Relacje z najważniejszych zawodów w aplikacji Sport.pl Live na smartfony
Maciej Kot, Piotr Żyła, Dawid Kubacki i Kamil Stoch zdobyli pierwszy w historii - brązowy - medal Polaków w konkursie drużynowym. Ale dowiedzieli się o tym dopiero kilkanaście minut po zawodach, bo według pierwszych wyników przegrali brąz o 0,8 pkt. Potem okazało się, że Bardal skakał z 22. belki, a dostał punkty, jakby skakał z obniżonej, 20. belki. Tak kuriozalnej pomyłki jury w kronikach mistrzostw świata wcześniej nie zanotowano.
"Czekaliśmy na skoczków w mixed zone, Maciej Kot zdążył już pogratulować Austriakom" - relacjonuje Robert Błoński, korespondent Sport.pl na mistrzostwach w Val di Fiemme. "Nagle przebiegł przed nami Grzegorz Sobczyk, jeden z asystentów trenera Kruczka. - Panowie, chyba mamy medal! - rzucił tylko". Zamieszanie trwało dobrych kilka minut. Na zeskoku było już podium, ale... stanęli na nim tylko czterej Austriacy, którzy bezdyskusyjnie zdobyli złoto. Na drugim i trzecim miejscu nie było nikogo.
Aż wreszcie pojawił się oficjalny komunikat. W pierwszej serii Anders Bardal jechał z 22. bramki, a nie 20. Sędziowie się pomylili. Trzeba więc było odjąć mu dodatkowe 6,7 pkt., które niesłusznie dostał za obniżony rozbieg. W efekcie Norwegia spadła z drugiego miejsca na czwarte, na drugim uplasowali się Niemcy, a na trzecie - ze stratą zaledwie 0,8 pkt. do Niemców - wskoczyli Polacy.
Kruczek był zaskoczony zamieszaniem. - Komiczna sytuacja, która nie powinna mieć miejsca w zawodach tej rangi. Przed skokiem Andersa Bardala w pierwszej serii podniesiono belkę, ale nie zmieniono tego w systemie oceniania - komentował trener Polaków. - Tyle lat jestem w skokach i nie przypominam sobie równie zwariowanych zawodów. Jestem szczęśliwy, jak pewnie jeszcze kilka milionów Polaków, że ostatecznie wszystko potoczyło się po naszej myśli - mówił Jan Szturc, wujek i pierwszy trener Adama Małysza.
Z kolei Kazimierz Długopolski, dwukrotny olimpijczyk, obecnie sędzia FIS, oceniał: - Powiem szczerze, że po raz pierwszy spotykam się z czymś takim! Uważam, że całe zamieszanie wyniknęło z jednego niewłaściwego "kliknięcia" w komputerze. Sędzia wbija swoją ocenę do specjalnej maszynki, która przekazuje ją do głównego serwera, który z kolei przelicza wszystkie dane, łącznie z parametrami wiatru i ustawieniem belki - mówił Długopolski.
- Bardzo chcieliśmy mieć ten medal, to jest niemożliwe, każdy dał z siebie wszystko, jest, jest, jest! - krzyczeli uradowani polscy skoczkowie przed kamerą TVP. - Najpierw były informacje o czwartym miejscu, potem długo, długo nic, potem pojawiły się jakieś przecieki, były wielkie nerwy i emocje - relacjonowali.
W tych szalonych zawodach najlepszy indywidualnie był Kamil Stoch, który potwierdził, że przyjechał do Val di Fiemme perfekcyjnie przygotowany. Dla niego bohaterem był jednak ktoś inny. - Podziękowania to nie tylko dla mnie, ale przede wszystkim dla trenera Kruczka. Wszyscy zrobiliśmy ten wynik - powiedział.
Nie byłoby medalu Polaków, gdyby pomyłki sędziów nie zauważył jeden z rywali. - Całą sytuację zauważył Thomas Morgenstern, który skakał w trzeciej grupie zaraz po Bardalu - opowiadał Piotr Żyła. Po pierwszej serii Austriak obejrzał wyniki i zobaczył zdziwiony, że Norwegowi dodano 6,7 pkt. za - rzekomo - obniżoną belkę. Tymczasem on dokładnie widział, że Bardal jechał z wyższego rozbiegu.
- Oczekujesz czegoś specjalnego od Polaków? - pytali Morgiego dziennikarze na konferencji. - Jasne, może paszport? - żartował Austriak.
- Należy im się duża skrzynka piwa - stwierdził Kubacki. - Albo flaszka - dodał Żyła.