Londyn 2012. Muzułmańskim sportsmenkom nie chodzi o medale, tylko o coś znacznie ważniejszego

W piątek na w Londynie zadebiutowały sportsmenki z krajów, które nigdy wcześniej nie wysyłały kobiet na igrzyska, oraz jedyna kobieta w reprezentacji Afganistanu. Wszystkie wyróżniały się chustami na głowach, wszystkie zajęły ostatnie miejsca w eliminacjach, ale są bardzo zadowolone. Nie chodziło im bowiem o medale, ale o symbol i przykład dla innych kobiet z krajów muzułmańskich.

Wygraj brązowe wiosła z Londynu!  ?

Afganka Tahmina Kohistani, która na odległej pozycji, ale z szerokim uśmiechem zakończyła bieg eliminacyjny na 100m zapewnia, że jej start miał wymiar symboliczny, dużo ważniejszy od jej słabego wyniku sportowego.

Tahmina Kohistani jest jedyną kobietą w afgańskiej reprezentacji. Ma jednak nadzieję, że za 4 lata dołączą do niej w Rio inne Afganki. Tahmina twierdzi, że jej start miał przede wszystkim przetrzeć szlak dla innych sportsmenek z Afganistanu.

- Myślę, że sama moja obecność tutaj jest ważniejsza niż złoty medal dla mojego kraju - mówi Kohistani, która swój bieg eliminacyjny ukończyła jako ostatnia, daleko za resztą stawki, z czasem 14.42

- Czuję się, jakbym wygrała złoty medal - uśmiecha się Afganka.

Podobnie uważają i czują się inne muzułmańskie sportsmenki: Zamzam Mohamed Farah ukończyła bieg eliminacyjny na 400m z czasem 1:20.48 - 27 sekund później niż przedostatnia zawodniczka, a jednak z bieżni schodziła z szerokim uśmiechem, machając do tłumu. Maziah Mahusin z Brunei, choć odpadła w eliminacjach ustanowiła nowy rekord swojego kraju.

- Jestem bardzo dumna z siebie, choć nic nie wygrałam - mówi Mahusin, która niosła flagę Brunei podczas ceremonii otwarcia - Jestem bardzo szczęśliwa. Bardzo szczęśliwa - zapewnia.

Nie wszystkie muzułmanki z londyńskich igrzysk mogą to o sobie powiedzieć. Sprinterka z Kataru Noor Hussain Al-Malki, która do wyścigu przystąpiła okutana od stóp do głów miała problemy z wyjściem z bloku, a po około 15 metrach potknęła się i przerwała bieg ukrywając twarz w dłoniach. Siedemnastolatka była jedną z czterech pierwszych kobiet z Kataru, które kiedykolwiek wystąpiły na igrzyskach.

- Dziś jest wielki dzień dla sportu - powiedział Mart Adams, przewodniczący MKOl ds komunikacji z mediami - dziś po raz pierwszy na igrzyskach wystąpiły kobiety z krajów, które nigdy wcześniej kobiet na igrzyska nie wysyłały. To wielki i ważny symbol. To wiadomość do wszystkich kobiet w tych krajach.

- Czy oczekiwaliśmy, że któraś z nich zdobędzie medal? Raczej nie, ale one są tutaj, rywalizują i z tego powodu powinniśmy się cieszyć.

Tak właśnie czuje się Kohistani. Trenuje w Kabulu i bardzo często spotyka się z wrogością tych, którzy uważają, że ze względu na płeć nie powinna uprawiać sportu. Krzyczą na nią na treningach, znajduje się pod nieustanną presją. Kiedyś taksówkarz, który wiózł ją na trening wyrzucił ją z taksówki gdy dowiedział się, że uprawia sport i ma zamiar jechać na igrzyska do Londynu.

- To jeszcze bardziej motywuje mnie do walki - zapewnia Kohistani - jest mi ciężko jako jedynej kobiecie w ekipie, ale robię to, żeby następne pokolenie Afganek miało łatwiej. I żeby było ze mnie dumne.

Zobacz wideo
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.