ŚLĄSK WROCŁAW 0 - ŁKS 2 (1)

ŁKS nie daje za wygraną i skutecznie walczy o utrzymanie. Łodzianie pokonali Śląsk Wrocław i właściwie wyeliminowali go z walki o utrzymanie

We Wrocławiu spotkały się drużyny, które w przeszłości sięgały po mistrzostwo Polski. Teraz obie bronią się przed spadkiem do III ligi. Na utrzymaniu się bardziej chyba zależy łódzkiej drużynie, bo ełkaesiacy grali ambitnie i z większą determinacją.

W porównaniu do ostatniego meczu, Bogusław Pietrzak, trener ŁKS, dokonał kilku zmian w składzie. Na boisko znowu wyszedł Piotr Klepczarek, zmieniło się także ustawienie łódzkiej drużyny. Tym razem Pietrzak zdecydował się zagrać trójką obrońców i aż pięcioma piłkarzami w pomocy. Na środku defensywy wystąpił Marcin Kowalczyk, wcześniej boczny obrońca. Zmiany Pietrzaka przyniosły dobry skutek. Chociaż początek meczu był chaotyczny, to goście pierwsi opanowali nerwy i uzyskali dużą przewagę. W 8 min na bramkę Śląska strzelał Radosław Matusiak, ale bramkarz obronił nogami. Dobrze w pomocy grał Michał Białek. Słabo za to Klepczarek, którego trener zmienił po 35 min.

W 20 min znowu próbował Matusiak, ale i tym razem górą był Radosław Janukiewicz, który sparował piłkę na rzut rożny. W końcówce pierwszej połowy przewagę mieli gospodarze, ale znakomicie w bramce ŁKS spisywał się Jakub Skrzypiec. Najpierw obronił strzał Krzysztofa Ulatowskiego, a później dobitkę Grzegorza Dorobka. Gola zdobyli jednak łodzianie. Wyprowadzili szybką kontrę - Matusiak zacentrował w pole karne, Łukasz Mierzejewski przepuścił piłkę, a akcję celnym strzałem zakończył Tomasz Rączka. W 44 min okazję do wyrównania mieli gospodarze, ale Skrzypiec po silnym strzale Dorobka odbił piłkę na róg.

Pięć minut po wznowieniu gry łodzianie po raz drugi cieszyli się z gola. W tej akcji znów wzięli udział Matusiak, Rączka i Mierzejewski. Pierwszy podawał w pole karne, drugiego zablokowali obrońcy, ale trzeci zdołał przyjąć piłkę i precyzyjnym strzałem pokonał Janukiewicza. Radość piłkarzy ŁKS nie trwała jednak długo, bo już trzy minuty później Cezary Czpak sfaulował w polu karnym Roberta Szczota. Wykonawcą rzutu karnego był Piotr Jawny, ale strzelił bardzo lekko i Skrzypiec odbił piłkę.

To załamało gospodarzy, których wrocławscy kibice cały czas obrażali i domagali się odejścia Mariana Putyry, trenera Śląska. ŁKS za to stworzył jeszcze kilka dobrych sytuacji. Strzał Piotra Dudy z rzutu wolnego Janukiewicz wybił na róg, podobnie jak uderzenie Matusiaka.

Dzięki tej wygranej sytuacja łodzian w tabeli jest coraz lepsza - mają już pięć punktów przewagi nad Śląskiem. ŁKS awansował na dziesiąte miejsce w tabeli, najwyższe od początku sezonu - Wiedziałem o co gramy. Na boisku było widać lekką nerwowość, której do końca nie mógł opanować żaden zespół. Nie liczy się jednak jakość gry, ale jej efekt - mówił po meczu zadowolony Pietrzak

ŚLĄSK - ŁKS 0:2 (0:1)

STRZELCY BRAMEK:

ŁKS: Rączka (39.), Mierzejewski (50.)

Widzów: 2,5 tys.

ŚLĄSK: Janukiewicz - Żytko, Jawny Ż, Samiec - Sasin (67. Kaniewski), Dorobek, Sztylka Ż, Szczot - Woźniak (56. Małecki), Ulatowski.

ŁKS: Skrzypiec - Kardas, Kowalczyk, Duda - Rączka (77. Stolarz), Piątek, Sierant Ż, Białek, Klepczarek (35. Czpak) - Mierzejewski, Matusiak (88. Grzelak).

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.