Tour de Pologne wystartował wczoraj spod fontanny Neptuna w Gdańsku. Rzeźba mitycznego boga morza i Dwór Arthusa stała się tym razem tłem gdańskiej Starówki a nie jej centrum. To na kilkadziesiąt minut przesunęło się do miasteczka wyścigowego. Doskonale w nim się czuł najwyżej sklasyfikowany polski kolarz w klasyfikacji UCI Piotr Wadecki. Po podpisaniu listy startowej posadził 3,5 letniego synka na ramę roweru i przejechał kilkadziesiąt metrów. Po tej rundce honorowej wziął na ręce roczną córeczkę i już z dwójką dzieci pozował do zdjęć. Przyglądała się temu żona Beata. Mocno zmartwiona wyglądem męża. - Nawet nie ma się do czego przytulić - mówi. To co jest dobre dla kolarza, nie musi być dobre dla męża swojej żony. Wadecki nie ma grama dodatkowego tłuszczu. Znak, że jest w dobrej formie. - Tłumaczy mi, że jakby ważył pięć kilo więcej, to więcej miałby do dźwigania podczas wyścigu - opowiada Beata Wadecka.
Kolarz grupy Domo Farm Frites miał okazję aby pozwolić sobie przed startem na chwilę wytchnienia w rodzinnym gronie. W Gdańsku i Sopocie na mecie byli również jego ojciec, teść... Mieszka w Gdyni, gdzie dziś rozpocznie się drugi etap. Pochodzi z niedalekiego Elbląga.
Ale w kolarstwie "gospodarze" nie mają wcale wielkiej przewagi nad rywalami. Wczorajszy etap wygrał Robert Hunter. Nikt ze 138 kolarzy jadących w Tour de Pologne nie urodził się i wychowywał tak daleko od Polski jak ten kolarz z grupy Mapei. Hunter jest obywatelem Republiki Południowej Afryki.
- Dziś tam nie mieszkam. Wracam do kraju tylko na zimę i czasami tuż przed rozpoczęciem Tour de France. Jestem w RPA trzy może cztery miesiące w roku - mówi Hunter. - Na co dzień mieszkam we Włoszech w pobliżu Bergamo. Stamtąd mam blisko do Szwajcarii gdzie mam dziewczynę.
Hunter od roku jest zawodnikiem grupy Mapei. W minionych latach miał podpisany kontrakt z inną włoską ekipą Lampre. Przyznał wczoraj, że jego kolarskim nauczycielem w tym zespole był m.in. Zbigniew Spruch - polski wicemistrz świata z 2000 roku, który teraz startuje w Vuelcie. - Korzystałem z jego doświadczenia i rad - powiedział na mecie.
Na ile były one cenne można było się przekonać wczoraj w Sopocie. Hunter wygrał po finiszu z peletonu doskonale rozprowadzony przez kolegów z Mapei. Było to dla niego pierwszej zwycięstwo etapowe w tym roku po wygranych wiosną w Wyścigu Dookoła Malezji.
Dziś bardzo długi etap - 246 km z Gdyni do Koszalina. Jeśli zakończy się finiszem z peletonu Hunter znów będzie mógł pokazać co znaczą dla niego rady Sprucha.
1. R. Hunter (RPA/Mapei) 4.02.20;
2. M. Lewandowski (Mikomax Browary Staropolskie);
3. J. Mickiewicz (CCC Polsat) ten sam czas.