Amerykańska armia inwestuje w esport i to wiadomo nie od dziś. Jak się jednak okazuje akcja była prowadzona na znacznie szerszą skalę. W promocji brali udział chociażby streamerzy, którzy mieli pośrednio zachęcać swoich widzów do zainteresowania się tematem służby w wojsku.
W ostatnich latach amerykańska armia rzeczywiście zainteresowała się esportem i gamingiem jako płaszczyzną do własnej promocji. Spoty U.S. Army przewijały się w trakcie różnych rozgrywek czy transmisji. Wojsko organizowało również specjalne inicjatywy oraz projekty, kusząc uczestników ciekawymi doświadczeniami i pieniędzmi do wygrania. Choć wyglądało to dosyć niewinnie, tak najwyraźniej cel działania był wyjątkowo bezpośredni.
Portal Vice odkrył, że amerykańska armia miała zamiar promować się w gamingu na znacznie szerszą skalę, zachęcając do wstąpienia w swoje szeregi młodzież. Głównym tytułem całej akcji planowano wybrać Call of Duty - seria od swoich początków kojarzy się z wojną i armią, więc wydawało się to dość naturalną decyzją.
Z Call of Duty zrezygnowano po skandalu o podłożu seksualnym, w jaki uwikłano Activision. Jedna to wcale nie był jedyny z konceptów U.S. Army. Ta chciała się również mocno zaangażować w sponsorowanie twórców trafiających do określonej grupy wiekowej oraz współorganizację określonych rozgrywek.
Więcej treści gamingowych na Gazeta.pl.
Planowano wyłożyć milion dolarów na esportowe turnieje w Madden oraz NBA. Streamerom proponowano setki tysięcy dolarów za przygotowanie specjalnych filmików czy spotów, w których ci przedstawialiby szerokie perspektywy po wstąpieniu do wojska. Armia zdecydowała się nawet zaproponować współpracę esportowem zespołowi. OpTic Chicago miało z niej zarobić 300 tysięcy dolarów.
Poza Call of Duty U.S. Army widziała swoje perspektywy we wspomnianych Madden oraz NBA, ale też Halo czy WWE. Celem wszystkich akcji była grupa wiekowa w przedziale od 18 do 24 lat. Rzekomo wojsko bardzo liczyło na zainteresowanie kobiet.
Ostatecznie większość z inicjatyw nie doszła do skutku, lecz samo ujawnienie dokumentacji budzi dość mieszane uczucia. Czy taki sposób promowania służby wojskowej jest adekwatny? To pytanie pozostawiamy do subiektywnej oceny.