Polscy hokeiści zaczynają we wtorek MŚ w Budapeszcie

Na początek turnieju gramy z Litwą, ale decydujące o awansie do MŚ gr. A spotkania czekają nas na końcu turnieju: z Kazachstanem (niedziela) i Węgrami (poniedziałek). - Stać nas na wygranie turnieju - zapewnia trener Wiktor Pysz.

W polskim hokeju bieda aż piszczy, zawodnicy nie dostają pensji wcale albo z ogromnym opóźnieniem. Zwycięski start w mistrzostwach byłby dla kadrowiczów okazją do podreperowania budżetu. Pokonanie Kazachów i Węgrów to zadanie niełatwe, ale jeśli uda się wywalczyć awans na przyszłoroczne Mistrzostwa Świata gr. A w Pradze, prezes PZHL Zenon Hajduga obiecał reprezentantom 300 tys. zł (do podziału). Może to - w porównaniu z futbolem - nie kokosy, ale w hokeju nikt nie wybrzydza na takie pieniądze.

- Gdybym nie wierzył w nasz awans, to nie zawracałbym sobie i chłopakom głowy uciążliwymi przygotowaniami - mówi Wiktor Pysz.

- Faktycznie, tak solidnych treningów nie miałem dawno. Dwa razy dziennie na lodzie, a do tego biegi w terenie, wieloskoki. To powinno procentować - przyznał napastnik Michał Garbocz, który już drugi sezon reprezentował zespół francuskiej ekstraklasy Hormadi Anglet.

Przed rokiem opuściliśmy grupę A przez fatalne błędy obrońców, bo najlepsi, kontuzjowani, nie grali. Teraz mamy o wiele mocniejszą defensywę, z Jackiem Zamojskim (Dwory/Unia Oświęcim) i Adamem Borzęckim (Syracuse Crunch w AHL) na czele. Ale pełni szczęścia być nie może. W porównaniu z turniejem w Szwecji naszym trenerom zabraknie dwóch czołowych napastników: Mariusza Czerkawskiego i Patryka Pysza. Patryk leczy kontuzję, a Czerkawskiemu macierzysty klub Montreal Canadiens nakazał występy w play-offie ligi AHL w barwach Hamilton Bulldogs.

- Jeśli do tej dwójki dodać Zdzisława Zarębę, to mielibyśmy jeszcze jeden silny atak - nie może odżałować Wiktor Pysz. - Ale i w tym składzie możemy sobie poradzić. Najważniejsze, aby moi gracze przestrzegali dyscypliny taktycznej. Musimy koncentrować się przed każdym meczem bez względu na to, czy naszym rywalem jest teoretycznie słaba Litwa, Rumunia, czy Kazachstan albo Węgry.

Po ośmiogodzinnej podróży autokarem Polacy wczoraj przed południem dotarli do Budapesztu, a o g. 16 przeprowadzili trening w nowoczesnej Budapest Arena. Polacy czuli się jak u siebie, gdyż od środka hala do złudzenia przypomina Spodek, ale jest bardziej nowoczesna i większa (mieści 12 tys. widzów). Biało- czerwoni zamieszkali w przyległym do Nep Stadionu i Budapest Areny trzygwiazdkowym hotelu Stadion.

dla Gazety

Tomasz Jaworski

bramkarz polskiej reprezentacji

Czuję się dobrze przygotowany i powinienem wytrzymać rozegranie pięciu meczów w siedem dni. Mamy dobry rozkład spotkań. Najpierw gramy z Litwą, którą dwucyfrowo pokonaliśmy przed dwoma laty we Francji, później z Holandią i Rumunią. Czujemy w nogach ostre treningi, ale z meczu na mecz powinniśmy się rozkręcać, łapać wysoką formę. Po tych trzech spotkaniach zagramy o wszystko z Kazachami i Węgrami. Na razie jednak koncentrujemy się na pierwszym meczu. Potem będziemy podglądać rywali. Zobaczymy, na co ich stać.

Mecze Polaków

Z Litwą (wtorek, g. 13), z Holandią (środa, g. 16.30), z Rumunią (piątek, g. 13), z Kazachstanem (niedziela, g. 16.30), z Węgrami (poniedziałek, g. 20). Wszystkie mecze transmituje Polsat Sport.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.