Wszystkie cztery kluby walczą oczywiście o własną przyszłość, ale rywalizacja między ligą hiszpańską i włoską stała się bardzo prestiżowa i w obu krajach wywołuje wielkie emocje. Serie A przez lata uchodziła za najbogatszą i najsilniejszą w Europie. Zdetronizowała ją właśnie Primera Division, a dna kluby z Półwyspu Apenińskiego sięgnęły w minionym sezonie, kiedy po raz pierwszy od wielu lat żaden z nich nie dotarł do ćwierćfinałów rozgrywek pucharowych. Teraz, choć pogrążyły się w finansowym kryzysie, mają aż trzech przedstawicieli w LM, a faworytem Pucharu UEFA jest rzymskie Lazio.
Czy jest nim także Juventus w pojedynkach z Barceloną? W tej parze być może najtrudniej o typy, bo cała Katalonia od miesięcy głowi się, jak można grać tak tragicznie w lidze, rewelacyjnie spisując się w Champions League. W tej ostatniej Barcelona pobiła już kilka rekordów, odnosząc 13 zwycięstw i raz remisując. W Primera Division mniej więcej taki sam dystans dzieli ją od gry w pucharach co od strefy spadkowej. W dodatku sobotnia porażka z Villarealem zakończyła pomyślną passę trenera Radomira Anticia, który odmienił zespół, rezygnując z zamęczania piłkarzy taktycznymi schematami wprowadzonymi przez jego poprzednika Louisa van Gaala.
Ten wynik napełnił nadzieją trenera Juventusu Marcello Lippiego, który nie zachował typowej dla kolegów po fachu wstrzemięźliwości. - Jestem bardzo szczęśliwy, że spotykamy się z Barcą - mówił. - Głęboko wierzę, że wygramy, poza tym mój zespół jeszcze nigdy nie grał z Katalończykami. Spodziewam się jednego z najbardziej ekscytujących przeżyć w karierze - dodał szkoleniowiec, który ma kłopoty z zestawieniem ataku. David Trezeguet i Marcelo Salas leczą kontuzje, Marco di Vaio już ją wyleczył, ale nie jest gotowy do walki przez 90 minut, a Alessandro del Piero po dwumiesięcznej przerwie w grze jest daleki od optymalnej formy. Inna sprawa, że prześladowani przez pecha turyńczycy powiększają przewagę nad rywalami w Serie A i są na najlepszej drodze, by obronić tytuł.
Dystans do nich traci mediolański Inter, jednak jego trener Hector Cuper ma tę przewagę nad Lippim, że dzisiejszego rywala - Valencię - zna doskonale, bo sam wprowadził ją do europejskiej czołówki. I nauczył ją gry w defensywie, dzięki czemu jej obrońcy tworzą być może najlepiej rozumiejącą się formację na Starym Kontynencie. Argentyński trener wydobył też z głębokiego kryzysu Inter, jednak trafił na prezesa niecierpliwego, by nie powiedzieć porywczego, i ciąży na nim coraz większa presja. Włoska prasa od dawna spekuluje, że jeśli w tym sezonie nie wywalczy żadnego trofeum, zostanie zwolniony.
- Na szczęście do Valencii nie tracimy pięciu punktów jak do Juventusu, więc nie ma powodu, by się martwić - ucina pytania o swoją przyszłość Cuper. Problemy jednak ma: Hernan Crespo (dziewięć goli w ośmiu meczach LM) z trudem dochodzi do siebie po trzymiesięcznej kontuzji, nie trenował ostatnio Alvaro Recoba, a jego piłkarze łatwo się dekoncentrują - w niedzielę oddali punkty Romie, choć na kwadrans przed końcem prowadzili 3:1.
Taka postawa w środowy wieczór to najkrótsza droga do katastrofy, bo Valencia słynie właśnie z niesłychanej konsekwencji i bezlitośnie wykorzystuje momenty niepewności rywala. Piłkarze Rafaela Beniteza chcą jednak zrewanżować się mediolańczykom za ubiegłoroczną przegraną w ćwierćfinale Pucharu UEFA i obiecują, że zaprzeczą stereotypom. - Nawet nie myślimy o tym, by grać na remis. Pamiętamy, co nam zrobili w tamtym sezonie i teraz my zrobimy im to samo - mówi Vicente, piłkarz zespołu uchodzącego za ostrożny, cierpliwy i nie tracący głowy w żadnych okolicznościach.
INTER MEDIOLAN - VALENCIA,
San Siro, sędziuje Markus Merk (Niemcy).
Inter: Toldo - J. Zanetti, Materazzi, Cannavaro, Cordoba - Okan (Sergio Conceicao), C. Zanetti, Di Biagio, Emre - Vieri, Recoba.
Valencia: Canizares - Reveillere, Ayala, Marchena, Carboni - Rufete, Albelda, Baraja, Aimar, Vicente - Carew.
JUVENTUS TURYN - BARCELONA,
Stadio delle Alpi, sędziuje Lubos Michel (Słowacja).
Juventus: Buffon - Thuram, Montero, Ferrara, Zambrotta - Camoranesi, Davids, Tacchinardi, Nedved - Del Piero, Zalayeta.
Barcelona: Bonano - Gabri, Puyol, Andersson (de Boer), Reiziger - Overmars, Xavi, Motta, Riquelme - Saviola, Kluivert.