Wojna w Ukrainie trwa od 24 lutego. Od tego czasu wojska ukraińskie starają się odpierać ataki Rosjan na terenie całego kraju. Niektóre miasta niemal całkowicie zniszczono, w niektórych toczą się walki. Ukraina nie chce oddać swojego kraju okupantowi, a to sprawia, że każdego dnia rośnie liczba strat i ofiar.
Władze Rosji wielokrotnie wspominały w trakcie przemówień, że ludność cywilna Ukrainy nie jest zagrożona. Rzeczywistość jest jednak zupełnie inna. Widać to między innymi po zniszczonych budynkach mieszkalnych, szpitalach czy szkołach, w które uderzyły rosyjskie pociski. Kolejnym przykładem jest Konstantin Władenowicz Golub, którego historie pokrótce opisał FC Kolos Kowaliwka.
Więcej treści sportowych znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
"Nasz trener przygotowania fizycznego w końcu uciekł z rosyjskiej niewoli i jest bezpieczny" - czytamy na oficjalnym profilu klubu piłkarskiego. "Spędził 37 dni w piwnicy domu pod Kijowem i każdego dnia był na skraju śmierci" - dodano. Cała historia Goluba zostanie przedstawiona w obszernym materiale wideo. W krótkim, lecz wymownym wpisie klub opowiedział tylko o tym, jak mężczyźnie grożono bronią, o 13 dziurach po pociskach w jego domu czy zabijaniu zwierząt.
Kolos Kowaliwka to klub grający w pierwszej lidze ukraińskiej. Przed wybuchem wojny w Ukrainie drużyna zajmowała ósme miejsce w tabeli. Klub czynnie angażuje się w pomoc Ukraińcom. Informuje o zagrożeniach oraz współpracuje z oddziałami obrony terytorialnej.