Komentator F1: Baja w Szczecinie wyłoni rajdowego mistrza świata

Krzysztof Hołowczyc, faworyt Baja Poland, zwyciężając w rajdzie na podszczecińskich bezdrożach, może zbliżyć się na krok do tytułu tegorocznego mistrza w rajdach terenowych

Tak uważa Andrzej Borowczyk, popularny komentator sporów motorowych i rzecznik tegorocznej Baja Poland.

Rozmowa z Andrzejem Borowczykiem

Mariusz Rabenda: Czym się różni szczecińska Baja od wyścigów terenowych?

Andrzej Borowczyk*: Nie wyścigów, tylko rajdów. Wyścigi odbywają się na torze, natomiast rajdy w terenie i podzielone są na odcinki specjalne. Różnica pomiędzy rajdami terenowymi a rajdami Baja polega właśnie na łącznej długości odcinków specjalnych [w rajdach terenowych długość "oesów" przekracza 1200 km, baja to minimum 300 km - przyp. red.]. W klasyfikacji Pucharu Świata FIM dłuższe rajdy są punktowane dwukrotnie wyżej niż baja.

W takim razie dlaczego Dakar nie jest zaliczany jako jedna z rund Pucharu Świata?

- Dakar jest rajdem, który ciężko porównać z jakimkolwiek innym będącym rundą Pucharu Świata. To rajd tak straszliwie długi, że trudno byłoby ocenić, ile punktów zdobywaliby kierowcy do klasyfikacji ogólnej za miejsca zdobyte na Dakarze. Imprezy zaliczane do klasyfikacji muszą być w pewnym stopniu zunifikowane. Dlatego wszystkie rajdy w ramach Pucharu Świata samochodów terenowych to imprezy kilkudniowe o określonych limitach kilometrów do przejechania.

Podobnie Rosjanie traktują swój rajd Silk Way, zresztą określają go małym Dakarem?

- Przesadzają. Jest to długi i męczący rajd, może nawet trochę za długi, by był zaliczany do Pucharu Świata.

To może Baja Poland jest małym Dakarem?

- Byłoby nadużyciem nasze zawody tak określać, bowiem w świecie jest wiele rajdów terenowych i ich popularność ciągle rośnie. Oczywiście dla naszych potrzeb możemy go określać polskim Dakarem, bo i sporo zawodników tu startujących ściga się na trasach Dakaru, ale charakter rajdu jest zupełnie inny. Skala też nieporównywalna.

Przed Baja Poland liderem klasyfikacji po pięciu rajdach jest Francuz Jean-Louis Schlesser, który wyprzedza Hiszpana Naniego Romę i Krzysztofa Hołowczyca. Tylko ta trójka ma szanse na zdobycie Pucharu Świata. Polak ma 10 pkt straty do lidera i jest faworytem szczecińskiego rajdu, w którym zwycięzca dostaje 30 pkt. Czy Szczecin może zdecydować o końcowej klasyfikacji Pucharu Świata?

- Krzysiek na to liczy i trzeba przyznać, że los mu sprzyja. W kalendarzu PŚ po Baja Poland są jeszcze dwie imprezy. To Rajd Faraonów - gdzie punkty są właśnie liczone podwójnie - oraz Baja Portugalia. Na 99 proc., w związku z wydarzeniami w Egipcie, Rajd Faraonów się nie odbędzie. "Hołek" doskonale zna trasy pod Szczecinem. Jest faworytem i może po naszym rajdzie zostać liderem klasyfikacji. Poza tym jego auto Mini AII4 lepiej spisuje się na terenowych trasach, niż buggy Schlessera, które z kolei jest sprawniejsze na długich pustynnych "oesach".

Hołowczyc i Roma należą do jednego teamu reprezentującego markę Mini. Czy to jest tak, jak w kolarstwie, że team jedzie na lidera?

- Z tego, co wiem, Romy w Szczecinie nie będzie. Jednak niezależnie od tego i tak Krzysiek jest faworytem. Zresztą gdy jego team zdecydował, że ma startować we wszystkich tegorocznych rajdach Pucharu Świata, zapewne liczył na jego końcowy triumf.

Wyścigi i rajdy producenci często wykorzystują do tego, by testować rozwiązania, które stosowane są potem w autach seryjnej produkcji. Czy w tym przypadku jest podobnie?

- Trudno powiedzieć, czy jakieś rozwiązania z samochodów, które jeżdżą tutaj, będą zastosowane w produkcji, czy też nie. Przypomnę choćby, że bariery energochłonne "armco" zostały zastosowane po raz pierwszy w Formule 1, a teraz są codziennością przy drogach. Podobnie było z hamulcami tarczowymi. Myślę, że teraz producenci raczej starty w rajdach i wyścigach postrzegają bardziej w kontekście marketingowym.

Czy można stworzyć klasyfikację polskich kierowców wszech czasów, zaliczając do niej Hołowczyca, Roberta Kubicę czy Sobiesława Zasadę?

- Wspomniałbym jeszcze o Marianie Bublewiczu, ale jestem przeciwnikiem takich klasyfikacji. Nie da się porównać ich osiągnięć. Każdy z nich zrobił w swoim czasie bardzo dużo dla popularyzacji polskiego sportu motorowego. Tak samo jestem przeciwnikiem powstających klasyfikacji wszech czasów F1. Zbyt mocny wpływ na wyniki ma rozwój technologiczny. Dlatego nie da się porównać osiągnięć w rajdach czy wyścigach sprzed kilkunastu czy kilkudziesięciu lat z dzisiejszymi.

*Andrzej Borowczyk, dziennikarz telewizyjny i publicysta. Znany przede wszystkim z komentowania wyścigów Formuły 1

Copyright © Agora SA