Saleta dla Gazety: Wytrącił mnie z równowagi...

Polski bokser przegrał w sobotę walkę w obronie zawodowego ME w wadze ciężkiej. Sędzia przerwał pojedynek w siódmej rundzie. Wcześniej Saleta cztery razy był na deskach.

Jacek Adamczyk: Za każdym razem wracał Pan do walki. Nie myślał Pan, by się poddać?

Przemysław Saleta: Nie wyobrażam sobie, bym mógł zrobić coś podobnego.

Sędzia przerwał walkę na 20 s przed zakończeniem siódmej rundy. Wydawało się, że dokładnie w momencie, gdy powoli wracał Pan do siebie po wcześniejszych nokdaunach.

- Teraz już nic nie da się zrobić, więc co mam powiedzieć? Ale faktycznie trochę szkoda, że tak się stało, czułem się wtedy znacznie lepiej niż po pierwszym nokdaunie. Tym bardziej że od ósmej rundy mogło być różnie. Przede wszystkim dlatego, że Sinan Samil Sam był gorzej przygotowany kondycyjnie, a w szóste starcie, gdy po raz pierwszy byłem na deskach, włożył maksimum wysiłku.

Do tego momentu nic złego się nie działo, rywal nie miał zdecydowanej przewagi...

- Turek walczył w zasadzie tak, jak się tego spodziewałem, wykorzystując swoją wagę i masę ciała. W szóstej rundzie prawie się na mnie położył, wytrącił mnie z równowagi i trafił prawym sierpowym. Ten błąd drogo mnie kosztował.