W celu "wyluzowania" selekcjoner zabrał we wtorek wieczorem kadrowiczów do kina. W warszawskiej "Galerii Mokotów" wszyscy kupili bilety i w wolnej akurat sali, o 20.30, obejrzeli komedię "E=mc2".
- Są dobre kawałki. Najbardziej podobała mi się rozmowa dwóch gangsterów. Jechał taki "misio" samochodem, szyja bez karku, dres, adidasy i mówił o walce Gołoty z Tysonem. Chwalił Polaka, że wiedział, co robi uciekając z ringu w drugiej rundzie, bo Mike miał mu w czwartej odgryźć "interes" - śmiał się Boniek, który w ogóle nie wygląda na zdenerwowanego przed meczem. - Po zawodnikach też nie widać jakiegoś specjalnego napięcia, choć na pewno jakaś "gorączka" jest. Ale oni mają wiedzieć, co robić na boisku i zagrać tak, jak tego oczekuję. A za wynik odpowiada trener.
Pytany o problem braku rozgrywającego, odpowiedział: - Panowie, jak nie mam pieniędzy, to nie mogę zamartwiać się tym, że nie kupię volvo czy mercedesa. Wsiadam w malucha i bezpiecznie, tym co mogę, jadę do celu. Muszę jakoś ten dystans pokonać. Poza tym na świecie jest bardzo mało rozgrywających: Zidane, Totti, może Rosicky. Aimar czy Valeron świetnie grają w klubach, w reprezentacji już tak nie błyszczą.
Boniek zdradził także, że zagramy.... dwójką obrońców. - Środkowych - powiedział trener. Prawdopodobnie będą to Jacek Zieliński (kapitan drużyny) i Tomasz Hajto. - Boczni to będą właściwie pomocnicy. Chodzi o to, by nie dać Łotyszom swobody grania w środku. Musimy odciąć napastników od podań, inicjatywa musi należeć do nas.