Formuła 1. Webber wygrał w stylu glamour

Australijczyk Mark Webber z Red Bulla wygrał Grand Prix Monako w stylu glamour. W sześciu wyścigach wygrało sześciu różnych kierowców - to się nie zdarzyło od początku Formuły 1

Webber był jakby lokomotywą, która przyciągnęła na metę pociąg. Wagonami mijającymi metę w Bulwarze Księcia Alberta w odstępach ułamków sekundy byli Nico Rosberg w Mercedesie, Fernando Alonso w Ferrari, broniący tytułu Sebastian Vettel z Red Bulla i Lewis Hamilton z McLarena. Pierwszego i piątego kierowcę dzieliły 4 s. W każdym momencie Grand Prix mogło dojść do zmiany kolejności, choćby z powodu deszczu lub stanu zużycia opon - ciemne chmury gęstniały nad Monako, a z garażów przez radio donoszono kierowcom o możliwości gwałtownych opadów na ostatnich okrążeniach, a za metą widać było, jak zniszczone były opony w zwycięskim samochodzie Australijczyka. Jechał na nich aż 49 okrążeń, Rosberg nawet o dwa okrążenia więcej, więc przyczepność zmniejszała się z każdym kilometrem.

W tym ciasnym wyścigu każdy błąd kosztował spadek w kolejności - Hamilton stracił dwa miejsca, bo zmiana opon w jego mclarenie trwała o 0,6 s dłużej niż Vettela i Alonso (Red Bull i Ferrari mają wspaniałe zespoły do zmian opon).

Webber prowadził z pierwszej pozycji na starcie - zaskakujący zwycięzca kwalifikacji Michael Schumacher został cofnięty o pięć miejsc za spowodowanie wypadku w poprzednim wyścigu - aż do mety, Rosberg z drugiego miejsca na starcie do drugiego miejsca na mecie.

Dla Australijczyka - szykującego się być może do zmiany zespołu, mówi się o Ferrari i zastąpieniu Felipe Massy - było to pierwsze zwycięstwo od Grand Prix Brazylii w zeszłym sezonie, ósme w karierze, a dla Red Bulla trzeci triumf z rzędu na otoczonym stalowymi barierami ulicznym torze. Wszystkie zwycięstwa kierowcy mistrzowskiego zespołu wywalczyli, startując z pole position.

Jednak są pewne wątpliwości i przez jakiś czas Webber i Red Bull nie powinni być całkowicie pewni zaliczenia zwycięstwa. Naczelny konstruktor Red Bulla Adrian Newey wprowadził bowiem zmiany w samochodzie - nową podłogę, której zgodność z regułami kwestionują rywale.

Ale Webber się tym nie przejmował. Red Bull tradycyjnie organizuje po zwycięstwie imprezę w swoim pałacu na wodzie - w marinie ekipa konstruuje dwupiętrowy budynek z basenem na górnym tarasie i kilkanaście najważniejszych osób kończy weekend w wodzie.

Na torze jednak musiał do końca uważać, do ostatniego zakrętu. - W Monako nie można czuć się bezpiecznie jako zwycięzca, bo cię ktoś może zaraz ugryźć w tyłek - powiedział w swoim australijskim stylu Webber, który wygrał również w 2010 r., także zresztą jadąc z pole position.

I teraz, i wtedy było to bardzo wzruszające dla Australijczyka zwycięstwo. Pytano go wtedy o to, jak się czuł, kiedy otrzymywał puchar z rąk księcia Alberta, i jak różniły się te odczucia w porównaniu z poprzednim zwycięskim wyścigiem w Monako - w 2001 r. w F3000. Jego kariera wisiała wówczas na włosku z powodu kłopotów finansowych. Webber się rozrzewnił: - Właśnie wspominałem te czasy z kilkoma przyjaciółmi. Dzieliłem pokój z ojcem i jeszcze z kilkoma przyjaciółmi. Było nas tylu w jednym pokoju, bo nie mieliśmy pieniędzy, żeby każdy miał swój. Mój ojciec chrapał całą noc i nie pospałem sobie. On potrafi chrapać jak diabli, jakby piłował drzewo w tartaku. W środku nocy odwróciłem materac na drugą stronę i powiedziałem sobie: startuję jutro z pole position, muszę zasnąć. Ale się nie dało. Był to jakiś stary burdel, całkiem niedaleko stąd.

Webber dzięki zwycięstwu znalazł się w elitarnej grupie wielokrotnych zwycięzców w Monako. Listę otwiera Brazylijczyk Ayrton Senna, który wygrywał na ulicach księstwa aż sześć razy. Pięciokrotnie zwyciężali Graham Hill i Michael Schumacher.

Właściwie każdy kierowca po zwycięstwie, w tym Webber, odwołuje się do tych wielkich nazwisk, szczególnie do Senny. Ale trzeba pamiętać, że sukces w tym wyścigu zapewnia się podczas kwalifikacji, bo do mety na pierwszym miejscu dojeżdża zwykle zwycięzca kwalifikacji.

Z kolei sukces w nich może zapewnić bardzo dobry samochód - nie tylko szybki, nie tylko z wielką kulturą pracy na niższych niż zwykle obrotach, bo tor jest przecież wolny, z najniższą przeciętną prędkością, z najwolniejszym zakrętem w sezonie. Ale głównie bolid musi być łatwy w prowadzeniu.

Chyba że spadnie deszcz. Wtedy wpływ samochodu na wyniki jest trochę mniejszy i ujawnia się talent kierowcy. Zwycięstwo w takich warunkach daje pełne prawo do wpisania się do grupy kierowców legendarnych, wśród których Senna ma status absolutnie wyjątkowy. Już jego debiut w Monako w Formule 1 - w słabiutkim Tolemanie - był obezwładniający. W 1984 r. wystartował z 13. miejsca po kwalifikacjach i po 19 okrążeniach był już drugi. Z nieba lało jak z cebra. Debiutant z Brazylii doganiał wielkiego Alaina Prosta, lidera wyścigu, 4 s na każdym okrążeniu. Grand Prix przerwano z przyczyn bezpieczeństwa, gdy Senna Prosta wyprzedził, ale zwycięstwo zaliczono Francuzowi, bo był na prowadzeniu na linii ostatniego pełnego okrążenia przed przerwaniem biegu.

Jeśli Webber wygra taki wyścig, będzie wielki.

Dzięki trzeciemu miejscu, a także dzięki niespotykanej w historii F1 sytuacji, że każdy wyścig tego sezonu wygrywał inny kierowca z pięciu różnych zespołów, liderem jest Fernando Alonso z Ferrari. Jego zespół miał zły początek sezonu, samochód uznano za nieudany, ale nawet nieudana konstrukcja w rękach Alonso staje się groźna dla rywali. Wiceliderami są kierowcy Red Bulla - Webber i Vettel - z 3 pkt starty do Hiszpana.

Tysiące na trybunach - sportowe rekordy frekwencji

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.