Rajdy. Dwudziesta piąta ofiara Dakaru

Argentyńczyk Jorge Martinez Boero jest 25. uczestnikiem, który zginął w Rajdzie Dakar. To jedna z niewielu imprez sportowych na świecie, gdzie wciąż bardzo łatwo o tragedię.

Więcej o Rajdzie Dakar na blogu Piach i szutry ?

Boero debiutował w zeszłym roku, ale nie ukończył piątego etapu. Zgubił się na Atakamie. Aby pojechać w tegorocznym rajdzie, sprzedał mieszkanie. "Zrobię wszystko, by dojechać do mety. Co nas nie zabije, to nas wzmocni" - to jego ostatni wpis na Twitterze zamieszczony przed startem.

W niedzielę, na dwa kilometry przed końcem pierwszego odcinka specjalnego 38-letni Argentyńczyk nie opanował motocykla i przewrócił się przy pełnej szybkości. Upadek spowodował liczne obrażenia klatki piersiowej i atak serca, który był bezpośrednią przyczyną śmierci.

- Nieważne jak bardzo doświadczeni są uczestnicy, to bardzo ryzykowny rajd i takie wypadki się zdarzają. Każdy błąd może kosztować życie - powiedział Ignacio Crotto, koordynator rajdu w prowincji Buenos Aires.

- Trudno komentować tragedię Boero. Robimy wszystko, by rajd był jak najbezpieczniejszy. Mamy do dyspozycji żołnierzy i policję. Jedyne co możemy radzić uczestnikom amatorom, a tych jest 80 proc., to by nie dociskali gazu do dechy - przestrzegł dyrektor wyścigu Etienne Lavigne.

Argentyńskie media zwracają uwagę, że do wypadku doszło na etapie, który jest uznawany za jeden z łatwiejszych w rajdzie. Boero nie pomogło nawet to, że lekarze byli przy nim już pięć minut po wypadku.

W Dakarze motocykliści są narażeni na największe ryzyko. Samochody to właściwie obudowane karoserią metalowe klatki. - Motocyklistów nic nie chroni - mówi rodak Boero Javier Pizzolito. Pierwszą ofiarą rajdu - w 1979 roku - był Francuz Pascal Dodin jadący na motorze.

Na motocyklu łatwiej też się zgubić. Choć każda maszyna jest wyposażona w system GPS, dzięki któremu organizatorzy powinni znać położenie zawodnika, nie zawsze pozwala to uniknąć tragedii. Trzy lata temu Francuz Pascal Terry został odnaleziony martwy dopiero po trzech dniach. Była to pierwsza edycja rajdu w Ameryce Płd. Imprezę przeniesiono z Afryki właśnie ze względu na bezpieczeństwo. Tam uczestnikom groziły nie tylko wypadki drogowe. W 1991 r. kierujący ciężarówką Charles Cabannes został zastrzelony w Mali przez rebeliantów. W 2000 r. rajd zatrzymano na pięć dni, a w 2008 r. w ogóle odwołano, z powodu zagrożenia terrorystycznego.

W Ameryce rebelianci i terroryści nie zagrażają rajdowi, ale wciąż bezpiecznie nie jest. Przed dwoma laty pod kołami jednego z samochodów zginęła kobieta. Przed rokiem śmierć poniósł rolnik, który przypadkiem wjechał na trasę odcinka specjalnego. Łącznie śmierć poniosło ponad 60 osób - rajdowców, pracowników mediów, kibiców. W tym twórca rajdu Thierry Sabine. Francuz zginął w 1986 r. Jego helikopter rozbił się na wydmach w Mali.

Rajd Dakar. Marc Coma: Pustynię poznaje się całe życie

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.