Euro 2012. I broni i strzela. Rui Patricio najgroźniejszą bronią Portugalii?

Hiszpania ma Ikera Casillasa, mistrza świata i Europy. Włosi - Gianluigiego Buffona, który wywalczył z Italią złoto na mundialu w Niemczech. Niemcy - Manuela Neuera, brązowego medalistę MŚ w RPA. A Portugalia? Rui Patricio do grona najlepszych bramkarzy świata ma zamiar dołączyć dziś wieczorem. I w półfinale Euro 2012 zatrzymać Hiszpanię

Wszystko o meczu Portugalia - Hiszpania

- Cristiano Ronaldo? Nie jego Hiszpanie powinni obawiać się najbardziej - stwierdził przed półfinałowym meczem z Hiszpanią portugalski trener Benfiki Lizbona Jorge Jesus. Kiedy dziennikarze zaczęli dopytywać, kogo w takim razie miał na myśli, wypalił: - Rui Patricio. Wy jeszcze nie wiecie, ale ja już wiem. To będzie jeden z najlepszych bramkarzy na świecie.

24-letni golkiper reprezentacji Portugalii jest najmniej znanym golkiperem, spośród tych, którzy w półfinałach wyjdą w podstawowych jedenastkach swoich reprezentacji. Na swoim koncie ma dopiero 15 występów w kadrze narodowej. Ale mnóstwo doświadczenia nabrał w piłce klubowej. W barwach Sportingu Lizbona wystąpił ponad 200 razy, dwa razy zdobył puchar kraju.

Zadebiutował jako osiemnastolatek. 19 listopada 2006 roku zagrał w meczu z CS Maritimo. Sporting wygrał 1:0, a Patricio na piętnaście minut przed końcem obronił rzut karny. - To doskonały bramkarz. Ma niesamowity refleks, kapitalnie spisuje się w sytuacjach jeden na jeden. Jedyne do czego można się przyczepić to jego gra w powietrzu - komplementuje bramkarza jego hiszpański kolega ze Sportingu, Diego Capel.

Patricio bez zarzutu spisuje się również na Euro 2012. To jego pierwszy turniej, w którym jest podstawowym bramkarzem. Co prawda wyciągał piłkę z bramki cztery razy w czterech meczach, tyle samo co Neuer, ale o trzy więcej niż Casillas i dwa więcej niż Buffon. Przy żadnej z bramek jednak nie zawinił. A w sumie w tych meczach uchronił swój zespół od straty bramki siedmiokrotnie.

Czy rzeczywiście Patricio jest w stanie zatrzymać Hiszpanię? Capel i Jorge Jesus twierdzą, że tak. A sam zainteresowany mówi: - Nie po to awansowałem z drużyną do półfinału, żeby go przegrać.

Kto wie, czy jeśli będzie taka potrzeba, sam nie zapuści się pod bramkę rywali. Tak zrobił w 2009 roku, w rewanżowym meczu trzeciej rundy eliminacji Ligi Mistrzów przeciwko FC Twente. Pierwszy mecz w Lizbonie skończył się bezbramkowym remisem, a w rewanżu w Holandii gospodarze do 95. minuty prowadzili 1:0. Kiedy już myśleli, że awans mają w kieszeni, Portugalczycy wywalczyli rzut rożny. Patricio szybko pobiegł pod bramkę rywali, a potem uderzył wrzuconą piłkę barkiem tak, że ta po chwili wpadła do siatki. Sporting awansował! Czy dziś też Patricio zostanie bohaterem? Relacja z meczu Portugalia - Hiszpania na żywo od godz. 20.45 w Sport.pl.

 

Wygraj piłkę którą Ronaldo ostrzeliwał słupki! Weź udział w konkursie!

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.