Sobotni mecz prawie cały czas toczył się przy niewielkiej przewadze punktowej gospodarzy, którą jednak stracili w końcówce i wynik rozstrzygnął się w ostatnich sekundach.
Oba zespoły, dla których mecz nie miał już praktycznego znaczenia, bo zapewniły sobie utrzymanie w ekstraklasie, nie przykładały się zbytnio do obrony. W Unii ciężar gry spoczywał na obcokrajowcach - Lewisie Loftonie i Brandunie Hughesie - oraz na Zbigniewie Marculewiczu. Ten ostatni nie tylko rzucił 20 pkt, ale popisał się też siedmioma efektownymi blokami, za które dostawał brawa od lubelskiej publiczności. Start miał dwóch zdecydowanych liderów - Earla Browna i Jacka Olejniczaka. Brown zdobył 18 pkt, dzięki asystom ma duży udział w dorobku Olejniczaka (27 pkt), zanotował pięć przechwytów. Olejniczak był silnym punktem Startu w walce pod obiema tablicami, pod koszem rywali miał nawet więcej zbiórek niż pod swoim.
Grająca cały mecz siedmioma zawodnikami Unia musiała oszczędnie gospodarować siłami swoich graczy. Gdy w połowie drugiej kwarty Hughes opuścił boisko po kontuzji kolana, gospodarze stopniowo wyrobili sobie nieco większą przewagę i po trzech kwartach prowadzili 70:62.
Na ostatnie dziesięć minut rozgrywający Unii jednak wrócił na parkiet. Jego i Marculewicza rzuty i wreszcie "trójka" Loftona doprowadziły na kilkanaście sekund przed końcem do remisu 87:87. Losy meczu rozstrzygnął niezawodny Brown, trafiając z półdystansu równo z końcową syreną.
START LUBLIN 89
UNIA TARNÓW 87
Kwarty: 27:23, 21:22, 22:17, 19:25
Składy:
Start: Olejniczak 27, Brown 18 (2), Plevnik 15 (3), Kosior 10 (2), Miś 6 oraz Pelczar 5 (1), Fijałka 4, Ostrowski 2, Marciniak 2, Konare 0.
Unia: Lofton 23 (3), Marculewicz 20 (1), Hughes 19 (4), Chromicz 14 (3), Potulski 1 oraz Golański 7 (1), Wichniarz 2, Doliński 1.