Hermann Maier wygrał supergigant w Kitzbuehel

Kto mógł przypuszczać, że na tak trudnej trasie jak Streif w Kitzbuehel i przy tak złej widoczności najodważniej i najszybciej zjedzie ten, który siebie samego wciąż nazywa... rekonwalescentem!

A jednak to prawda. W poniedziałek najszybszy w supergigancie okazał się Hermann Maier - ten sam, któremu jeszcze półtora roku temu po wypadku motocyklowym groziła amputacja nogi i spędzenie reszty życia na wózku inwalidzkim. Publiczność i inni narciarze z niedowierzaniem przecierali oczy - na słynnej Streifie, w zaledwie dwa tygodnie po powrocie Maiera na pucharowe stoki, znowu pojawił się dawny Herminator - narciarz, jakiego pamiętamy z sezonu 2000/2001 - brawurowo atakujący bramki, niebezpiecznie balansujący na granicy równowagi, zdecydowanie szybszy od konkurentów!

Jedyna dająca się w poniedziałek zaobserwować różnica między Maierem sprzed i po wypadku to jego reakcja na mecie. Dawniej mistrz z Flachau miał opinię kogoś, kto do swych startów i sukcesów podchodzi jak maszyna, zupełnie bezemocjonalnie... Wczoraj Hermann Maier płakał na dole trasy ze wzruszenia!

- Naprawdę ciężko mi w to wszystko uwierzyć. Jeszcze rok temu uczyłem się od nowa chodzić. Oczywiście marzyłem też o ponownych zwycięstwach, ale nie przypuszczałem, że wydarzy się to tak szybko - tłumaczył. I po chwili dodał: - To najważniejszy sukces w moim życiu. To co najmniej tak, jak wygrać złoty medal na igrzyskach olimpijskich bądź mistrzostwach świata!

Dla 30-letniego Maiera było to 42. zwycięstwo w zawodach Pucharu Świata. I wygląda na to, że jego apetyt na sukcesy tylko się zaostrzył.

- Teraz wzorem dla mnie są tacy narciarze jak Szwajcar Michael von Gruenigen, który największe swe sukcesy osiągnął po trzydziestce. Gdy go obserwuję, to myślę, że jeszcze wiele przede mną... Na najbliższych igrzyskach w Turynie będę miał 33 lata, na kolejnych - które być może odbędą się w 2010 roku w Austrii - 37. Kto wie? Może będę jeszcze w takiej formie, aby walczyć o medale? Po tym, co stało się w Kitzbuhel, gotów jestem w to uwierzyć - powiedział wczoraj Herminator w rozmowie z "Gazetą".

Dwa tygodnie temu, gdy po raz pierwszy po wypadku startował w pucharowym gigancie w Adelboden i zajął w nim 31. miejsce, Herminator mówił, że nie chce nawet myśleć o rozpoczynających się w najbliższą niedzielę w Sankt Moritz mistrzostwach świata. Teraz jest do tego zmuszony. Poniedziałkowe zwycięstwo gwarantuje mu bowiem miejsce w austriackiej reprezentacji supergiganta. I nie jest też wykluczone, że będzie mógł bronić swego wciąż aktualnego tytułu w biegu zjazdowym - w sobotę zajął przecież w tej konkurencji szóste miejsce i był trzecim na mecie Austriakiem...

- Mistrzostwa świata? Ja już je wygrałem! Przecież to, że się na nie zakwalifikowałem, jest samo w sobie wielkim zwycięstem. Zwycięstwem nad samym sobą, zwycięstwem nad moją uszkodzoną nogą! - cieszył się Maier, któremu na mecie gratulacje złożył nawet jego najzacieklejszy konkurent z reprezentacji, aktualny lider Pucharu Świata Stephan Eberharter.

Jedynym, który kręcił z niezadowolenia głową, był Arthur Thost - chirurg, który w sierpniu 2001 roku kierował siedmiogodzinną operacją zmiażdżonej nogi Maiera. - To zwycięstwo jest wprost niewiarygodne. Jego noga nie jest jeszcze do końca wyleczona, on nawet nie ma w niej pełnego czucia. I szczerze mówiąc - starty w zawodach są, moim zdaniem, nieodpowiedzialnością ze strony Maiera. Jednak on taki już jest. Gdyby słuchał lekarzy, to na pewno nie byłby obecnie w tak świetnej formie - tłumaczył Thost dziennikarzom austriackiej telewizji.

Walka o miejsce w kadrze na mistrzostwa świata w najbardziej licznych reprezentacjach trwa do ostatniej chwili. Szczególnie ostra jest u Austriaków, gdzie kandydatów do startu w Sankt Moritz, zwłaszcza w tzw. dyscyplinach szybkościowych (supergigant i bieg zjazdowy), jest wyjątkowo wielu... I nie pomylili się ci, którzy spodziewali się, że z tego właśnie powodu gospodarze zdominują poniedziałkowy supergigant - w pierwszej dziesiątce znalazło się ich aż ośmiu, z czego pięciu na pięciu pierwszych miejscach! Nikt chyba jednak nie przepowiedział trafnie zwycięzcy...

Wyniki:

1. Hermann Maier (Austria) 1.20,48

2. Christoph Gruber (Austria) 1.20,59

3. Stephan Eberharter (Austria) 1.20,63

4. Andreas Schifferer (Austria) 1.21,12

5. Hans Knauss (Austria) 1.21,19

6. Didier Cuche (Szwajcaria) 1.21,22

7. Fritz Strobl (Austria) 1.21,54

8. Hannes Reichelt (Austria) 1.21,57

9. Kjetil-Andre Aamodt (Norwegia) 1.21,75

10. Hannes Trinkl (Austria) 1.21,85

Klasyfikacja generalna PŚ:

1. Stephan Eberharter (Austria) 965 pkt

2. Bode Miller (USA) 957

3. Kjetil-Andre Aamodt (Norwegia) 761

4. Didier Cuche (Szwajcaria) 537

5. Michael Walchhofer (Austria) 532

6. Didier Defago (Szwajcaria) 511

7. Andreas Schifferer (Austria) 498

8. Daron Rahlves (USA) 495

9. Ivica Kostelic (Chorwacja) 462

10. Hannes Trinkl (Austria) 451