Podbeskidzie Bielsko Biała - - Śląsk Wrocław 0:0

II LIGA PIŁKARSKA. Punkt wywalczony w Bielsku-Białej to sukces Śląska. Mecz choć bezbramkowy, był dramatyczny - Radosław Janukiewicz znów nie przepuścił rzutu karnego. Śląsk od 65. minuty grał z przewagą jednego piłkarza

Mecz nie był najlepszy, ale duży wpływ na jego poziom miało boisko. Kałuże, nierówności i błoto utrudniały grę obu drużynom. W pierwszej połowie przewagę mieli piłkarze Podbeskidzia. Niewiele jednak wynikało z ich akcji pod bramką Radosława Janukiewicza. Dwukrotnie strzelali w zamieszaniu podbramkowym, kilka razy próbowali zaskoczyć bramkarza Śląska z dystansu, ale ani razu nie były to akcje, po których mogłaby paść bramka dla gospodarzy. Powinna za to paść w 25. minucie, gdy sędzia Eugeniusz Kobylarz, podjął trochę zaskakującą decyzję, dyktując rzut karny dla Podbeskidzia. Nikt za bardzo nie wiedział jednak, za co. - Tylko sędzia wie, który z moich zawodników dotknął piłki ręką - mówił po meczu trener Marian Putyra. - Bo ja nie wiem.

Nie wiedział zresztą nikt z ekipy Śląska. Podbeskidzie jednak nie wykorzystało jedenastki. Jej wykonawca, Marcin Klaczka, strzelił z całej siły, ale trafił w poprzeczkę bramki Janukiewicza.

Po tym wydarzeniu gospodarze nadal przeważali, jednak obrona Śląska grała bez zarzutu, a Janukiewicz bronił pewnie.

Po przerwie obraz gry się nie zmieniał. Aż do 65. minuty, gdy wprowadzonego po przerwie Sasina bardzo ostro zaatakował Żukowski. Sędzia Kobylarz bez wahania wyjął żółtą kartkę, a że pomocnik Podbeskidzia już wcześniej został w ten sposób ukarany, musiał zejść z boiska.

Od tego momentu zdecydowanie dominował Śląsk. Wrocławianie atakowali, a ich przewaga była większa z każdą minutą. W 75. minucie powinni prowadzić. Znakomitą akcję przeprowadził Jakub Małecki, zakończył ją strzałem, ale piłka trafiła w poprzeczkę.

Goście, choć po stracie zawodnika głównie się bronili, przeprowadzili też kilka kontrataków. W 80. minucie Bartosz Woźniak wykończył jedną z takich kontr strzałem w słupek.

PODBESKIDZIE - ŚLĄSK 0:0

Podbeskidzie: Bułka - Wilczok, Piekarski, Bujok Zięba - Woźniak, Szłapa (65. Więzik), Klaczka, Żukowski Ż, CZ - Czak, Gałgan (70. Cetnarowicz).

Śląsk: Janukiewicz - Żytko Jawny, Samiec - Bielski (46. Sasin), Woźniak, Dorobek ( 46. Małecki), Sztylka, Ostrowski - Ulatowski, Konon (88. Nawrot).

Sędziował: Eugeniusz Kobylarz (Gdańsk).

Widzów: 4 tys.

DWUGŁOS TRENERÓW

Marian Putyra

trener Śląska

W pierwszej połowie przewagę mieli gospodarze, ale nie stworzyli wielu sytuacji pod naszą bramką. Po przerwie to już my mieliśmy inicjatywę, ale też nie udało nam się wypracować klarownej sytuacji do strzelania gola. Może stało się tak dlatego, że boisko było w nie najlepszym stanie i trudno było na nim przeprowadzać finezyjne akcje. Dlatego dominowała walka. Z jednego punktu jesteśmy jednak zadowoleni.

Marek Majka

II trener Podbeskidzia

Mecz miał dwa oblicza - przed i po czerwonej kartce. Do momentu osłabienia byliśmy lepsi, potem przewagę miał Śląsk. Najbardziej żałujemy tego, że nie udało nam się wykorzystać rzutu karnego. Remis jest jednak sprawiedliwy.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.