Mariusz Jurasik ma poważną kontuzję

Mariusz Jurasik z Wisły ma z głowy grę w piłkę ręczną przez mniej więcej dwa miesiące. To efekt kontuzji, jakiej doznał podczas ostatniego meczu ligowego z Vive Kielce.

Przypomnijmy, że w piątek w Kielcach płocczanie walczyli o złoty medal mistrzostw Polski. Przegrali to spotkanie 34:28. Na początku drugiej połowy Mariusz Jurasik został sfaulowany. Józek dość długo leżał na parkiecie, a potem usiadł na ławkę. Po chwili jednak wrócił na boisko, ale widać było, że nie jest w pełnej dyspozycji. Nie wyskakiwał już w górę, nie wchodził w strefę obronną, dość szybko pozbywał się piłki. Przyczyną takiej gry była kontuzja.

- We wtorek cały dzień jeździłem po lekarzach i od każdego wychodziłem coraz bardziej załamany - opowiada Józek. Według diagnozy Jurasik ma "zerwany przyczep mięśnia długiego przy przywodzicielu i naderwany przyczep mięśnia łonowego". Wstępny werdykt lekarski jest niewesoły: sześć tygodni bez ruchu, a potem rehabilitacja. Ale może być jeszcze gorzej. - Jeśli nie będzie się wszystko normalnie goiło, to czeka mnie operacja - mówi Józek.

Dla 27-letniego praworozgrywającego Wisły ta kontuzja to poważny problem. Jurasik od przyszłego sezonu ma reprezentować niemiecki SG Kronau Östringen, który zmierza do pierwszej Bundesligi. - Wysłałem do Niemiec wyniki badań - opowiada Józek. - Trochę się zmartwili, ale mówili, żebym się nie załamywał. Być może pojadę na konsultację lekarską do Niemiec.

Czy w takiej sytuacji Niemcy mogą zrezygnować z Józka? - Raczej nie. Mam już z nimi podpisany kontrakt. Zresztą twierdzą, że widzą mnie w składzie swojego zespołu.

Mariusz Jurasik, wicekról strzelców polskiej ekstraklasy w tym sezonie (215 bramek), nie zagra więc w meczach o Puchar Polski, które w ten weekend odbędą się w Kielcach. Ale co najgorsze dla Józka, nie zagra również w meczach eliminacyjnych do mistrzostw Europy z Austrią. A jak do tej pory Jurasik miał pewne miejsce w kadrze Bogdana Zajączkowskiego.