Venus Williams jeszcze w poniedziałek poprosiła organizatorów o znalezienie odpowiedniego sparingpartnera. Wybór padł na byłego reprezentanta Polski, a dziś trenera - 33-letniego Pawła Ostrowskiego. Wczorajszy trening zaczął się tuż przed godz. 9, jednak nie - jak planowano - na korcie centralnym, bo zajęcia Amerykanki kolidowałyby z rozpoczynającymi się pierwszymi meczami turniejowymi.
Venus grająca po raz pierwszy w tym roku na kortach ziemnych wyraźnie potrzebowała ogrania na tej nawierzchni. Jednak każde jej zagranie nosiło znamię perfekcji, nawet jeśli czasami piłka spadała kilka centymetrów za linią. Poruszała się z gracją i niemal zawsze była tam, gdzie zagrywał piłkę Polak.
Po 35 minutach Amerykanka zrobiła pierwszą przerwę. Wzięła kilka łyków mikstury przygotowanej jej przez trenerkę, zamieniła parę słów z mamą Oracene i już po chwili była gotowa do dalszej gry. Przerwa przydała się i Ostrowskiemu, bo po półgodzinie twarz Polaka miała kolor jego koszulki - pomidorowy.
- Może wody? - zapytała trenerka Williams.
- Nie, dziękuję, wolę colę - odparł Ostrowski i pociągnął spory łyk z butelki.
Przez kolejną godzinę ćwiczyli woleje, smecze (tu Williams kilka razy z rzędu zagrała w siatkę) i serwisy. Na koniec Venus przeszła do returnów i po kilku minutach stało się nieszczęście - Ostrowski, serwując, spadł na jedną z piłek leżących na korcie i skręcił staw skokowy. Gdy po chwili pojawiła się karetka i lekarz dotknął opuchniętej kostki Polaka, ten tylko się skrzywił, za to przejęta wypadkiem Venus aż jęknęła. Diagnoza - trzy tygodnie rozbratu z tenisem.
- Dasz sobie radę? Wszystko w porządku? - dopytywała się wyraźnie zakłopotana Amerykanka. - Chyba utrudni mi to przygotowania do mistrzostw Polski w czerwcu - żartował Ostrowski. W czasie, gdy udzielał kolejnych wywiadów, Venus spokojnie odjechała do hotelu. Organizatorzy mają za to następny kłopot - na jutrzejszy trening muszą poszukać dla niej nowego sparingpartnera.