Rano przed startem Hunter odebrał premię za zwycięstwo na pierwszym etapie - 5,9 tysięcy złotych. Po potrąceniu 20 proc. podatku dla kolarzy zagranicznych, 5 proc. na Fundusz Solidarności Kolarskiej i 2 proc. na walkę z dopingiem daje to 4603 zł netto. Oprócz niego pieniądze pobierało również 24 innych kolarzy, którzy w poniedziałek przyjechali za zawodnikiem grupy Mapei. 25. na etapie Niemiec Jens Voigt pobrał od księgowej wyścigu 204 zł. W kolarstwie całość tej sumy nawet tej minimalnej 200-zł nie zostaje u odbiorcy. - Zbieramy te pieniądze, jak mówimy, do wspólnego worka i potem dzielimy po równo. No chyba że ktoś się wcześniej wycofa to później otrzyma proporcjonalnie mniejszą premię - mówi dyrektor grupy Mróz Piotr Kosmala.
Dobrze, że jest co wrzucać do tego worka. Wypłata pieniędzy nazajutrz po wykonanej pracy, choć jest standardem w wyścigach, już nim nie jest we wszystkich grupach zawodowych. Niedawno kolarz grupy Weltour Marcin Gębka dedykował jedno ze swoich zwycięstw etapowych na wyścigu Dookoła Mazowsza szefom ekipy CCC, w której ścigał się w zeszłym roku. - Żeby przypomnieli sobie o tym, że są mi winni pieniądze - mówił Gębka.
- Odbija się na nas zła sytuacja gospodarcza. Sponsorzy zmniejszają budżet. Niektórzy mają przez to kłopoty z wypłatami, ale inni płacą solidnie - przyznaje Kosmala.
Grupa Mróz trzy lata temu wygrała w cuglach Tour de Pologne. Zatrudniała wtedy m.in. Piotra Wadeckiego, Tomasza Brożynę, Piotra Przydziała i Litwina Raimondasa Rumsasa. - Moim marzeniem jest pojechać w Tour de France - mówił wtedy sponsor grupy. I pewnie tak by było, gdyby był w stanie zatrzymać przynajmniej dwóch z tych kolarzy, którzy od tego czasu odnieśli jakiś międzynarodowy sukces. Ale trzeba było mierzyć siły na zamiary. Dziś Mróz jest solidną grupą drugiej dywizji, ale z niskim budżetem 2 mln zł. - Najważniejsze jest to, że te polskie grupy istnieją nadal i powstaje ich coraz więcej - przyznaje Kosmala.
Bo na zachodzie życie kolarzy nie jest łatwiejsze. Swój kilkuletni sponsoring sportowy kończy w tym roku ekipa obecnego lidera TdP Huntera - Mapei (Hunter przechodzi jednak do holenderskiego Rabobanku). Hiszpańska Kelme nieregularnie wypłaca premie i niektórzy jej kolarze piszą skargi do UCI.
A w Polsce? - Kłopoty są zwłaszcza na koniec sezonu, kiedy okazuje się, że ktoś wydał za dużo, niż to było zaplanowane w budżecie - mówi jeden z pracowników grupy CCC.
Premie za zwycięstwa, a tym bardziej za jedno z pierwszych 25 miejsc na etapie, niewiele pomagają w załataniu takich dziur budżetowych. - My w ogóle nie bierzemy tego pod uwagę. W takich wyścigach jak Tour de Pologne absolutnie nie ścigamy się o pieniądze. Liczy się prestiż i pokazanie koszulki naszego sponsora. To dotyczy bez wyjątku wszystkich polskich drużyn. W przypadku zagranicznych jest tu trochę inaczej. W nich jeździ dużo zawodników, którzy marzą o lepszym kontrakcie na przyszły rok. Jeśli się tu pokażą, wygrają etap albo cały wyścig, ktoś ważny z takich ekip ich na pewno zauważy - opowiada Kosmala.
Wczoraj w Koszalinie kolarze ścigali się tak jakby pieniądze, prestiż czy nadzieja na nowy kontrakt miało dla nich wyjątkowe znaczenie. W oficjalnym programie wyścigu najbardziej optymistyczny wariant przewidywał przyjazd na metę w Koszalinie o godzinie 16.23. Zawodnicy finiszowali o 15.59 z przeciętną prędkością 47 km/godz. Tak szybko jechali aż przez 246,5 km!
Sprzyjała im pogoda - słońce, lekki wiatr w plecy oraz sytuacja na trasie. Na 75. kilometrze uciekła grupka 16 zawodników i długo stawiała opór. Peleton dogonił ją dopiero na ulicach Koszalina i zwycięzcę etapu wyłonił finisz z grupy.
Najszybszy był Estończyk Andrus Aug. Zawodnik grupy de Nardi godnie zastępuje w wyścigu swojego słynnego rodaka Jaana Kirsipuu, który w tym roku nie przyjechał do Polski, a w poprzednich latach w TdP odnosił zwycięstwo za zwycięstwem. Aug odbierze dziś na starcie do 3. etapu w Kołobrzegu (zakończy się w Szczecinie) 4,6 tys. premii tak jak wczoraj Hunter w Gdyni. Zalicza się do tej grupy kolarzy, którzy dzięki takim wygranym chcą zyskać kontrakt z grupą pierwszej dywizji. - Wciąż na to czekam - mówił wczoraj z nadzieją.
1. A. Aug (Estonia/de Nardi) 5:14.26; 2. R. Hunter (RPA/Mapei); 3. R. Lupeikis (Litwa/Mróz) wszyscy ten sam czas.
1. Hunter 9:16.30; 2. Aug 6 s straty; 3. M. Maciejewski (POLSKA/Servisco Koop) 8 s straty.
Za wygranie etapu - 5,9 tys. zł
za 25. miejsce na etapie - 250 zł
za zwycięstwo w klasyfikacji generalnej - fiat stilo - wartość ok. 35 tys. zł
za 25. miejsce w klasyfikacji generalnej - 900 zł
za zwycięstwo w klasyfikacji górskiej, punktowej, wszechstronnych - 5 tys. zł