej Jaszka zmarnował wszystkie cztery rzuty, Karol Bielecki i Adam Wiśniewski też nie zdobyli goli, myląc się po dwa razy, Robert Orzechowski rzucał cztery razy, a trafił raz, Krzysztof Lijewski zdobył trzy bramki, rzucając osiem razy. W sumie Polacy wykorzystali tylko 19 ze swych 42 rzutów. 36-procentowa skuteczność w ataku to wynik dramatyczny.

Niestety, nie pierwszy. W 1/8 finału ubiegłorocznego mundialu gracze Bieglera na gole zamienili 19 z 40 oddanych rzutów w meczu z Węgrami. Bohaterem przeciwników w pewnie wygranym 27:19 meczu był bramkarz Roland Mikler, który zanotował 39 proc. skuteczności. To jeszcze nic, bo Mikler w całym turnieju uzyskał bardzo podobną, 38-procentową, średnią. W Hiszpanii Polacy przegrali jeszcze jeden mecz - ze Słowenią 24:25. I wtedy też wielkim mistrzem zrobili bramkarza rywali. Oczywiście Primoż Prost to fachowiec, na mistrzostwach grał ze średnią 39 proc. obronionych rzutów w meczu, ale to przeciw Polsce osiągnął najlepszy, 46-procentowy wynik.

Mikler według statystyk był siódmym bramkarzem mundialu, Prost - szóstym (zestawienie wygrał Marcin Wichary, który jako zmiennik Sławomira Szmala obroniły 34 rzuty z 73, miał więc aż 47-procentową skuteczność). Strach się bać, co w piątek w starciu z polskim atakiem pokaże czwarty w tym rankingu Rosjanin Wadim Bogdanow. 28-latek z Dynama Mińsk na MŚ 2013 miał 40-procentową skuteczność, a w wygranym meczu z Serbami w Aarhus (27:25) obronił 15 z 38 rzutów, notując 39-procentową skuteczność. Oby za chwilę ktoś nie pomógł wejść na jeszcze wyższy poziom.

Więcej o:
Copyright © Agora SA