Alpejskie MŚ. Złoto dla Eberhartera, srebro dla Maiera.

33-letni Austriak Stephan Eberharter zdobył ponownie - po 12 latach - tytuł mistrza świata w supergigancie. Powracający na stoki po skomplikowanej kontuzji Hermann Maier był drugi. Amerykanin Bode Miller też.

Maier długo będzie sobie wypominał wczorajszy supergigant na niesłychanie wymagającej trasie Corviglia. Do mniej więcej połowy stoku pierwsze miejsce miał bowiem zagwarantowane - jechał agresywnie i wyraźnie najszybciej ze wszystkich zawodników. W pewnym momencie coś w "Herminatorze" się jednak popsuło i na ostatnich setkach metrów trasy jego przewaga zaczęła gwałtownie topnieć. I rzeczywiście - na mecie okazało się, że Maier ma "zaledwie" identyczny czas jak najszybszy z 25 poprzedzających go zawodników Bode Miller. Amerykanin nie zdążył nawet nacieszyć się tym, że nadal - wraz z Maierem - zajmuje pierwszą pozycję. "Herminator" natychmiast bowiem go ostrzegł: - Nasza przewaga jest zbyt mała, abyśmy mogli się załapać na najwyższy stopień podium!

Austriak doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że 605 m wyżej, w budce startowej, na swoją kolej wciąż czeka aktualny lider Pucharu Świata Stephan Eberharter. - Miałem pełną świadomość tego, że w dolnej części trasy popełniłem cały szereg błędów. Naprawdę pojechałem tam jak amator. Zanim spojrzałem na swój czas na mecie już doskonale wiedziałem, że na zwycięstwo szans nie mam. Byłem przekonany, że Stephan tak źle jak ja po prostu pojechać nie może - mówił później Maier.

Jego przeczucia okazały się trafne. Startujący z 30. numerem Eberharter - choć w pierwszej części trasy nie zdołał uzyskać prędkości "Herminatora" - perfekcyjne pokonał końcowe bramki, zapewniając sobie pewne zwycięstwo. Austriak okazał się bowiem o aż 0,77 s. szybszy niż Maier i Miller.

- No, to naprawdę genialne uczucie zdobyć mistrzostwo świata w 12 lat po sukcesach w Saalbach [na MŚ w 1991 roku 21-letni wówczas Eberharter zdobył dwa złote medale - w supergigancie i kombinacji alpejskiej - red.]. Czuję się tak, jakbym wcale się od tamtego czasu nie postarzał - opowiadał Eberharter. - Pojechałem dokładnie tak, jak sobie to zaplanowałem, niczego nie robiłem na siłę. Była to czysta przyjemność.

Co na to Maier? - Oczywiście, że jestem na siebie wściekły, bo wiem, że mogłem tu dzisiaj wygrać. Nie rozumiem, jak mogłem tak "popuścić" na dole trasy. Choć z drugiej strony powtarzam sobie, że nie powinienem być niezadowolony. Przecież jeszcze miesiąc temu nawet nie marzyłem o udziale w mistrzostwach - wyjaśniał dziennikarzom "Herminator", który po półtorarocznej przerwie spowodowanej skomplikowaną kontuzją prawej nogi powrócił na pucharowe stoki zaledwie trzy tygodnie temu.

Wyniki supergiganta:

1. Stephan Eberharter (Austria) 1.38,80;

2. Hermann Maier (Austria) 1.39,57; Bode Miller (USA) 1.39,57;

4. Ambrosi Hoffman (Szwajcaria) 1.39,61;

5. Kjetil-Andre Aamodt (Norwegia) 1.39,75.