W sobotę na konferencji prasowej z premierem Mateuszem Morawieckim minister Danuta Dmowska-Andrzejuk ogłosiła plan odmrażania polskiego sportu. Poznaliśmy terminy powrotu rozgrywek piłkarskiej ekstraklasy i żużlowej ekstraligi. Przedstawione zostały też szczegóły otwarcia Centralnych Ośrodków Sportu, które decyzją rządu są zamknięte od połowy marca, przez co bardzo utrudnione treningi ma wielu naszych olimpijczyków.
Danuta Dmowska-Andrzejuk: Wyrazów współczucia nie dostaję, ale rzeczywiście w bardzo trudnej sytuacji trzeba bardzo mocno zawalczyć o dobro sportu. Działamy. Po to tu jestem, żeby pracować na rzecz sportu i sportowców.
- Pandemia zbiegła się z moim początkiem na stanowisku. Najpierw pracowałam dużo, żeby się wdrożyć, a teraz pracuję jeszcze więcej. Ostatnie półtora miesiąca to czas bardzo intensywny.
- Myślę, że Polska, tak jak cały świat, mierzy się z tak trudną sytuacją, że nie da się przewidzieć, co się będzie działo. Ja jako minister sportu robię wszystko, żeby różnymi działaniami sportowcom pomóc, żeby ich zabezpieczyć. Teraz najbardziej staramy się umożliwić im powrót do treningów, a w dalszej perspektywie też do zawodów.
- Wszystkie środki, które zostały przyznane poszczególnym związkom sportowym są utrzymane na ustalonym poziomie. Środki idą do federacji z umów w części już podpisanych, a pozostała część jest podpisywana na bieżąco. Niewiadomą w tej chwili są kalendarze szkolenia w normalnym trybie i kalendarze imprez sportowych. Jeśli chodzi o środki na działalność związków sportowych, to wszystko jest jasne - one na chwilę obecną nie są zagrożone.
- Kiedy rozmawiam z prezesami związków, to każdy mówi, że jest w trudnej sytuacji i że problemem może być dalsze pozyskiwanie środków od sponsorów. Ale na przykład w poniedziałek miałam rozmowę z prezesem Polskiego Związku Piłki Siatkowej i od niego wiem, że transmisje dawnych meczów mają teraz dużą oglądalność i sponsorzy polskiej siatkówki są zadowoleni, że powtórki są pokazywane. Może więc wcale nie będzie tak źle.
- Myślę, że kwoty zapewniane związkom przez ministerstwo nie będą obniżone. Ale wiadomo, że niektóre związki mają sponsorów i dzięki temu mają więcej pieniędzy i dla zawodników, i trenerów. Wiem, że w niektórych dyscyplinach właśnie dzięki sponsorom wokół zawodników są zbudowane większe sztaby szkoleniowe. Oczywiście wycofanie się sponsorów może być problemem. Ale na pewno każdy problem będziemy analizować i będziemy się starali jak najbardziej wspierać polski sport.
- Program Team 100 prowadzimy razem z Polską Fundacją Narodową i to ona jest sponsorem naszych beneficjentów. My razem z Polskim Instytutem Sportu rekomendujemy zawodników do tej grupy, ale pieniądze dla nich idą z Polskiej Fundacji Narodowej.
- W tej chwili nie ma takiego zagrożenia, że skończy się jakiś program wspierający sportowców. Nie wiemy jak będzie wyglądał przyszły rok, jak uda nam się odmrozić polski sport, jak będzie wyglądała polska gospodarka. Wszystkie problemy będziemy analizowali na bieżąco. A mam nadzieję, że ruch, który zrobimy 4 maja sprawi, że duża gałąź gospodarki jaką jest sport pomoże całej gospodarce powolutku się odbijać.
- Myślę, że gdybym nadal była zawodniczką, to swoje szkolenie dopasowywałabym do terminu zawodów. Część sportowców ma w tym roku zawody przesunięte. Oni mogą trening potraktować inaczej. W obecnych warunkach takie obiekty jak sala szermiercza nie byłyby mi bardzo potrzebne, bo mogłaby wszystko robić w terenie, a siłownię w domu.
- Niektóre dyscypliny nie mają wyboru. Pływacy nie mogą wchodzić nigdzie na baseny, więc dla nich przyjazd do COS-u to bardzo ważna sprawa. Każdy olimpijczyk dokładnie wie, gdzie się w tym momencie znajduje, jakie ma marzenia i cele i każdy musi sobie odpowiedzieć na pytanie czy powinien jechać do COS-u.
- Nie. Nie zakładam, że sportowcy to grupa ryzyka. Myślę, że będą się stosowali do zaleceń, że będą unikali kontaktów, żeby się nie narazić na zarażenie z zewnątrz. Jeśli przyjadą po 14-dniowej izolacji i do Centralnych Ośrodków Sportu wejdą zdrowi, to myślę, że zdrowie uda im się utrzymać, że na terenie COS-ów nie będą mieli kontaktu z koronawirusem.
- Myślę, że tak. Całym procesem zawiaduje Centralny Ośrodek Medycyny Sportowej. Lekarze wiedzą najwięcej na temat koronawirusa i jak monitorować sportowców. Głównym założeniem odmrażania COS-ów jest umieszczanie zawodników w małych grupach treningowych, bo jeśli mimo wszelkich środków ostrożności ktoś by jednak zachorował, to wtedy potencjalnie zarażonych przez niego byłoby maksymalnie kilka osób, z którymi trenował, a nie cały ośrodek. Dlatego są te restrykcje. Oczywiście one są utrudnieniem. Ale na bieżąco będziemy sytuację obserwowali i będziemy zmieniać, dostosowywać procedury. Po to zaczynamy od dwóch ośrodków, żeby sztab ludzi czuwających nad programem mógł dobrze obserwować sytuację i ocenić czy to jest dobra droga na odmrażanie profesjonalnego sportu.
- Wszystko jest ustalone i wiemy, że nie będziemy w stanie do zera wyeliminować kontaktu sportowców z pracownikami COS-ów. Ale staramy się, żeby ryzyko było zminimalizowane tak bardzo, jak się da. Na posiłki będą przychodziły małe grupy zawodników. Po każdej będzie sprzątanie i dopiero przyjęcie następnych osób. Stołówki mamy duże, będą też na nich zamontowane ochrony z pleksi, żeby oddzielić obsługę od sportowców. I oczywiście wszyscy pracownicy będą mieli rękawiczki, maseczki, przyłbice. Plusem jest fakt, że COS-y już w pandemii funkcjonowały. Kiedy wybuchła epidemia koronawirusa, to jeszcze przez jakiś czas ośrodki działały i one już stosowały środki do dezynfekcji, rękawiczki, maseczki. Już dużo dobrego się działo. A teraz przygotowanie będzie jeszcze lepsze i grupa sportowców obecnych w ośrodkach będzie znacznie mniejsza. Oczywiście to nie znaczy, że będzie łatwo. Nie, wyzwanie jest ogromne. Ale nastrój jest dobry - pracownicy COS-ów cieszą się na przyjazd sportowców i na swój powrót do pracy.
- Nie jest to możliwe, czegoś takiego nie zakładamy. Nie mieliśmy żadnego przypadku koronawirusa wśród pracowników COS-ów. Nie widzimy tu dużego zagrożenia. Pamiętajmy, że COS-y są oddalone od dużych miast, nie są położone w miejscach szczególnie narażonych.
- Najprawdopodobniej będą to dni 8 i 9 maja.
- Dwa tygodnie dajemy sobie na obserwację, na zobaczenie jak sportowcy się zachowują. Jeśli wszystko będzie dobrze, to będziemy otwierać następne ośrodki.
- Będą przedstawiciele COMS-u, nad wszystkim będą też czuwali dyrektorowie ośrodków. A przede wszystkim liczymy na sztaby szkoleniowe i na obsługę medyczną poszczególnych grup sportowych.
- Zawsze mówię, że sport łączy i że wszyscy sportowcy to jedna wielka rodzina. Bardzo dziękuję wszystkim za wsparcie. W tym trudnym czasie musimy mówić jednym głosem, musimy się przygotowywać i dawać przykład, jak sobie poradzić z koronawirusem. Wierzę, że z walki z COVID-19 wyjdziemy zwycięsko i w przyszłym roku wszyscy razem będziemy się cieszyli z sukcesów naszych olimpijczyków.
- Mam nadzieję, że do tego nie dojdzie. Dlatego wszyscy w ministerstwie walczymy i tak naprawdę widzę, że cały świat sportu staje na głowie, żeby sobie poradzić. Musimy wrócić i być silni. Mamy misję, jaką jest pokazanie prozdrowotnego aspektu sportu. Media szeroko komentują odmrażanie sportu wyczynowego, a ja w każdej rozmowie z dziennikarzami podkreślam, że trzeba docenić powszechność uprawiania sportu, że trzeba podkreślić, jak dużo sport daje i pod kątem fizycznym, i psychicznym.
- Powszechność sportu ma ogromne znaczenie, tak samo jak fakt, że sport to praca, że przy sportowcach zatrudnione są ogromne sztaby ludzi. Sport jest mocną gałęzią gospodarki. Musimy o niego dbać, musimy cały czas zachęcać do sportu dzieciaki. Nie wolno zrobić teraz kroku w tył, jeśli chcemy być zdrowym i rozwijającym się społeczeństwem.