Kraków: Odprawa przed Legią

W środę o 18.30 piłkarze Wisły grają chyba najważniejszy mecz rundy wiosennej - podejmują na własnym boisku Legię Warszawa. Jak grać, by nie tylko nie przegrać, ale wygrać. Piłkarzom Wisły radzą Maciej Szczęsny, Adam Nawałka i Marek Kusto.

W sobotę, po słabej grze, wiślacy ulegli Groclinowi 0:2 i z pierwszego miejsca w tabeli spadli na trzecie. Jeśli, odpukać, przegraliby i dziś, najpewniej straciliby szansę na zdobycie tytułu mistrza Polski. Mecz poprowadzi sędzia ze Słowacji, by wykluczyć wszelkie posądzenia o stronniczość.

Jak więc grać, by nie tylko nie przegrać, ale wygrać z najgroźniejszym rywalem? W naszej przedmeczowej odprawie rad udzielają wiślakom znakomite piłkarskie autorytety: Maciej Szczęsny (radzi bramkarzowi i obrońcom), Adam Nawałka (pomocnikom) i Marek Kusto (napastnikom). Przypominamy też, dlaczego lepiej bać się Legii, ale nie wpadamy w panikę i obszernie wyjaśniamy, dlaczego nie trzeba z tym szacunkiem dla rywala przesadzać. Pewien warszawiak i fan piłki zdradził nam, jakie są słabe strony jego ulubieńców.

Bramkarzu, siedź na "Kucharzu"

Przy Svitlicy i Vukoviciu, który ostatnio częściej ma dogodne sytuacje, trzeba grać na piątym, szóstym metrze. Vuković zazwyczaj dochodzi do czystych pozycji po zagraniach "na klepę", podaniach z głębi pola od Czarka Kucharskiego. W takiej sytuacji Vuković ściga się ze stoperem, który musi się obrócić w kierunku bramki, i przez to jest na z góry przegranej pozycji. Co wtedy robić? Nawet jeśli Vuković jest szybszy od obrońcy, to stać do końca i czekać spokojnie na strzał w długi róg.

Groźny w oskrzydlających akcjach jest Tomek Kiełbowicz. Wchodzi w pole karne na dużym "gazie" i potrafi uderzyć. Przy rajdzie Kiełbowicza trzeba uważać i za szybko nie zrobić kroku w stronę spodziewanej centry, tylko pilnować "krótkiego" rogu, bo w każdej chwili może kopnąć w tę stronę.

Kucharski - facet najtrudniejszy do odgadnięcia, ale ma duży kłopot, jeżeli w sytuacji jeden na jeden bramkarzowi uda się do niego podejść. A Czarek częściej strzela gole właśnie w sytuacjach sam na sam, a nie np. z dystansu. Jeżeli bramkarzowi uda się wyjść do niego, to musi "siedzieć na nim", nie przewracać się, bo "Kucharz" nie umie wypuścić sobie piłki, tylko "wjeżdża" w bramkarza, jak w samotne drzewo stojące na środku pustyni. W meczu z Utrechtem kilkakrotnie wbiegł w bramkarza, aż w drugim meczu udało mu się strzelić tuż obok nogi bramkarza.

Radził Maciej Szczęsny, not. MiBi

Najlepszą obroną jest atak

Z Legią trzeba grać ofensywnie, zagęszczać środek pola, bo wtedy legioniści czują się słabo. Ekipa Dragomira Okuki bazuje na kontrach i kontaktach "jeden na jeden". Trzeba uważać, bo i Kiełbowicz, i Nuhi, i Svitlica, i Kucharski wbiegają między obrońców na dużej szybkości. Poza Kiełbowiczem legioniści nie atakują ze skrzydła, nie kwapią się do wykorzystania wolnego placu między linią autową a boczną pola karnego. Wszyscy wymienieni lubią w pojedynkę wykończyć akcję.

Legioniści czują się słabiej w defensywie, grają dosyć ryzykownie. Bardzo dobry w asekuracji jest właściwie tylko Jacek Zieliński. Dobrze się ustawia, gra bardzo twardo, ale czysto. Warszawianie mają większe kłopoty, gdy muszą się bronić po stronie Marka Jóźwiaka czy po lewej.

Legioniści nie umieją uruchomić szybkiej kontry, często próba rozpoczęcia akcji przez obrońcę kończy się stratą piłki. Dlatego działania obronne wiślacy powinni prowadzić zaraz po stracie piłki i "siedzieć" na będących przy piłce obrońcach Legii, podwajać atak na bocznego obrońcę.

Nie wolno pozwolić na rozpędzenie się Legii, nie wolno też cofać się w okolice dwudziestego metra. W akcjach kombinacyjnych drużyna warszawska dobrze sobie radzi, piłkarze próbują indywidualnie rozegrać akcję, a wtedy wola boska i skrzypce - jak się uda rzucić piłkę koło stopera, robi się niebezpiecznie. Trzeba ich atakować co najmniej 40-45 m od własnej bramki.

Przy czym jedyna akcja kombinacyjna, jaką piłkarze Legii grają, i to ze zmiennym szczęściem, to szybkie podania z głębi pola do Svitlicy czy Kucharskiego, czyli najprostsza na świecie "klepa". Napastnicy dostają podanie między dwóch obrońców i wtedy są niebezpieczni. Specjalnie kombinacyjnej gry Legia nie preferuje ze względu na to, że trener chyba nie wypracował z nimi żadnego schematu.

Jeżeli w tym meczu którejś z drużyn zabraknie sił, to powinno dać wiele do myślenia obu trenerom: czy trzy miesiące przygotowań zostały dobrze przepracowane.

Radził Maciej Szczęsny, notował MiBi

Wejścia pomocników z asekuracją

Boję się o stan boiska. Na mokrym i grząskim trudniej grać zespołom preferującym wiślacki styl, czyli atak pozycyjny, futbol ofensywny. Jeśli jednak chce się zdobyć mistrzostwo Polski, trzeba sobie radzić w każdych warunkach.

Legia gra "kombinowaną" obroną, bo obrońcy kryją ściśle "swoich" zawodników, natomiast w linii pomocy kryją strefowo. Legioniści często podwajają, a nawet potrajają krycie, wyrabiają sobie przewagę w środku pola.

Wisła musi uwypuklić swoje atuty, czyli ofensywne wejścia skrajnych pomocników i obrońców. Krakowski zespół musi przy tym wykazać się doskonałą asekuracją w linii środkowej i w obronie. Wiadomo, że taka gra jak z Groclinem, czyli skracanie pola gry w okolicach połowy boiska, w środkowej strefie nie przyniosła efektów, bo każde zagranie za plecy obrońców przy wychodzących pomocnikach jest bardzo niebezpieczne. Nieraz nawet bardzo wysoko grający bramkarz nie jest w stanie dojść do piłki.

Legia szykuje się na Wisłę, niemniej widać, że jej zawodnicy - choć grają bardzo ambitnie - pod względem szybkościowym nie są dobrze przygotowani. Widać to było już w pierwszym meczu z Amicą. Właśnie dzięki szybkości swoich graczy Amica wypracowała sobie wiele sytuacji, więcej niż Legia. Wronczanie przegrali po fatalnych błędach pod swoją bramką. Później, w meczach z Groclinem i Górnikiem, potwierdziło się, że Legia gra gorzej niż przed rokiem. Na pewno jednak na Wisłę warszawianie bardzo się sprężą.

Wisła prezentuje futbol zespołowy i postawa pomocników - zwłaszcza Kamila Kosowskiego i Kalu Uche - w dużej mierze zależy od postawy kolegów. Przy ich dobrej grze należycie funkcjonują skrzydła, a Kosowski i Uche wygrywają pojedynki.

Absolutnie nie zgadzam się, że wiślacy ustępują twardością legionistom. Za mojej kadencji z Legią wygraliśmy dwa razy w Warszawie, a jednym z decydujących o naszej wyższości elementów była nieustępliwość i twardość. Wiślacy przewyższali rywala ambicją i wolą zwycięstwa. Gra ofensywna, umiejętność pomagania sobie w ataku i asekuracji w obronie to klucze do zwycięstwa.

Legia wiele goli strzela po rogach i rzutach wolnych, gdy Kiełbowicz dobrze uderza piłkę. Jedyną radą na to jest unikanie wszelkich spięć i niepotrzebnych wydarzeń w okolicach własnego pola karnego. Trzeba wyprzedzać legionistów w dojściu do piłki. Uwaga ta dotyczy zwłaszcza pomocników.

W zeszłym sezonie legioniści Kiełbowicz i Szala doskonale wywiązywali się z zadań defensywnych, świetnie asekurowali boczne strefy boiska. To była siła tego zespołu. W tym sezonie asekuracja bocznych rejonów boiska w Legii wygląda znacznie gorzej, warszawianie tracą bramki i to powinna wykorzystać Wisła.

I jeszcze jedna uwaga - dla całej drużyny. Wiślacy nie powinni narzekać na zmęczenie, bo to nie sprzyja dobremu nastawieniu się do tak ważnego meczu. Przecież w poważnych ligach na porządku dziennym jest rozgrywanie meczów dwa razy w tygodniu, więc nie ma co narzekać. Zwłaszcza że "Kosa" ma doskonałą wrodzoną wydolność, świetną szybkość. Musi tylko uwierzyć w siebie. Tym bardziej że to jest dopiero początek sezonu.

Radził Adam Nawałka notował MiBi

Strzelajcie, jak z Parmą i Schalke

Najprościej powiedzieć Maćkowi Żurawskiemu i Marcinowi Kuźbie: "Panowie, strzelajcie tak, jak robiliście to w pojedynkach z Schalke, Parmą i Lazio". Jeśli chłopaki przypomną sobie, jak się strzela, to kibice Wisły nie powinni się martwić.

Napastnik ma oszukać obrońcę, wywieść go w pole. W jakim stopniu uda się to atakującym Wisły, zależy od dyspozycji krakowskiego duetu. Boisko zweryfikuje, kto kogo przechytrzy. Najgroźniejszym rywalem Kuźby i Żurawskiego będzie Jacek Zieliński. To czołowy stoper w Polsce. Od jego gry zależy skuteczność poczynań obronnych Legii, czasem wspomaga też drugą linię. Maciek Żurawski musi nabrać pełnej szybkości i wtedy będzie mu łatwiej przedrzeć się przez obronę. Marcin Kuźba obecnie jest w bardzo dobrej dyspozycji. Potrafi skupić na sobie uwagę obrońców i rozprowadzić kolegę z ataku, a czasem sam skutecznie wykończy akcję. To klasyczny środkowy napastnik.

Wisła powinna postawić na atak, zaprezentować ofensywny, oskrzydlający styl gry, którym nas zachwycała w meczach pucharowych. Obrońcy i pomocnicy powinni grać do przodu, wspomagać napastników. Jednocześnie jednak wiślacy muszą się asekurować. Legia na pewno nie będzie się tylko przyglądać, jak gra Wisła.

Radził Marek Kusto, notował MiBi

Bój się Legii, bo:

- choć teraz zajmuje dopiero czwarte miejsce w tabeli, to wciąż bardzo dobra drużyna. W ostatnich dziesięciu latach legioniści tylko raz zajęli piąte miejsce (w sezonie 1997/98), siedem razy stanęli na podium, w tym trzy razy na najwyższym. No i bronią tytułu;

- w ostatnich dziesięciu latach na Reymonta przegrała w lidze zaledwie raz (w 1998 roku, a wcześniej w 1984 r.);

- zawsze gra do końca. W meczach z Wisłą w ostatnim dziesięcioleciu warszawscy piłkarze aż pięciokrotnie zdobywali bramki w ostatnich pięciu minutach spotkań. W 1997 r. gol Sylwestra Czereszewskiego z 90. min zapewnił Legii remis na stadionie przy Reymonta. Dwa lata później było identycznie - "główkował" Marcin Mięciel;

- jej zawodnicy dobrze główkują i wykorzystują stałe fragmenty gry. Na swoim stadionie po strzałach głową wiślacy stracili pięć goli (na 18 w ostatnich 10 latach). Kolejne cztery padły po rzutach rożnych i karnych. W sezonie 1993/94 Legia wywiozła z Krakowa remis, po główce Wojciecha Kowalczyka. Warszawiacy zdobyli wtedy tytuł mistrzowski, a Wisła spadła do II ligi;

- wiślaccy trenerzy często tracą posady po meczach z legionistami. Po ostatnim meczu jesieni 1999 r. (remis 1:1) z pracą pożegnał się Marek Kusto. Nie najlepiej spotkania z Legią wspomina Adam Nawałka. Na warszawskim stadionie zdobył wicemistrzostwo (2000 r.) i mistrzostwo Polski (2001 r.), ale od nowego sezonu drużynę prowadził już inny trener. Najpierw zastąpił go Orest Lenczyk, a potem Franciszek Smuda. Tego ostatniego po przegranej 0:1 w Warszawie wiosną 2002 r. zluzował Henryk Kasperczak;

- w ostatnim meczu sezonu 1992/93 "Biała Gwiazda" przegrała u siebie aż 0:6. Warszawiacy wtedy toczyli korespondencyjny pojedynek z ŁKS-em, kto strzeli więcej bramek. Dzięki lepszemu bilansowi legioniści wywalczyli tytuł, który został im potem odebrany przez PZPN. Po tym meczu klub ukarał kilku piłkarzy Wisły dyskwalifikacjami za niesportową postawę.

Uważaj na sędziów:

- jesienią 1997 r. arbiter Marek Kowalczyk w 90. min spotkania przyznał rzut rożny Legii, choć wiślacy mieli zaczynać grę od bramki. Po tym kornerze Czereszewski strzelił gola i Legia zremisowała;

- trzy lata później sędzia Zbigniew Marczyk przyznał legionistom rzut karny, choć Kazimierz Moskal faulował Giuliano przed "szesnastką". Giuliano zdobył wtedy bramkę na 3:1 dla Legii. Jednak Wisła uratowała remis 3:3, bo całą drugą połowę grała z przewagę jednego gracza (czerwoną kartkę zobaczył Adam Majewski).

Ale nie przesadzaj z tym strachem, bo przecież:

- od czasów wejścia do klubu Tele-Foniki (sezon 97/98) wiślacy nigdy nie wypadli poza pierwszą trójkę mistrzostw Polski (dwa tytuły mistrzowskie i wicemistrzowskie oraz jeden brąz);

- w składzie mają dwukrotnego króla strzelców ligi Tomasza Frankowskiego, który Legii strzelił w lidze sześć bramek. A w tym sezonie w koronę dla najlepszego snajpera celują Maciej Żurawski i Marcin Kuźba (mają odpowiednio 18 i 15 goli). "Żuraw" ma w tym sezonie skuteczność 27,7 proc., a Kuźba - 27,2 proc., Svitlica (15 goli) ma 27, 2 proc., a Kucharski (6 goli) tylko 12,5 proc.;

- krakowianie liczą na setną bramkę zdobytą na własnym stadionie w potyczkach z legionistami (strzelili już 99);

- to myśmy uczyli warszawiaków grać w piłkę. Pierwsze potyczki (w latach 1927-36) przyniosły nam dziewięć zwycięstw i jedną przegraną (stosunek bramek 26: 5). W pierwszym sezonie po II wojnie w 1948 r. krakowianie wrzucili stołecznym aż 8:0;

- wiślacy potrafią szybko zdobywać bramki. W sezonie 93/94 prowadzenie dla krakowian uzyskał Rafał Kupidura w 7. min. Jeszcze szybciej do siatki Legii trafiał Tomasz Frankowski. W meczu wygranym 4:1 (jesień 1998 r.) w 4. min dobił strzał Tomasza Kulawika. A rok temu "Franek" w 2. min głową wykorzystał podanie Grzegorza Kaliciaka;

- Artur Sarnat nie dał się pokonać Tomaszowi Sokołowskiego nawet z rzutu karnego. Wiosną zeszłego roku bramkarz Wisły obronił "jedenastkę" na stadionie przy Łazienkowskiej, choć krakowianie wtedy przegrali;

- w całej historii pojedynków ligowych z Legią na stadionie przy Reymonta krakowianie tylko dziewięć razy schodzili z boiska pokonani. A dziś liczą na 30. wygraną u siebie;

- w pojedynkach z Legią dobrze spisują się bramkarze Wisły. W trzech ostatnich sezonach między słupkami krakowskiej bramki stawali Artur Sarnat, Ivan Trabalik i Angelo Hugues. Najlepsze statystyki obronionych strzałów ma ten pierwszy - w pięciu meczach wyłapał piłkę 20 razy, przepuszczając tylko sześć uderzeń, czyli obronił blisko 77 proc. strzałów na bramkę. Trabalik i Hugues wystąpili po jednym razie przeciw Legii. Lepiej spisywał się Słowak - na cztery strzały puścił jednego gola. Francuz przy takiej samej ilości uderzeń trzykrotnie wyciągał piłkę z siatki.

Bor, współpraca JT

Słabe strony legionistów

Legioniści to dobrzy piłkarze (patrz na tekst obok "Bój się Legii..."), ale i oni mają swoje słabe strony. Jeśli wiślacy je wykorzystają, zapiszą kolejne rozdziały w cyklu "... ale nie za bardzo"

Artur Boruc - bramkarz bez większego ligowego doświadczenia. Z tego wynikają błędy. Różne.

Tomasz Jarzębowski - kiepski w pojedynkach jeden na jeden.

Jacek Zieliński - zawodnik znakomity, który nie ma słabych stron.

Marek Jóźwiak - słaba zwrotność.

Tomasz Sokołowski - zbyt miękki, brakuje mu agresywności.

Łukasz Surma - słaby strzał zza pola karnego.

Adam Majewski - za dużo niecelnych podań.

Aleksandar Vuković - aktualnie w słabej formie, przemęczony.

Tomasz Kiełbowicz - niewielka skuteczność dośrodkowań, podań i strzałów. Mało asyst, mało goli.

Stanko Svitlica - statyczny, za wolny jak na środkowego napastnika.

Cezary Kucharski - za bardzo chaotyczny.

Copyright © Agora SA