Karjakin, który w 2016 r. rywalizował (i przegrał) z Norwegiem Magnusem Carlsenem o tytuł mistrza świata, urodził się w Ukrainie. Przed laty reprezentował ojczyznę, ale z czasem zmienił obywatelstwo i od grudnia 2009 r. w turniejach międzynarodowych występuje dla Rosji.
W ostatnim czasie 32-latek zaczął bronić inwazji rosyjskiej w Ukrainie. Mało tego, szachista napisał też list do Władimira Putina, w którym zachęcał go do dalszych działań. Postawa Karjakina spotkała się z ostrą krytyką FIDE, która wykluczyła zawodnika z rozgrywek na sześć miesięcy.
"Wypowiedzi na temat konfliktu w Ukrainie wywołały mnóstwo reakcji w mediach społecznościowych i nie tylko, w dużej mierze negatywnych wobec opinii wyrażanych przez Siergieja Karjakina" — przekazano w oświadczeniu.
Zawodnik jest wściekły na decyzję światowej federacji i postanowił założyć własną, niezależną federację szachową. — Trzeba szukać sposobów, by być od federacji europejskich jak najbardziej niezależnym. Od wielu lat są przeciwko nam — mówił podczas spotkania z członkami proputinowskiej partii "Jedna Rosja". Dodał, że światowy związek zazdrości mu sukcesów i z tego powodu postanowił go zawiesić.
Na absurdalne tłumaczenia szachisty zareagował dyrektor generalny FIDE Emil Sutowski. Jak mówił w rozmowie z "Sports.ru", tłumaczenie szachisty jest "absurdalne i śmieszne". — Nie można krzyczeć ciągle, że sport powinien pozostawać poza polityką, a przy tym jawnie popierać "operację specjalną". Jeżeli czyjeś działania pogarszają stosunek do Rosjan na świecie, to jego z pewnością — stwierdził.