NBA. Pożegnanie Olajuwona

Jeden z najlepszych koszykarzy w historii NBA, dwukrotny mistrz tej ligi z Houston Rockets Hakeem Olajuwon w sobotę oficjalnie zakończył karierę. Podczas ceremonii w Houston zastrzeżono jego numer - 34 - którego nie będzie już mógł nosić żaden zawodnik Rockets.

Co prawda Olajuwon ostatni sezon występował w Toronto Raptors, ale wiadomo było, że wszelkie pożegnania muszą odbyć się w mieście, w którym spędził 17 lat jako zawodowiec i trzy jako gracz uniwersytetu Houston. Nigeryjczyk z pochodzenia (już od lat z amerykańskim paszportem) z trudem powstrzymywał łzy w przerwie meczu Houston - Golden State, gdy specjalnie dla niego wygłaszano przemówienia, śpiewano piosenki, pokazywano filmy i fragmenty meczów. - Emerytura to podobno same przyjemności po wielu latach pracy. Mam zamiar zaprzeczyć powszechnemu mniemaniu, że odejście z pracy to coś smutnego. Mam szczęście, że moja emerytura zaczyna się w tak młodym wieku - mówił Olajuwon, który w styczniu skończy 40 lat.

Od menedżera Rockets Carrolla Dawsona koszykarz otrzymał repliki wiszących pod dachem hali sztandarów upamiętniających mistrzowskie tytuły z lat 1994 i 1995, a także platynowy zegarek. Właściciel klubu z Houston Les Alexander zapowiedział, że przed budowaną właśnie nową halą Rockets stanie pomnik Hakeema. Nie będzie więc on gorszy od Michaela Jordana, który dokładnie w tych samych okolicznościach doczekał się swojej statuy przed nową halą w Chicago.

Olajuwon był dwa razu MVP finałów, raz MVP sezonu zasadniczego, dwa razy Obrońcą Roku, 14 razy grał w Meczu Gwiazd i pięć razy był wybierany do piątki najlepszych obrońców. Z 3830 blokami jest liderem wszech czasów w NBA. Z Rockets grał także w finale w 1986 roku, kiedy ulegli 2:4 Boston Celtics.

Słabe Grizzlies

Nadal jedyny bez zwycięstwa w całej NBA jest zespół Cezarego Trybańskiego Memphis Grizzlies. W sobotę przegrał nawet z uważaną przed sezonem za najsłabszą drużynę ligi Denver Nuggets, mimo 21 punktów Paua Gasola. W piątek Grizzlies nie mieli większych szans na wyjeździe w meczu z Sacramento Kings. Przed tym spotkaniem doszło do zmiany w składzie Memphis. Na listę kontuzjowanych został przeniesiony Michael Dickerson, ale w jego miejsce nie aktywowano, niestety, Polaka, lecz Szkota Roberta Archibalda. Kings po pierwszej kwarcie prowadzili 35:14 i do końca kontrolowali grę. Najwięcej punktów zdobyli Predrag Stojaković (22) i Bobby Jackson (20) oraz grający coraz lepiej debiutant Grizzlies Drew Gooden (23).

Bardzo słabo wystartowali w tym sezonie także obrońcy tytułu Los Angeles Lakers. W piątkowym meczu w Waszyngtonie przegrali z Wizards 99:100. W ostatniej sekundzie decydujące punkty dla Czarodziejów zdobył nie Michael Jordan, lecz Jerry Stackhouse. Lakers wciąż grają bez kontuzjowanego Shaquille'a O'Neala. Z bilansem 2-5 są lepsi w Konferencji Zachodniej tylko od Grizzlies i Golden State Warriors. Jedynym zespołem bez porażki w całej NBA są Dallas Mavericks (6-0).

Wyniki

Piątek: Orlando - Seattle 105:98, Philadelphia - Cleveland 108:84, Indiana - New York 107:94, New Jersey - LA Clippers 106:92, Washington - LA Lakers 100:99, Chicago - Dallas 87:114, New Orleans - Golden State 110:104, Phoenix - Portland 86:75, Utah - Atlanta 110:97, Sacramento - Memphis 99:91.

Sobota: Cleveland - Washington 79:93, Indiana - Toronto 108:84, Miami - Seattle 82:84, Minnesota - Boston 99:105, Dallas - Detroit 114:75, Chicago - New Jersey 100:93, San Antonio - Portland 76:95, Denver - Memphis 84:73, Houston - Golden State 111:104, Milwaukee - Philadephia 110:105 (po dogr.).

Niedziela: New York - New Orleans 91:97 (po dogr.), Orlando - LA Clippers 117:120, Sacramento - Atlanta 105:97.