Polonia - Prokom 87:96

Koszykarze Polonii-Warbud Warszawa zmarnowali pierwszą szansę na zakończenie rywalizacji z Prokomem-Trefl Sopot i awans do finału Polskiej Ligi Koszykówki. Po porażce 87:96 przyjdzie im próbować jeszcze raz - w niedzielę (godz. 18.20) także we własnej hali

- Nawet jeśli przegramy całą rywalizację, to i tak nas zapamiętają - powiedział po piątkowym meczu Ed O'Bannon. Nominalny - przynajmniej statystyczny (punkty i zbiórki) - lider Polonii w tym meczu mocno zawiódł. Nie tylko dlatego, że trafił zaledwie 5 z 14 rzutów z gry, spudłował oba wolne i miał więcej strat (3) niż zbiórek w obronie (2). Nawet nie dlatego, że fatalnie dawał się ogrywać w obronie, gdzie wyglądał na kompletnie zagubionego i nie zdążał nawet z faulami. Także dlatego, że - jak widać z powyższego cytatu - jest przygotowany zawczasu na porażkę. A to w rywalizacji na tym poziomie musi odbić się na grze.

Dobrze, że właściwie tylko O'Bannon zagrał w tym meczu źle, choć i jego przecież trudno uznać za winnego porażki. Polonia walczyła przez 40 minut, przez 35 minut wynik był bliski remisu, warszawiacy nie ustępowali rywalowi w obronie, sprytnie zamieniając się kryciem, z czym rzadko sobie radzili zawodnicy Prokomu. Przez większość meczu Polonia znakomicie walczyła o zbiórki, także w ataku, gdzie warszawiacy zebrali aż 15 piłek. Bardzo dobrze zagrał Michał Hlebowicki, który nie po raz pierwszy w tym play off zaskoczył rywali, tym razem trafieniami za trzy. - Ed zagrał słabiej, ale sezon jest długi i ten człowiek też ma prawo do złych meczów. Nie było to bolesne, bo dobrze grał Michał. Jednak nie udało się zatkać najważniejszej dziury - mówił trener Polonii Dariusz Szczubiał.

Miał na myśli głównie dziurę pod koszem Polonii. W czwartej kwarcie, kiedy po kilku złych akcjach Hlebowicki musiał na chwilę zejść by ochłonąć na ławce, wszystkie piłki spadające pod koszem Polonii zaczęły padać łupem Joe McNaulla. Amerykanin trafiał niemal wszystko spod kosza (10/13 z gry) i z wolnych (6/6), a także dobijał bezlitośnie niecelne rzuty kolegów (7 zbiórek w ataku). Po raz pierwszy w tej rywalizacji centrzy sopocian wykorzystali to, że pod koszem Polonii gra trzech, co prawda skocznych, ale jednak mierzących nie więcej niż 203 cm koszykarzy. Po zbiórkach w ataku McNaulla w czwartej kwarcie najpierw Prokom odskoczył na 78:73 w 35. min, a potem ostatecznie rozstrzygnął o wyniku (90:81 na 110 sekund przed końcem).

Warszawiacy nie umieli sobie poradzić także z Goranem Jagodnikiem. Słoweniec - jakby wściekły za przedwczesny dla niego koniec meczu numer 2 (zszedł z boiska z 22 punktami na koncie po piątym faulu w 28. minucie) - rozpoczął mecz zdobywając aż 17 punktów w pierwszej kwarcie. W trzeciej dorzucił kolejne 10 i koszykarze Polonii nijak nie mogli go zatrzymać. Gdy to tego duetu z 10 punktami w czwartej kwarcie dołączył Josip Vranković, Polonia musiała przegrać i nie pomogły nawet szaleńcze akcje Waltera Jeklina (12 punktów w czwartej kwarcie).

- Zrobiliśmy pierwszy mały krok. Mimo nie najlepszych momentów zespół pokazał charakter i determinację - słusznie zadowolony był trener Prokomu Eugeniusz Kijewski. - Jesteśmy nadal w trudnej sytuacji - przypominał jednak McNaull.

- Nasza niesumienność w grze podkoszowej spowodowała to, że McNaull zbierał i dobijał. Problem z Jagodnikiem nie był wielki, bo mimo jego punktów prowadziliśmy. Natomiast gdyby nie zbiórki "Józka" to przeciwnik mógł nie wyjść z kłopotów - komentował trener Polonii Dariusz Szczubiał.

Jedno było w piątek pewne - takich tłumów hala AWF jeszcze na meczu "Czarnych Koszul" nie widziała. Tłum kłębił się przed wejściem niemal do samego rozpoczęcia meczu, atmosfera była bojowa, ale nie aż tak gorąca jak na meczu numer 5 z Gipsarem-Stal Ostrów. W niedzielę - mecz odbędzie się na prośbę telewizji TVP3 o nietypowej godzinie 18.20 - będzie potrzebna jeszcze większa dawka energii dla koszykarzy Polonii, bo to może być już naprawdę ostatnia w tym sezonie szansa na finał PLK. Na zwycięzcę rywalizacji Polonia - Prokom czeka już Anwil Włocławek.

Polonia Warbud Warszawa 87

Prokom Trefl Sopot 96

Stan rywalizacji 2:1 dla Polonii, czwarty mecz w niedzielę w Warszawie.

Kwarty: 19:23, 23:16, 27:30, 18:27.

Polonia: Jeklin 26 (4), Taylor 14, O'Bannon 10, Kalamiza 9 (1), Prawica 6 (1) oraz Hlebowicki 18 (3), Sidor 2, Karwowski 2, Pacocha 0, Grudziński 0.

Prokom: Jagodnik 29 (2), McNaull 24, Vranković 15, Maskoliunas 11 (3), Masiulis 2 oraz Marković 5 (1), Barry 2, Wilczek 2, Krzykała 4, Żidek 0.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.