Jan Szturc: Bo to prawda. Wszystkie treningi, kwalifikacje, a nawet już trochę mniej udany konkurs indywidualny pokazują, że nasi chłopcy byliby mocnym kandydatem do medalu. Niestety, skoki kobiet zyskały na popularności, musimy się z tym pogodzić. Może w następnych mistrzostwach do programu wróci drugi drużynowy konkurs mężczyzn? Chociaż pewnie nie, raczej ten mieszany konkurs będzie priorytetem.
- Polski Związek Narciarski o to dba, mamy dziewczynki w naszych klubach, w Zakopanem trenuje Joanna Szwab, której chyba najbliżej do światowej czołówki.
- Niestety, Asia Gawron jest już zdecydowanie słabsza, teraz bardziej liczymy na młodsze dziewczyny, a właściwie jeszcze dziewczynki, bo te skaczące najlepiej są z roczników 1997 i 1998. Myślę, że już za dwa lata nasze zawodniczki będą prezentowały poziom pozwalający im wystartować w mistrzostwach świata. Dziś jeszcze wyraźnie odstają od tej szerokiej czołówki, ale przez dwa lata można mocno pójść do przodu, poprawić ich technikę, skoczność - po prostu przygotować chociaż dwie panie do konkursu mieszanego.
- Zaczynała pod moim okiem, pamiętam ją bardzo dobrze. Naprawdę szybko przyzwyczaiła się do prędkości najazdowych, już po dwóch miesiącach nie bała się iść na skocznię 70-metrową. Z techniką było trochę kłopotów, bo spróbowała skoków w późnym wieku, a wtedy trudniej się wszystkiego nauczyć. Ogólnie naprawdę dawała sobie radę, choć skoki traktowała tylko jak przygodę i trening uzupełniający do snowboardu. To była jej ulubiona dyscyplina, nawet zdobyła juniorskie mistrzostwo Polski. No cóż, szkoda, że trafiła do mnie, mając już 16 lat. U nas w ogóle dziewczynki późno zaczynają skakać i dużo tracą w porównaniu z chłopcami, którzy trenują już, kiedy skończą 6-7 lat. Trzeba około siedmiu lat systematycznej pracy, żeby przyszły efekty pozwalające startować w zawodach międzynarodowych i coś osiągać. Treningi od przypadku do przypadku, bo tak często jest z tymi, którzy zaczynają, mając 10 czy 12 lat, nigdy się nie sprawdzają.
Na to ma nadzieję szczególnie mój asystent, Wojtek Tajner. On prowadzi w Wiśle grupę czterech dziewczynek, odpowiada też za skoki dziewcząt w całych Beskidach. Na naszym terenie trenujących dziewczynek jest teraz tylko 10. Trzeba trochę czasu, żeby było ich więcej, na pewno pomoże to, że panie zaczęły skakać razem z panami, ale też my sami musimy skoki dziewcząt bardziej promować, organizować im więcej zawodów, bo przecież im więcej dziewczyn zgłosi się do klubów, tym lepsze zawodniczki trafią w końcu do kadry.
- Tak, dziewczynkami z Zakopanego zajmuje się Krystian Długopolski i muszę powiedzieć, że ma u siebie prawdziwą perełkę. Kamila Karpiel skacze bardzo fajnie, ostatnio widziałem ją właśnie w zawodach Lotos Cup w Zakopanem, a wcześniej w Szczyrku. Ona pewnie prowadzi w klasyfikacji generalnej młodziczek i naprawdę świetnie się zapowiada. To czysty talent, widać, że ma zadatki na naprawdę wielką zawodniczkę. Już teraz skacze dalej od wielu chłopców w jej wieku, w kategorii młodzików urodzonych w 2001 roku na pewno mieściłaby się w pierwszej dziesiątce klasyfikacji generalnej.
To nie był mój skok - Kamil Stoch po konkursie skoków w Predazzo ?