Komornik ponownie w Pogoni

PIŁKA NOŻNA. Czy Pogoń musi stracić ponad 400 tys. zł? Nie, gdyby przystała na ugodę z jednym z wierzycieli. Egzekucję zadłużenia komornik sądowy rozpoczął od zajęcia wpływów za bilety na środowy mecz Pogoni z Radomskiem

- Zawiadomiliśmy Sportową Spółkę Akcyjną "Pogoń" o wszczętym postępowaniu egzekucyjnym. Zajęciu podlegają wszelkie wpływy do kasy klubu i wierzytelności - powiedział "Gazecie" Konstanty Kołacz, komornik z VIII rewiru przy Sądzie Rejonowym w Szczecinie.

Egzekucja odbywa się na podstawie wyroku, który nakazuje Pogoni spłatę zadłużenia wobec jednego ze szczecińskich biznesmenów, pana X, wraz z odsetkami oraz kosztami sądowymi. Łącznie to ponad 400 tys. zł.

Bo piłkarz był słaby

Zadłużenie rośnie od 27 kwietnia 2001 r., czyli daty wydania wyroku przez Sąd Okręgowy w Szczecinie nakazujący SSA Pogoń spłatę zadłużenia. Jednak dług to spuścizna po Stowarzyszeniu Sportowym MKS Pogoń. Te wraz z całym zadłużeniem [ok. 7 mln zł - red.] przejął w 2000 r. prezes tworzonej SSA Pogoń Sabri Bekdas. Wśród nich była należność za transfer do Pogoni obrońcy Macieja Faltyńskiego. W 1994 r. wraz z Grzegorzem Nicińskim trafił on do szczecińskiego klubu z Arki Gdynia. Za transfer zapłacił jeden ze szczecińskich przedsiębiorców. Obaj zawodnicy grali w Pogoni, ale z zastrzeżeniem, że w przypadku sprzedaży któregoś z nich do innego klubu prywatny inwestor X otrzyma połowę kwoty transferowej. Na taki układ pozwalały jeszcze do niedawna przepisy Polskiego Związku Piłki Nożnej.

Nicińskiego Pogoń z zyskiem sprzedała w 1998 r. do Wisły Kraków. Na Faltyńskiego nie było kupca, więc piłkarz grał dalej w Szczecinie.

- Po przejęciu klubu przez Sabriego Bekdasa złożyłem mu propozycję, aby Pogoń definitywnie odkupiła ode mnie kartę zawodniczą Maćka Faltyńskiego - mówi pan X.

Klub przystał na taki układ. Ustalono, że kwota za transfer piłkarza zostanie rozłożona na cztery raty.

- Dwie zapłacono, a potem dostałem pismo, że Faltyński już nie prezentuje swoich dotychczasowych umiejętności piłkarskich i Pogoń nie jest zainteresowana jego grą. Przyznam, że byłem mocno zdziwiony takim podejściem do sprawy - tłumaczy właściciel karty piłkarza.

Oceny umiejętności dokonał prawdopodobnie ówczesny doradca ds. sportowych Bekdasa trener Janusz Wójcik. Inwestor nie otrzymał pieniędzy, a nawet zgodził się, by Faltyński kontynuował karierę w innym klubie. Pogoń wypożyczyła go do Arki Gdynia.

Dwa miesiące i wykrętna odpowiedź

Skoro klub nie chciał dobrowolnie oddać należnych wierzycielowi pieniędzy, ten skierował sprawę do sądu. Po uzyskaniu wyroku sądu okręgowego, a także utrzymaniu go w mocy przez sąd apelacyjny, nic nie stało na przeszkodzie, by z miejsca przekazać sprawę odebrania długu komornikowi.

- Jednak pomyślałem, że po zmianie właściciela klubu, mogę zaproponować mu rozmowę, by ugodowo załatwić sprawę - opowiadał pan X. - Byłem gotowy na spore ustępstwa. Przy rozsądnych negocjacjach byłem skłonny zrezygnować z odzyskania odsetek.

2 września br. Pogoń otrzymała od wierzyciela pismo z ponagleniem zapłaty i ofertą rozmów. Na odpowiedź klub miał siedem dni, co zostało zawarte w piśmie. Odpowiedź nastąpiła, pisemna wraz z propozycją ugody, tyle że wierzyciel otrzymał ją 14 października. SSA Pogoń proponowała spłatę zadłużenia zasadniczego, czyli 270 tys. zł, w 12 ratach. Pierwsza miała wpłynąć 30 listopada.

- To kpina. Na początku nikt w tym klubie nie chciał ze mną rozmawiać, teraz nie wspomnieli nawet o odsetkach oraz kosztach sądowych. To propozycja nie do przyjęcia - uważa wierzyciel.

Jednak na negocjacje i tak już jest za późno. Teraz dług ma odzyskać komornik. Z odsetkami to ponad 400 tys. zł. Egzekucję rozpoczął od środowego meczu z RKS-em Radomsko rozgrywanego w Szczecinie w ramach Pucharu Polski.

- Pojawimy się przed meczem, by przypomnieć o zajęciu wpływów z kasy i wszelkich wierzytelności - tłumaczy komornik Konstanty Kołacz. - Po każdym meczu Pogoń musi nam przedstawić raport kasowy ze sprzedaży biletów. Później zdecydujemy o wysokości kwoty, jaką musi nam wpłacić.

Jednak pojedynek z Radomskiem może być marnym kąskiem. Czym innym jest sobotni mecz z Lechem Poznań. Na niego kibice szczecińscy ostrzą sobie apetyty. Pojedynki z rywalem zza miedzy zawsze elektryzowały fanów w obu miastach.

To kolejna egzekucja zadłużenia SSA Pogoń. Pierwszy raz komornik zajął część wpływów za bilety z meczu z Amiką Wronki w październiku ub.r. Wówczas wszedł w posiadanie ok. 40 tys. zł.

Takich wyroków ciążących na Pogoni jest jeszcze kilka. Przypomnijmy, że w chwili przejęcia przez Lesa Gondora zarządu nad SSA Pogoń długi spółki sięgały 33 mln zł.