Siatkarki BKS Stali Bielsko Biała mistrzyniami Polski!

To nasz najszczęśliwszy dzień w życiu. Te lata treningów i wyrzeczeń nie poszły na marne - cieszyła się Aleksandra Przybysz, kapitan BKS Stali Bielsko-Biała. Po siedmiu latach siatkarki z Bielska znów zostały najlepsze w kraju.

Siatkarki BKS Stali Bielsko Biała mistrzyniami Polski!

To nasz najszczęśliwszy dzień w życiu. Te lata treningów i wyrzeczeń nie poszły na marne - cieszyła się Aleksandra Przybysz, kapitan BKS Stali Bielsko-Biała. Po siedmiu latach siatkarki z Bielska znów zostały najlepsze w kraju.

Lata treningów i wyrzeczeń nie poszły na marne! To nasz najszczęśliwszy dzień w życiu! - cieszą się siatkarki z Bielska-Białej. Po siedmiu latach zawodniczki z Podbeskidzia znów najlepsze w kraju. To już szósty tytuł w historii klubu

Bielscy kibice już w piątek oczekiwali wielkiej fety. Hala BKS pękała w szwach. Aby pomieścić wszystkich chętnych, działacze wypożyczyli z Rekordu Bielsko-Biała ławki. Mimo tych zabiegów sporo sympatyków siatkówki zostało przed wejściem. Ostatecznie na trybunach zasiadło dwa tysiące kibiców.

Do meczów w Bielsku gospodynie przystępowały w komfortowej sytuacji. W pierwszych, finałowych spotkaniach w Poznaniu dwukrotnie pokonały tamtejszy Danter i aby sięgnąć po złote medale, potrzebowały jeszcze tylko jednej wygranej.

Dąsów nie było

Mecz od początku nie układał się po myśli gospodyń. Zanim na dobre się rozpoczął, bielszczanki przegrywały już 0:4 i trener Zbigniew Krzyżanowski musiał poprosić o przerwę. Uwagi nie uspokoiły jego podopiecznych. Gospodynie grały słabo. Popełniały mnóstwo prostych błędów. Przytrafiały się one nawet doświadczonym Magdalenie Śliwie i Lubie Jagodinie. Zawodniczki BKS nie potrafiły zatrzymać ataków Małgorzaty Niemczyk-Wolskiej i poradzić sobie z blokiem Katarzyny Skowrońskiej. Ta druga była bohaterką piątkowego meczu. Nie tylko świetnie blokowała, ale również doskonale grała w ataku. W całym spotkaniu dla swojej drużyny zdobyła 15 punktów, w tym aż pięć po asach serwisowych. Niewiele jej ustępowała Niemczyk-Wolska. W drugiej partii to przede wszystkim dzięki im poznanianki zdołały odrobić straty, choć przegrywały już 3:10. - Nie miałyśmy nic do stracenia. Musiałyśmy zaryzykować. Nadal jesteśmy w grze - mówiła po zakończeniu sobotniego meczu Niemczyk-Wolska. - Po prostu byłyśmy za pewne zwycięstwa i to nas sparaliżowało. Danter miał bardzo mocną zagrywkę i odrzuciły nas od siatki - szukała przyczyn porażki Magdalena Śliwa, atakująca BKS. - Całe to zamieszanie zdeprymowało dziewczyny. Oczekiwania, telewizja, jak tu grać! - dodał Zbigniew Krzyżanowski, opiekun bielskiej drużyny.

Zaraz po spotkaniu ekipa BKS udała się do ośrodka w pobliskim Międzybrodziu. - Tam w spokoju przeanalizowaliśmy mecz. Nie było żadnego dąsania się, każdy się wypowiedział. To rozluźniło atmosferę - opowiadał Krzyżanowski.

Na stojąco

W rewanżu bielszczanki zaprezentowały się znacznie lepiej. Od pierwszej piłki dominowały na parkiecie. Niesione głośnym dopingiem kibiców seryjnie zdobywały punkty. W zespole Dantera jedynie Karolina Ciaszkiewicz próbowała walczyć. Pozostałe zawodniczki były tylko tłem. Trener Dantera Jacek Skrok próbował ratować sytuację, wprowadzając na parkiet Paulinę Chojnowską i Dominikę Koczorowską. Trudno jednak ich pobyt na parkiecie uznać za wzmocnienie. Obie wywalczyły tylko jeden punkt, za to zepsuły sześć piłek. Dominacja miejscowych tylko w trzeciej partii była zagrożona. Ciężar gry wzięły na siebie Niemczyk-Wolska i Beata Strządała. Ze stanu 11:4 doprowadziły do 17:16. - Danter zastosował starą sztuczkę. Trener, gdy nie szło, zdjął podstawowe zawodniczki i wprowadził je z powrotem w decydującym momencie. O mało to nie przyniosło im sukcesu - mówił Krzyżanowski. Do remisu nie udało się Danterowi doprowadzić. Ostatnie piłki kibice oglądali na stojąco, poznanianki miały łzy w oczach. Złoty punkt bielszczanki wywalczyły, bo jedna z zawodniczek Dantera dotknęła siatki. W hali rozpoczęło się świętowanie. Złote medale wręczył bielszczankom Janusz Biesiada, sekretarz generalny Polskiego Związku Piłki Siatkowej. Do góry okazały puchar pierwsza podniosła Aleksandra Przybysz. Potem były łzy szczęścia, gratulacje od najbliższych, taniec radości i wspólne fotografie z kibicami.

BKS Stal Bielsko-Biała - Danter Poznań 0:3 (20:25, 23:25, 20:25) i 3:0 (25:22, 25:14, 25:22)

BKS: Śliwa, Przybysz, Jagodina, Staniucha, Biel, Mieszała - Barszcz (libero), Pavelkova, Niedźwiecka (piątek)

Danter: Owczinnikowa, Skowrońska, Ciaszkiewicz, Strządała, Zubel, Niemczyk-Wolska - Styskal (libero), Walczak, Koczorowska, Chojnowska (sobota).