Czarni Słupsk - Azoty-Dozorbud Tarnów 84:70

KWARTY: 13:18, 20:17, 32:12, 19:23

CZARNI: Frasunkiewicz 20 (2), Białek 18 (1), Vaskys 16 (2), Cielebąk 13, Kriwonos 9 (2) oraz Cywiński 8, Nosewicz 0, Hajnsz 0.

AZOTY: Lofton 20 (2), Hughes 18 (3), Golański 9 (2), Chromicz 7, Marculewicz 6 oraz Doliński 6, Potulski 4, Wichniarz 0.

GRACZ MECZU: ANDRIEJ KRIWONOS - własny rekord asyst (10) w tym sezonie

Kiepsko i nudno - tak można określić grę obu zespołów w pierwszej połowie. Kto stał bliżej, ten łapał piłkę, bo nikomu nie chciało się skakać do zbiórek po niecelnych rzutach, których było bardzo dużo. Niektórzy kibice zaczęli puszczać na parkiet papierowe samolociki, co świetnie oddaje stosunek do tego spotkania. Jedynymi jaśniejszymi punktami byli Tomasz Cielebąk z Czarnych i Lewis Lofton z Unii. Cielebąk nie tylko walczył, ale starał się grać efektownie i mogło się to nawet podobać, bo mu wychodziło. Lofton z kolei był bardzo aktywny. Szukał pozycji rzutowych, wbiegał na wolne pole, wracał do straconych piłek. To było aż nadto jak na poziom meczu, więc Amerykanin seriami zdobywał kosze. To jego 16 punktom do przerwy Unia zawdzięcza prowadzenie pod dwóch kwartach.

Wreszcie zdegustowany głos krzyknął z trybun "Dawać Murzyna"! Murzyna nie było. Amerykanin Lee Shell Wilson nadal uważa, że za pracę należy mu się wynagrodzenie, z czym nie do końca zgadzają się władze klubu Czarni. Rozmowy ponoć nadal trwają i Wilson ma w sobotę odpowiedzieć, czy zgadza się na obniżony kontrakt.W drugiej połowie Czarni zagrali bardzo dobrze przez całą trzecią kwartę. Widzieliśmy zupełnie inny zespół niż w pierwszych dwudziestu minutach. Z twardą defensywą coraz gorzej radził sobie Lofton. Z 33:35 dla Unii po 20 minutach gry, zrobiło się 55:38 dla Czarnych. Pierwsze pięć minut trzeciej kwarty Czarni wygrali 22:3. Świetnie rozgrywał Andriej Krivonos. Zaliczył 10 asyst, ale co najmniej jeszcze połowę idealnych dograń zepsuli partnerzy. Unii trudno odmówić ambicji, ale skutecznie grali tylko Lofton i Brandun Hughesa. Po serii trzech trójek Hughesa w czwartej kwarcie przewaga gospodarzy stopniała do ośmiu punktów (68:60). Starczyło do uniknięcia kompromitacji, ale nie pozwoliło na nawiązanie walki o zwycięstwo. - A chcieliśmy wygrać - zapewniał po meczu trener Unii Mariusz Karol i był optymistą. Myślę, że będziemy grać coraz lepiej i bez problemu utrzymamy się w lidze. Gdybyśmy choć w części zagrali z takim sercem, jak dzisiaj w meczu ze Startem, z pewnością byśmy wygrali.

W drugiej połowie bardzo dobrze zagrali Przemysław Frasunkiewicz i Zbigniew Białek, którzy ostatnio mieli kłopoty z formą. Białek, który wystąpił w Meczu Gwiazd PLK, gra jak na gwiazdę przystało, wtedy kiedy mu się chce.

Copyright © Agora SA